Wypić kawę z widokiem na Chortycę
Od lewej: Daga Gregorowicz i Dana Vynnytska, fot. P.D. Kosmowska

16 minut czytania

/ Muzyka

Wypić kawę z widokiem na Chortycę

Rozmowa z Dagą Gregorowicz i Daną Vynnytską

Dziś granie koncertów, branie udziału w różnych inicjatywach ma sens na zupełnie innym poziomie niż przed inwazją. Kiedy wychodzę na scenę, to nie jest rozrywka. To moja płaszczyzna walki – rozmowa z wokalistkami polsko-ukraińskiego zespołu Dagadana

Jeszcze 4 minuty czytania

MICHAŁ WIECZOREK: Jak zapamiętacie 24 lutego?
DAGA GREGOROWICZ
: Nie pamiętam, skąd się dowiedziałam o wojnie. Traumatyczne i tragiczne rzeczy zwykle wypieram. Może moja mama do mnie zadzwoniła... Pamiętam za to doskonale poranek 24 lutego. Obudziłam się, nie patrzyłam na media społecznościowe, nie sprawdzałam wiadomości. W grudniu przeprowadziłam się do nowego mieszkania, wreszcie sama, i poczułam, że to czas, by się tym nacieszyć.

DANA VYNNYTSKA: Jest siódma rano, budzę się, wyciągam telefon. Wiadomość od przyjaciółki z Ukrainy. Wojna. Przez długi czas nie mogę się ruszyć z łóżka, czytam wiadomości i nie mogę uwierzyć, że to prawda. Później udaje mi się jakoś wstać, wysłać dziecko do szkoły. Mąż mnie informuje, że wyjeżdża do Ukrainy, bronić kraju. Musimy iść do banku po pełnomocnictwa, do notariusza – podpisać wszelkie potrzebne dokumenty i zgody, które musi mi przekazać, bym mogła podejmować decyzje, gdyby coś mu się stało.

Jak zareagowałaś na jego decyzję?
DANA
: To był szok, ale rozumiem go. Jeszcze tego samego dnia szukaliśmy sposobu, jak mógłby dojechać do Lwowa przed rozpoczęciem godziny policyjnej. Nie było to łatwe, tym bardziej że znajomi wojskowi mówili, że jeśli spotkają mężczyznę z plecakiem po godzinie policyjnej, to mogą strzelać, po to jest ta godzina, by wyeliminować dywersantów. Gdy mój mąż wyjeżdża, dzwoni Daga, która od wybuchu pełnowymiarowej wojny – bo przecież wojna w Ukrainie trwa już osiem lat, nie wolno tego pomijać – włączyła się w różne aktywności.

DAGA: Gdy przyszły do mnie informacje od Dany, nie zastanawiałam się długo, spakowałam się i postanowiłam przeprowadzić się do Wrocławia. Jestem mamą chrzestną Mariczki (córki Dany i Bogdana) i nie wyobrażam sobie, że mogłabym je zostawić same. Nie mam męża, zobowiązań, rodziny. Dana jest moją najbliższą przyjaciółką. Jest jak druga siostra.

Od pierwszych dni zaangażowałyśmy się w różne działania, od takich na podstawowym poziomie – pomoc w ugoszczeniu uchodźców, pomoc w zbiórkach, manifestacje. W międzyczasie pojawiło się mnóstwo próśb z mediów, a że jestem managerką zespołu, to już nie bardzo miałam czas na normalne ogarnianie życia. W każdym razie z pomocą przyjaciół udało mi się przygotować mieszkanie do wyprowadzki, wsiadłam w samochód i najpierw pojechałam do Warszawy. Szukałam ukraińskich korespondentów, którzy mogliby relacjonować wojnę dla Radia 357, pojawił się pomysł, żeby zrobić audycję o Ukrainie „My z Wami”. Potem okazało się, że do Dany przyjadą znajomi, więc nie muszę się do niej przeprowadzać, i tak zaczęłam podróżować autem. Jestem trochę nomadką, przyzwyczaiłam się do szafy w samochodzie.

