„Jest pan pomylony i nawet pan o tym nie wie” – mówi do Kimmo Joenty nieznajoma młoda kobieta, prostytutka, która w Wigilię przyszła na komendę policji zgłosić, że została zgwałcona, a kilka godzin później nieoczekiwanie pojawiła się w domu komisarza. Trudno ukryć, że Larissa – tak każe się nazywać kobieta – ma nieco racji.
Kimmo Joentaa, komisarz policji z fińskiego miasta Turku, jest bohaterem serii powieści kryminalnych Jana Costina Wagnera. Wagner, rocznik 1972, jest Niemcem i pisze po niemiecku, ale Finlandia to kraj rodzinny jego żony. Trzy powieści z Joentą – „Księżyc z lodu”, „Milczenie” i „Zima lwów” – mamy już po polsku, czwarta, „Das Licht in einem dunklen Haus” (Światło w ciemnym domu), wydana w Niemczech w ubiegłym roku, pojawi się pewnie wkrótce.
Jan Costin Wagner, „Zima lwów”. Przeł. Beata
Moryl, Akcent, Warszawa, 296 stron,
w księgarniach od listopada 2011Dlaczego Larissa uznała, że komisarz Joentaa jest pomylony i potrzebna mu terapia? Wprawnym okiem dostrzegła jego autystyczne niemal wycofanie i trudności z nawiązywaniem kontaktu. Policjant, który nie radzi sobie w życiu? Czemu nie – ten pomysł wpisuje się w długą już tradycję przełamywania schematu dawnej powieści detektywistycznej, w której tropiciel zbrodni stał niejako ponad przedstawionym światem. Znał, owszem, jego mechanizmy, umiał wniknąć w psychikę sprawcy, czynił to jednak z bezpiecznego dystansu. Zło nie miało do niego dostępu, a zagrożenie fizyczne pojawiało się tylko wtedy, gdy sam na nie przystał, zastawiając pułapkę.
Tak jest przecież u Agathy Christie. Herkules Poirot to umysł czysty, zaprogramowany do rozwiązywania zagadek kryminalnych, dla niepoznaki tylko uczłowieczony paroma śmiesznostkami w rodzaju dziwacznych wąsów i upodobania do symetrii, ciasnych lakierków oraz likieru miętowego. Panna Jane Marple wydaje się wręcz narzędziem sił wyższych, jest niby Nemezis w kruchym ciele szczupłej staruszki, jak to bogini – niezniszczalna. Postać komisarza Maigreta naszkicowana została przez Simenona bardziej realistycznie, ale i on pozostaje wolny od jakichkolwiek pokus czy niebezpieczeństw, a jego małżeństwo to ostoja mieszczańskiej solidności.
Inaczej u Raymonda Chandlera – jego Marlowe nie dość, że za dużo pije, to jeszcze czasem ktoś spuszcza mu manto. Pisarze współcześni idą zwykle tym samym tropem, każąc stworzonym przez siebie postaciom zmagać się nie tylko ze zbrodnią, ale i z własnymi słabościami. Szkot John Rebus (autor: Ian Rankin) i jego norweski odpowiednik Harry Hole (autor: Jo Nesbø) chleją jak Marlowe albo bardziej i w dodatku mają trudne charaktery. Rebusowi i inspektorowi Alanowi Banksowi (autor: Peter Robinson) rozpadają się małżeństwa, a już zespół policjantów prowadzący śledztwa w książkach szwedzkiego tandemu Maj Sjöwall / Per Wahlöö tworzy galerię wyjątkowo różnorodną.
