Denis Demonpion, autor książki, która oryginalnie ukazała się pod tytułem „Houellebecq non autorisé. Enquête sur un phénomène” („Houellebecq nieautoryzowany. Ankieta nad zjawiskiem”) we wstępie i przedmowie zaznacza, że nie jest to hagiografia Houellebecqa. Nie bez ironii opisuje niezbyt udane próby kontaktu z pisarzem i jego żoną Marie-Pierre podczas pracy nad książką. Mimo to nie jest to biografia demaskatorsko-polemiczna. Owszem, Demonpion opisuje kilka wydarzeń, z którymi Houellebecq się nie afiszuje, cytuje wypowiedzi nie zawsze przychylne autorowi „Cząstek elementarnych”, ale w jego podejściu widać życzliwe zainteresowanie, a także – co nie jest wcale częste – zrozumienie książek Houellebecqa.
Demonpion jest dziennikarzem „Le Point”, współautorem biografii Nicolasa Sarkozy’ego i jego byłej żony – Cécylii. Jego metoda badawcza opiera się na dotarciu do jak największej liczby osób, które znały bohatera, w tym do obojga rodziców oraz do kolegów ze szkoły i z pracy – których nawiasem mówiąc, jak pisze Demonpion, opisywał w książkach, nie zmieniając nawet pro forma imion i nazwisk. Relacje świadków przytacza, opisując detale ich wyglądu (twarz spocona, piękna, koszula świetnej jakości, dżinsowa kurtka, turban, namalowane czarną kredką brwi).
Dla tych, którzy dobrze znają książki Houellebecqa, zaskakujące będzie, jak wiele szczegółów zaczerpniętych jest z bezpośrednich doświadczeń pisarza. Houellebecq zresztą nigdy nie robi z tego afery. Twierdzi, że „powieściopisarz nie powinien zajmować się opisywaniem ludzi, których nie zna”. Czytając rozdział o dzieciństwie pisarza, ma się właściwie poczucie, że i tak wiemy to wszystko z „Cząstek elementarnych”.
Demonpion przytacza detal za detalem, tropi drobne deformacje, ale nie daje się ponieść fali lacanowskiej analizy (wyśmianej przez Houellebecqa w „Poszerzaniu pola walki”). Choć przecież mógłby, bo fakt zmiany nazwiska z Thomas na Houellebecq w momencie debiutu czy podawania przez Houellebecqa fałszywej daty narodzin (1958) – późniejszej o dwa lata od faktycznej (1956) naprowadza na trop, że Bruno i Michel, bohaterowie „Cząstek elementarnych”, to rozpisanie charakteru autora na dwie osoby.
W części poświęconej młodości Houellebecqa uderza, że nie była ona aż tak czarna, jak w swoim literackim odbiciu. Houellebecq jeździł na wakacyjne wycieczki po Europie i Maroku (w książce są też jego zdjęcia z tego czasu!), chodził czasem na imprezy, a „serca dziewcząt miękły na widok tego chłopięcia, wyraźnie potrzebującego mamy”. Poza tym, nie miał zbyt wielu problemów finansowych – ojciec kupił mu mieszkanie, rodzice dość długo pomagali mu finansowo, potem, gdy Houellebecq po studiach nie mógł znaleźć pracy, utrzymywała go pierwsza żona. Jego depresje wiązały się z koniecznością pracy na posadzie urzędnika, znikały, gdy mógł siedzieć i pisać. („Diagnozowano to jako depresje, ale zawsze po kilku tygodniach zwolnienia miałem się zdecydowanie lepiej. Stawało się coraz bardziej oczywiste, że wyjaśnienie jest raczej natury społecznej”.) Choć trudno w to uwierzyć, Houellebecq wysyłał etykiety z serków „La vache qui rit”, żeby wygrywać nagrody! I, o dziwo, dobrze mu szło.
Denis Demonpion, „Michel Houellebecq.
Biografia”. Przeł. Magdalena Kowalska i
Anastazja Dwulit, PIW, Warszawa,
314 stron, w księgarniach
od 2 kwietnia 2009W tej biografii, moim zdaniem, najważniejsza jest literatura. Bo choć dowiadujmy się z niej o ciekawych historiach z czasów studiów – między innymi o nakręconym z kolegami filmie „Cristal de souffrance” („Kryształ cierpienia”), w którym Houellebecq wcielił się w rolę arystokraty o sadystycznych skłonnościach Johny’ego de Smythe-Wintera – to największą część książki stanowi opis życia literackiego, etapów kariery oraz etyki pisarskiej. I to jest jednym z ciekawszych tematów – portret pisarza jako zakładnika pracy.
Autor biografii opisuje zawiłe drogi Houellebecqa w różnych środowiskach literackich, w tym jego długotrwały związek z grupą „Revue Perpendiculaire”, żeby skonstatować, że pisarz był właściwie zawsze sam. Pewne zdziwaczenie i towarzysko-emocjonalny autyzm może być tłumaczony warunkami pracy – samotnością. Demonpion w którymś momencie porównuje Houellelbecqa do Flauberta przeżywającego męki twórcze w swojej samotni w Croisset. Analizuje nie tylko powstawanie książek, ale i podszewkę – proces wydawniczy, promocję, etc. Zadaje te same pytania, które stawiają sobie chyba wszyscy czytelnicy Houellebecqa – „Czy on tak naprawdę myśli?”, „Czy jest rasistą, czy też może pokazuje nam ograniczenia poprawności politycznej?”. W odpowiedzi przytacza rozmaite wypowiedzi Houellebecqa (który m.in. wyznaje, że w młodości był komunistą, że jeśli idzie o religie, to skłania się ku buddyzmowi) oraz jego bliskich, często sprzeczne. Pozostaje tajemnica.
Książka nie jest źle napisana. Pozostawia wiele obrazów: Houellebecq na wycieczce w Wenecji, opóźniający odjazd autokaru, bo „zatrzymało go skąpane w gładkiej tafli morza piękno placu Św. Marka”, wywiad, podczas którego żona dolewa mu co chwilę shweppesa, żeby się nie upił. Niektóre zdania brzmią zresztą jak zdania Houellebecqa. „Marie-Pierre była zachwycona, w końcu był to jej pierwszy ślub w życiu”.
Demonpion wydaje się mieć świadomość, że szperanie po śmietniku w poszukiwaniu tuńczyka marki Saupiquet, którą jadł bohater „Poszerzania pola walki”, mija się z celem. Bo nawet jeśli między życiem a twórczością Houellebecqa coś się zgadza, to nigdy nie zgadza się w skali 1:1. Ile osób pije ponad miarę? A nie każdy pisze „Możliwość wyspy”. W zakończeniu Demonpion odsyła czytelników do książek. Pozostaje tajemnica – najważniejsza z rzeczy, które wiemy o Michelu Houellebecqu.