Dana Vynnytska
Wokalistka i pianistka zespołu Dagadana. Absolwentka Wydziału Kompozycji w Konserwatorium Lwowskim, jest laureatką programu stypendialnego polskiego Ministerstwa Kultury „Gaude Polonia” przeznaczonego dla młodych artystów z krajów Europy Środkowowschodniej. Półroczny pobyt Dany na stypendium w Polsce umożliwił poznanie się z Dagmarą Gregorowicz, pracę nad repertuarem oraz koncertowanie. Dagadana najpierw funkcjonowała jako duet żeński. Vynnytska brała też udział w nagraniach takich zespołów jak Shokolad, Babooshki i Afro Kolektyw. Występuje także w zespole Babooshki.

Daga Gregorowicz
Wokalistka zespołu Dagadana, w grupie odpowiedzialna również za instrumenty elektroniczne. Absolwentka Studium Piosenkarskiego im. Czesława Niemena w Poznaniu. Fascynuje ją przetwarzanie głosu i wplatanie go w muzykę elektroniczną. Współpracowała przy nagrywaniu płyt z Grabkiem, Tomaszem Gwincińskim oraz projektem Deus Meus i R.U.T.A. Wraz z Wojtkiem Grabkiem tworzy duet Degradazia.

DANA: Ta audycja pełniła funkcję psychoterapii. Przynajmniej dla mnie. Pięć dni w tygodniu przez cały miesiąc, do 31 marca z Dagą opowiadałyśmy o Ukrainie, jej regionach. Nie w kontekście wojny, w kontekście pokojowym, historycznym. Bardzo mnie ucieszyło, że pojawiło się zapotrzebowanie na taką audycję. To znak od Polaków, że interesują się Ukrainą. Audycja była dla mnie pewną namiastką normalności, dawała nadzieję, że po wojnie uda nam się te miejsca odbudować i odwiedzić. Wiesz, wypić kawę z widokiem na Chortycę, raz jeszcze zobaczyć limany, pojechać w Karpaty.

Myślisz, że to będzie wkrótce możliwe?
DANA
: Nie wiem. Dzisiaj przeczytałam informacje amerykańskiego wywiadu, który twierdzi, że wojna potrwa kilka lat. Minimum. Trochę mnie to zmroziło. Najgorszy jest nawet nie sam fakt wojny, tylko te zbrodnie w Buczy, Hostomelu, Irpieniu i innych miejscach, o których jeszcze nie wiemy. Wiadomo, na wojnie giną ludzie. Ale nie mogę, nie potrafię zrozumieć znęcania się nad dziećmi, gwałcenia kobiet i dziewczyn, torturowania i strzelania do bezbronnych, to nieludzkie, wręcz demoniczne. Nie mogę uwierzyć, że to nie jest fikcja w XXI wieku w środku Europy.

Nie wiem, czy ta wojna szybko się skończy, według mnie to wstęp do III wojny światowej. Nie musi być eskalacji na całym świecie, żeby wojna miała wpływ na cały świat. Rosja i Ukraina to najwięksi eksporterzy pszenicy, oleju słonecznikowego. Już widać, że są braki tych produktów w Afryce, co będzie dalej i jaki to będzie miało wpływ na współczesny świat, możemy sobie tylko wyobrażać.

DAGA: Szukam w tym nowym świecie odrobiny światła. Tym światłem jest dla mnie Dana, przyjaciele z zespołu. Nasze relacje bardzo się zacieśniły. Teraz to ja muszę mieć więcej siły. Kiedy byłam w radiu, dostałam wiadomość, że muszę pilnie wracać do domu, do Poznania. Chcę to powiedzieć wprost: okazało się, że mam raka. W normalnych okolicznościach mogłabym się załamać, że będę miała usuwaną tarczycę, że przez jakiś czas będę grać koncerty z wokalem z komputera. Ale to po mnie jakoś spłynęło. Moje problemy są nieznaczące w porównaniu z tym, co się teraz dzieje. Taki konflikt pokazuje, co jest naprawdę w życiu ważne.

Co jest ważne?
DAGA
: To czas próby. Codziennie sobie to powtarzam, codziennie staram się odpowiedzieć na pytanie, czy zdaję ten egzamin na człowieczeństwo. Czy my zdajemy ten egzamin? To czas próby dla mnie, dla Dany, dla każdego, kto mieszka w tych szerokościach geograficznych. Wcześniej mogliśmy sobie paplać o tym, co zrobimy w takiej sytuacji granicznej, ale dopiero teraz nadszedł czas potwierdzić, czy jesteśmy ludźmi, chrześcijanami, Winkelriedami narodów. 


