Siedzę sobie, piszę sobie. Siedzisz sobie, czytasz sobie. Robić coś i opisywać to, co się robi, bez oceniania – taka sytuacja, przypominająca jedną z technik improwizacyjnych, otwiera „Kulistów”. Piątka performerów i zarazem współtwórców spektaklu stoi na szerokiej, jasno oświetlonej scenie Modelatorni w Teatrze Kochanowskiego w Opolu. Witają się z widzami, cały czas nazywając i opisując, co robią: „przyglądam się”, „myślę sobie”, „stoję sobie”, „cieszę się”, „czekam sobie”, „witam się”, „ruszam sobie”… Istniejące i nieistniejące czasowniki zwrotne z „się” i „sobie” stanowią jedną z podstawowych ram dramaturgicznych spektaklu. To strategia demokratyzująca formę teatralną i włączająca widza w działania sceniczne: ujawniająca ich eksperymentalny wymiar, a także dziecięce zainteresowanie twórców materialnym otoczeniem sceny i sobą nawzajem.
Budowana w spektaklu forma otwarta „Kulistów” sprawia, że z reguły bierny widz wytwarza sensy wraz z aktorami. A rzecz jest o formie kulistej, jej materializacjach i emanacjach, o Ziemi, wiśni i jej pestce, o zmierzającej ku formie koła ławicy ryb, zjadającym własny ogon Uroborosie i przede wszystkim o tym, że wyobraźnia choreograficzna jest nieograniczona. I może stać się narzędziem filozofowania. „Kuliści” to performatywna dywagacja, w tematyce i strategii opisu rzeczywistości sięgająca ku spekulatywnej tradycji „Szczelin istnienia” Jolanty Brach-Czainy.
„Kuliści”, choreografia/dramaturgia: Weronika Pelczyńska i Patrycja Kowańska , Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Współtwórcy spektaklu: Magda Fejdasz, Cecylia Jacewska-Caban, Monika Szpunar, Michał Świtała, Konrad Wosik, Monika Nyckowska, Joanna Leśnierowska, Natan Kryszk; premiera 15 stycznia 2022Po niespiesznym przywitaniu z widownią Magda Fejdasz i Monika Szpunar inicjują pierwszą próbę fizycznego ukulania się. Splecione w uścisku stają się pestką, jądrem, śniegową kulą: centrum scenicznych zdarzeń, źródłem toczących się debat i pulsującym ogniskiem energii. Zwinięte w kulkę tancerki będą toczyć się po scenie już do końca spektaklu: plątanina ich głów, rąk i nóg stanie się ekranem dla wyobraźni pozostałych twórców. Orbitujący wokół nich performerzy – Cecylia Jacewska-Caban, Michał Świtała i Konrad Wosik – przyglądają się im, zapytują, dziwią i sugerują. Bo, jak zauważa jeden z aktorów, „to jest zarazem cały czas takie samo i cały czas się zmienia”.
Dzięki „zapytującemu się” charakterowi spektaklu awangardowość przejawia się w „Kulistach” nie tylko dzięki cytatom – debatujący performerzy przypominają sobie i widzkom projekt formy otwartej Hansenów albo akcje kolektywu Guerrilla Girls. Zostaje także wdrożona w praktykę sceniczną. W narracjach performerów koło staje się formą nieoczywistą: raz jawi się jako otwarte, a raz domknięte; jest zarazem strukturą miękką i bezpieczną, ale i zapętloną, pozbawioną początku i końca, mylącą. Sceniczny zlepek ciał zachęca widza do prowadzenia własnych badań – językowych, znaczeniowych, ruchowych – i dostrzegania form kolistych także poza sceną (mnie wystarczył spacer po Opolu dzień po premierze: księżyc, kulki jemioły na drzewach, logo pewnej firmy, felgi aut, gałki szafek).
Można powiedzieć, że „Kuliści” to esej choreograficzny albo wręcz perypatetyczny: performerzy są cały czas w ruchu, myśl wynika z działania, a ruch jest inspirowany wypowiadanymi słowami. Inspiracja platońska okazuje się także bardziej dosłowna: Michał Świtała odczytuje fragment mitu androgynicznego z „Uczty” i grupa wspólnie roztrząsa, jak w praktyce wyglądali ludzie-kule, nim rozgniewany Zeus rozdzielił ich na wiecznie tęskniące za sobą połówki. Wbrew pozorom nie jest to dziecinna dywagacja, ale eksperyment myślowo-ruchowy prowadzący do rozpoznania, że w istocie nadal jesteśmy połączeni – ze sobą nawzajem i ze środowiskiem, które zamieszkujemy. Filozoficzne cytaty i spekulatywna struktura sprawia, że „Kuliści” to projekt potencjalnie dydaktyczny.
Choreografka Weronika Pelczyńska i dramaturżka Patrycja Kowańska w asyście performerów wypracowały maszynę sceniczną, która więcej drzwi otwiera, niż zamyka. Traktują przy tym widza – zarówno dorosłego, jak i młodszego – jako aktywnego wytwórcę znaczeń. Całość jest estetycznie spójna, jasna i otwarta, także dzięki fantastycznym kostiumom Moniki Nyckowskiej, muzyce Natana Kryszka i świetle Joanny Leśnierowskiej, które łagodnie ramują działania performerów. W efekcie „Kuliści” są spektaklem niezwykle przyjemnym, równocześnie zabawnym i medytacyjnym. Dawno nie wyszłam z teatru z poczuciem, że dużo się nauczyłam, choć nikt nie próbował mi niczego „wcisnąć”, co nie jest znowu tak częstym doświadczeniem – ani w teatrze dramatycznym, ani w choreografii współczesnej.