Jan Costin Wagner, „Milczenie”. Przeł. Beata
Moryl, Akcent, Warszawa, 243 strony,
w księgarniach od sierpnia 2011Bohater Wagnera to ktoś zupełnie inny niż Rebus czy Hole. Kimmo Joentaa pije rzadko (choć jeśli już, to bezkompromisowo), jest spokojny, powściągliwy i małomówny. Zbyt małomówny – chwilami odnosimy wrażenie, że od świata oddziela go gruba półprzezroczysta szyba. Nie jest to tylko wrażenie – odkąd jego ukochana żona zmarła na nieuleczalną chorobę, Joentaa nie może dojść do równowagi. I choć akcja „Milczenia” rozgrywa się w dwa lata po śmierci Sanny, jej mąż wciąż budzi się przekonany, że żona leży koło niego; „przez kilka sekund był zirytowany i zachodził w głowę, dokąd mogła pójść tak wcześnie rano”.
Motyw lekkiej niedyspozycji psychicznej prowadzącego śledztwo pojawiał się już w popularnych serialach. Porucznik Columbo był jednak tylko dziwakiem, który ekscentrycznym zachowaniem i paplaniną o żonie sprawiał, że sprawcy zaczynali go – na swoje nieszczęście – lekceważyć. Natręctwa i fobie detektywa Monka nadają się do leczenia, ale i Columbo, i Monk są postaciami raczej komicznymi. W przypadku Joenty mamy do czynienia ze studium melancholii potraktowanym najzupełniej serio.
Wagner – z wykształcenia germanista, który pracę dyplomową poświęcił Adalbertowi Stifterowi, dziwnemu i nieznanemu u nas klasykowi XIX-wiecznej prozy austriackiej – prowadzi narrację oszczędnie, wzmacniając jakby poczucie dystansu, które Joentaa ma wobec rzeczywistości. I zaraz ten dystans przełamuje, powierzając komisarzowi sprawy, które muszą dotknąć go osobiście.
W „Milczeniu” chodzi o zaginięcie Sinikki Vehkasalo, trzynastoletniej dziewczynki. Rower Sinikki znaleziono nad jeziorem, pod krzyżem, który upamiętniał śmierć jej rówieśniczki, Pii Lehtinen. Pia została zamordowana trzydzieści trzy lata wcześniej, jej ciało wyłowiono z jeziora, ale sprawcy zbrodni nigdy nie wykryto. Joentaa zajmuje się zaginięciem Sinikki, a jego starszy kolega Ketola, który przeszedł właśnie na emeryturę, wciąż myśli o tamtej nie zamkniętej sprawie sprzed lat. Czy coś je łączy?
„Zima lwów” – najlepsza jak dotąd powieść cyklu – zaczyna się od mocnego akordu. W wigilijny wieczór pojawia się u Joenty poznana parę godzin wcześniej Larissa i idą razem do łóżka. Spokojną noc po miłosnym spełnieniu przerywa dzwonek do drzwi – to kolega Joenty w stroju Świętego Mikołaja, szukający schronienia po awanturze z żoną. Gdy zaś wszyscy troje pójdą znów spać, Joentę zbudzi telefon – w lesie znaleziono lekarza sądowego Laukkanena. „Ma przypięte narty biegówki i jest martwy” – stwierdza sucho komisarz Sundström.
W śledztwie pojawia się szybko pewien trop, zrazu lekceważony – Laukkanen wystąpił niedawno w popularnym telewizyjnym talk-show. Trop nabiera znaczenia, gdy następną ofiarą okaże się inny uczestnik tegoż programu, twórca manekinów, również takich, które imitują ofiary wypadków. Wkrótce zaś Kimmo Joentaa zacznie podejrzewać, że mordercą jest ktoś, kto – tak jak on sam – przeżył traumę utraty osoby najbliższej, tyle że żałoba przekształciła się u niego w irracjonalną agresję.
Obie powieści unikają czarno-białego schematu i nic nie jest w nich oczywiste. W „Milczeniu” za zbrodnię z przeszłości odpokutuje jedynie współsprawca; ten, który jest bardziej winny, uniknie kary. W „Zimie lwów” morderczyni okazuje się równocześnie ofiarą godną współczucia. I tylko Kimmo Joentaa stanie przed szansą uwolnienia się od wieloletniej traumy. Szansa ma na imię Larissa. Czy jednak młoda prostytutka wytrwa w roli terapeutki? Zobaczymy w następnej książce Wagnera.