Zdajemy ten egzamin jako społeczeństwo?
DANA
: Mieszkam w Polsce od 2013 roku. Lubię Polskę i Polaków, podoba mi się polskie poczucie humoru. Ten miesiąc pokazał mi Polaków z zupełnie nowej perspektywy. Już nie lubię Polaków, ja ich po prostu kocham całym sercem. Wszyscy Ukraińcy są poruszeni polskim ciepłem, otwartymi sercami, empatią, wyciągnięciem pomocnej dłoni. To pokazuje, jakim jesteście pięknym narodem o wielkim sercu. Czujemy, że nie jesteśmy sami. Widać, że Polacy pamiętają historię. Węgrzy chyba już nie. Szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń. Pewnie nie pamiętają już błogiej egzystencji pod skrzydłami matuszki Rosji.

Aczkolwiek widzę, że zaczyna się zmęczenie ukraińskim tematem. Mówiliśmy o tym w programie, że to długotrwała akcja, więc tym bardziej trzeba zadbać o dobrą kondycję jednych i drugich – uchodźców i tych, którzy pomagają. Ale na razie Polacy zdają ten egzamin.

Ukraińcy też zdają ten egzamin na bardzo wysokie oceny. Nawet politycy. Zeleński nie był moim prezydentem, wstydziłam się, że został wybrany. A teraz narodził się dla nas wszystkich jako prezydent i zachowuje się bardzo dostojnie. Imponuje mi postawa Ukraińców. Teraz już nie ma żadnego znaczenia to, co się robiło przed wojną. Funkcjonujemy jak jedna rodzina.

Dagadana, fot. J.P. KosmowskaDagadana, fot. P.D. Kosmowska

Jak sobie radzicie z tym zmęczeniem, z tą presją?
DAGA
: Jestem wierząca, od paru lat usilnie modliłam się modlitwą „Ojcze nasz”, podkreślając zdanie „bądź wola Twoja”. W momencie wybuchu wojny powiedziałam sobie te słowa. Może za chwilę spadnie bomba i nas wszystkich nie będzie. Ja już nie żyję z dnia na dzień, uczę się żyć z godziny na godzinę. Nie robię planów, bo to, co sobie wymyślę, może się obrócić przeciwko mnie. W takich momentach, kiedy człowiek odpuszcza kontrolę, oddaje się biegowi wydarzeń, dzieją się niesamowite rzeczy.

Czas wojny bardzo mnie wzmacnia. Dowiaduję się wiele o sobie. Choć przeraża mnie to, co dzieje się za wschodnia granicą, protestuję przeciwko temu. Ktoś bliski powiedział mi, że wojny cały czas istnieją, na całym świecie. Teraz po prostu dzieją się bliżej nas. Czy ktokolwiek mieszkający w Argentynie odczuwa to, że jest jakaś wojna? Tam życie toczy się dalej. Tak jak u nas życie toczyło się dalej, gdy ludzie byli mordowani w Syrii, Kongu. Cały czas na świecie ktoś ginie. Teraz jest czas dla Europy na zdanie tego egzaminu.

Mimo tego wszystkiego, co się dzieje, cały czas gracie muzykę. Jaką może odgrywać rolę w obecnym konflikcie?
DANA
: Gdy w Ukrainie wybuchła rewolucja (2013–2014), nie mogłam występować. Miałam zbyt dużą traumę. Udało mi się z tym uporać, gdy zrozumiałam, że mogę mówić ze sceny o rzeczach dla mnie jako Ukrainki ważnych. Teraz już po trzech dniach wiedziałam, że trzeba na scenę wrócić. Jestem świadoma, że moje płacze, smutki są nieskuteczne. Mąż wyjechał walczyć w Ukrainie, a ja muszę walczyć tutaj. Wojna trwa na różnych poziomach. Dziś granie koncertów, branie udziału w różnych inicjatywach ma sens na zupełnie innym poziomie niż przed inwazją. Wcześniej cieszyłabym się na każde takie spotkanie, teraz ma to dodatkowy wymiar. Kiedy wychodzę na scenę, to nie jest rozrywka. To moja płaszczyzna walki.

Nie mam żadnych skrupułów, wręcz odwrotnie. Oczywiście teraz nie gramy wesołych piosenek, nie nosimy minispódniczek ani wydekoltowanych bluzek – zresztą nigdy tak nie występowałyśmy. Kiedy wychodzimy na scenę, staramy się przybliżyć Polakom kulturę ukraińską, a uchodźcom z Ukrainy kulturę polską. Nasze koncerty pomagają zebrać środki na pomoc. Jestem żołnierką na froncie kulturowym. Wykonuję swoje zadanie na scenie. Dodaję ludziom otuchy... Dobrze powiedziałam to słowo, Daga?

DAGA: Dobrze.

DANA: Upewniam się, bo wcześniej wymawiałam to jako „oducha”, od słowa „duch”. Dajemy wiarę i nadzieję. Ze sceny zadajemy kłam stereotypom. Wiem, że rosyjskie trolle nie śpią i dalej wałkują ulubione tematy. Jak ktoś chce, to zawsze będzie żył przeszłością. Możemy gadać o Wołyniu. Pojawia się narracja, że nikt nikogo nie przeprosił. A to nieprawda. W latach 90. Polacy i Ukraińcy przeprosili się nawzajem. Tych, którzy temu zaprzeczają, wysyłam tam, dokąd obrońcy Wyspy Węży wysłali ruski okręt wojenny.

Pod koniec kwietnia jedziecie w trasę z zespołem Troye Zillia. Znałyście ich już wcześniej? Czy połączyła was dopiero inwazja?
DANA
: Z Anastazją Voitiuk uczyłyśmy się razem na Akademii Muzycznej we Lwowie. Nigdy nie miałyśmy okazji spotkać się na jednej scenie, więc tym bardziej się Dana Vynnytska, fot. P.D. KosmowskaDana Vynnytska, fot. P.D. Kosmowskacieszę na to spotkanie. Anastazja po koncertach w Polsce jedzie do Niemiec i widzę, że ona też staje się żołnierką na kulturowym froncie.

Wspomniałyście, że od początku angażujecie się w różne formy pomagania, nie tylko za pomocą muzyki. Jak pomagać?
DAGA
: Tak naprawdę koncertowanie to jest nasza praca. My tym zarabiamy na chleb. Teraz dzięki koncertom udaje się nam również zebrać olbrzymie kwoty na wsparcie Ukrainy. Oprócz koncertowania od rana do nocy uczestniczymy w najzwyczajniejszych działaniach. Dla wielu jesteśmy jedynym łącznikiem. Przychodzą zapytania o miejsca bytowe, o instrumenty jak bandura, o pracę, o samochody. Dana przyjmuje uchodźców.

DANA: Przez moje mieszkanie na razie przewinęło się jedenaście osób i dwa koty.

DAGA: Ja jestem cały czas w drodze, więc nie mogę sobie na to pozwolić. Wspieramy Ukrainę w różny sposób. To temat, który nam non stop towarzyszy. Wczoraj poszłam na randkę i miałam przez chwilę wyrzuty sumienia. Jednak trzeba w tym wszystkim żyć.

Tym bardziej że jak Dana powiedziała, może to potrwać kilka lat.
DANA
: Oby nie.

DAGA: Można pomóc pomagającym. Działam w stowarzyszeniu Ukraińska Wiosna w Poznaniu. Po jednym z protestów pod rosyjskim konsulatem zadzwoniłam do mamy, żeby nagotowała gar bigosu. Mój tata, który boi się covidu, przywiózł ten bigos do mnie. Nakarmiłam protestujących, dałam im trochę wytchnienia. Te małe gesty też się liczą.

Pojawiają się głosy, by odciąć się od rosyjskiej kultury, by ją scancelować.
DANA
: W 2015 albo 2016 roku zwrócił się do nas teatr z Czelabińska z pytaniem o wykorzystanie naszej muzyki w jednym ze spektakli.

Dagadana

Dagadana łączy elementy polskiej i ukraińskiej kultury za pomocą jazzu, elektroniki i world music. Zespół powstał w Krakowie, w 2008 roku. Od tamtej pory nagrał 5 albumów, najnowszy „Tobie” z kolędami życzącymi ukazał się w 2021 roku. W skład zespołu wchodzą: Daga Gregorowicz, Dana Vynnytska, Mikołaj Pospieszalski i Bartosz Mikołaj Nazaruk.

Odpowiedzieliśmy, że zgodzimy się pod warunkiem, że napiszą na swojej stronie, że potępiają aneksję Krymu. Odpisali, że sztuka i muzyka są poza polityką. To nieprawda, to był państwowy teatr, finansowany przez reżim.

Widziałam przez wiele lat w Europie zamiłowanie do tajemniczej rosyjskiej duszy. W Austrii, we Francji, w Niemczech można znaleźć postsowieckie knajpy z Leninem. To zamiłowanie może wynikać z tego, że te państwa nie były dotknięte misterium wielkiej rosyjskiej duszy. Ich rodzice nie trafiali do gułagu, nie była wybijana inteligencja ich narodów, nie przeżyli Wielkiego Głodu. Rosja nigdy nie poniosła odpowiedzialności za swoje zbrodnie, szczególnie te w XX wieku, które my bardzo dobrze pamiętamy.

Zdecydowana większość Rosjan popiera agresję. Niewielu artystów się jej publicznie sprzeciwia. Uważam, że w tej chwili każda osoba, która daje błogosławieństwo gwałtom, zabijaniu dzieci, starców, bombardowaniu szpitali onkologicznych, jest unurzana we krwi po łokcie. Póki trwa wojna, póki Rosjanie nie wezmą odpowiedzialności za swe czyny, musi trwać canceling na wielu poziomach. Nie może być tak, że pielęgnujemy miłość do narodu, który właśnie popełnia zbrodnię ludobójstwa. Ta agresja nie jest zagrożeniem tylko dla Ukrainy, ale dla całego świata. Rosja w imię swoich imperialistycznych mrzonek jest gotowa podpalić cały świat.

DAGA: Brak komunikatu jest też komunikatem. Cisza czasem potrafi krzyczeć. Strach przed terrorem we własnym państwie też jest w obliczu historii niezabraniem głosu i dołożeniem cegiełki do ludobójstwa.

A co z funkcjonowaniem języka rosyjskiego w Ukrainie? Czy dziś można być Ukraińcem i mówić po rosyjsku?
DAGA
: Wielokrotnie byliśmy w Ukrainie, gościliśmy z zespołem w programach telewizyjnych prowadzonych po rosyjsku. Naszym zadaniem było mówienie tam po ukraińsku. Choć ja jestem Polką i ciągle po ukraińsku mówię na poziomie kilkulatka...

DANA: To nieprawda, mówisz dużo lepiej.

DAGA: Widziałam, że Danie bardzo na tym zależy, że boli ją, że tak wielu Ukraińców nadal mówi po rosyjsku. Trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, że czas porzucić rosyjski. Trzeba uczyć dzieci ukraińskiego. To jest też wyzwanie dla polskiego systemu szkolnictwa. Uchodźcy zostaną z nami na długo, trzeba dać dzieciom możliwość uczenia się swojego języka. Brak znajomości własnej kultury to problem bolesny dla wielu Ukraińców. My, Polacy nie znamy tego problemu, bo nie jesteśmy wielojęzycznym narodem.

DANA: Ukraiński był przez stulecia dyskryminowany. Nie można było się nawet modlić po ukraińsku. To bardzo złożony problem, ale widać, że już nawet rosyjskojęzyczni Ukraińcy odwracają się od rosyjskiego.
Daga Gregorowicz, fot. P.D. KosmowskaDaga Gregorowicz, fot. P.D. Kosmowska

Macie miejsce na optymizm? Czego oczekujecie od przyszłości?
DANA
: Jak widzę tę sytuację? Musimy wygrać i odbudować Ukrainę piękną i kwitnącą. Oczekuję zupełnie innych relacji z Rosją. Marzę o tym i modlę się o nawrócenie Rosji.

DAGA: Przyszłość jest szansą dla nas wszystkich. Zdecydowanie. Skrystalizowało się, kto jest kim. To bardzo proste i wyraźne. Widać, kto jest przyjacielem, a kto się boi nim być. Życzę wszystkim odwagi. Cokolwiek by się działo, to nas będzie wzmacniać.

DANA: Gdy skończy się wojna, zaczniemy występować w miniówkach i wydekoltowanych bluzkach. Ze starej stylizacji zostaną nam tylko wianki (śmiech).

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych)

Dział ukraiński powstaje dzięki dofinansowaniu European Cultural FoundationInstytutu Goethego w Warszawie, Krakowskiego Biura Festiwalowego, a także Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia – instytucji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – które zawiesiło konkursy na dofinansowanie projektów polsko-rosyjskich, a przeznaczone na nie fundusze przekazuje obecnie na wsparcie projektów związanych z Ukrainą.

logo