Nieopowiedziana historia

16 minut czytania

/ Sztuka

Nieopowiedziana historia

Rozmowa z Martą Bogdańską

Widzimy Ukraińców, którzy uciekają ze swoimi zwierzętami, ukrywających się w bunkrach z kotami i psami. Chyba pierwszy raz odbywa się to na taką skalę – mówi autorka książki i wystawy o zwierzętach w wojsku i na wojnie

Jeszcze 4 minuty czytania

MONIKA STELMACH: Kim są tytułowi „Shifters?
MARTA BOGDAŃSKA: Shifters oznacza zmiennokształtne. Jestem fanką filmów science fiction, gdzie są istoty, które zmieniają swoją postać i stają się kimś innym. To słowo ma też podłoże mitologiczne, bogowie też się przeistaczali. Tytuł mówi o zwierzętach zmienianych w agentów i o ich sprawczości.  

Twój projekt pokazuje, jak niewiele wiemy o zwierzętach pracujących dla wojska i wywiadu wojskowego. Skąd ten temat?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, muszę cofnąć się o jakieś sześć lat, do czasu, kiedy mieszkałam w Libanie. Wtedy pierwszy raz zwróciłam uwagę na artykuły w mediach mainstreamowych o zwierzętach, które zostały współcześnie oskarżone o szpiegostwo, np. o gołębiu, który przyleciał z Pakistanu do Indii i został aresztowany za bycie agentem. Zaczęłam je gromadzić, nie wiedząc jeszcze, do czego mogą mi się przydać. Jakiś czas nosiłam ten projekt. Szperałam w internecie. Szybko okazało się, że materiału jest mnóstwo, ale w większości temat jest pokazany jako anegdota czy ciekawostka, czyli w dość prześmiewczym tonie. Znalazłam niewiele krytycznego spojrzenia na problem zwierząt w wojsku i w programach szpiegowskich. Archiwa wojskowe mówią jedynie o tym, że były zwierzęta w armii i niewiele więcej. Zobaczyłam w tym wielką nieopowiedzianą historię.

Marta Bogdańska

Artystka wizualna, fotografka, twórczyni filmów, menedżerka kultury. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowała w Homeworkspace Program w Bejrucie oraz na gender studies w Warszawie. Realizowała międzynarodowe projekty artystyczne i kulturalne, m.in. w Libanie. Należy do Futures Photography, Women Photograph i Archiwum Protestów Publicznych. Laureatka Stypendium Konrada Pustoły. Jej książkę artystyczną „Shifters/ Zmiennokształtne” nominowano do Kassel Dummy Award 2020, Luma Rencontres Dummy Book Award Arles 2020 oraz MACK First Book Award 2020.

Wystawę „Shifters/ Zmiennokształtne” można oglądać do 27 marca w Instytucie Fotografii „Fort” w Warszawie. 

Zaskakujące jest to, jak dużo różnych gatunków zwierząt było wykorzystywanych w wojsku, od psów, kotów, małp po ptaki i delfiny.
Zaskakująca była również skala, na jaką zwierzęta były wykorzystywane. Misji wojskowych ze zwierzętami było naprawdę dużo, ale nie zapominajmy o pozostałych uczestnikach wojen. Éric Baratay w książce „Zwierzęta w okopach” zwraca uwagę, że były zwierzęta bezpośrednio szkolone do działań wojennych i szpiegowskich, ale i mnóstwo innych, jak ptaki, myszy, szczury, brało poboczny udział w wojnie albo stawało się ofiarami.

W twojej książce i na wystawie widać, jak bardzo skomplikowane zadania wykonywały zwierzęta.
Mnie powalił projekt „X-Ray” realizowany przez armię amerykańską w latach 1943–1944, czyli tzw. bomba nietoperzowa. Tym niewielkim ssakom chciano powierzyć misję zakończenia wojny z Japonią. Na pustyni w Utah na potrzeby szkoleń zbudowano miasto z architekturą przypominającą japońską, czyli dosyć lekką, drewnianą. Skonstruowano specjalne pojemniki, w każdym z nich znajdował się molosek brazylijski z doczepioną bombą z timerem. Bomby nietoperzowe miały być zrzucane z samolotu nad japońskimi miastami, pojemniki otwierałyby się na odpowiedniej wysokości, uwalniając nietoperze, które rozlatywałyby się we wszystkich kierunkach w poszukiwaniu schronienia. Po pewnym czasie bomby wybuchałyby, powodując liczne pożary. Program był dosyć długo opracowywany i długo wierzono, że może być skuteczny. Ostatecznie wygrała koncepcja bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki.

fot. Patrycja Filarskafot. Patrycja Filarska

Straszny był też projekt CIA o kryptonimie „Acoustic Kitty”, który z myślą o naturalnym wszędobylstwie kotów wciągał je do szpiegowania radzieckich placówek dyplomatycznych w Stanach Zjednoczonych w okresie zimnej wojny. Wszczepiano im do ucha bardzo czuły mikrofon, a w różnych częściach ciała przekaźniki i kable. Koty miały stać się żywymi urządzeniami nagrywającymi. Nie wiadomo, czy jakieś koty brały udział w operacjach. Podobno kiedy pierwszy kot był gotowy do akcji, chciano go wpuścić do ambasady czy konsulatu. Zwierzaka umieszczono nieopodal siedziby, w nadziei, że jakoś się tam dostanie, ale kot chwilę potem wpadł pod taksówkę i zginął. Na ten projekt przeznaczono 20 milionów dolarów, co wówczas było gigantyczną sumą. Zdecydowana większość tych programów, jak wynika z dokumentów, nigdy nie została wdrożona, pozostały na etapach testów.

Dla mnie odkryciem była związana z polskim wojskiem niedźwiedzica polarna Baśka.
Chyba każdy Polak słyszał o misiu Wojtku, a o Baśce wcześniej nie słyszałam. Przyszła z Murmańska do Polski z naszym wojskiem po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Po wojnie salutowała Piłsudskiemu. Na paradzie niepodległości była gwiazdą. W Polsce było jej jednak za ciepło, dlatego żołnierze pozwalali jej kąpać się w Wiśle. Żeby nie uciekła, trzymali ją z łodzi na łańcuchu. Skończyła dużo gorzej niż Wojtek, który umarł w zoo i podobno miał jakiś rodzaj depresji. Baśkę Murmańską poddano potwornej tresurze, w efekcie była łagodnym niedźwiedziem. Ale któregoś dnia zerwała się z łańcucha, przepłynęła na drugą stronę rzeki na wysokości Modlina i zanim żołnierze ją znaleźli, chłopi zadźgali ją widłami. Odzyskano jej ciało i wiele lat stała wypchana w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. W latach 50. zaginęła i nie udało mi się ustalić, co się z nią stało.

Gołąb z projektu OrconGołąb z projektu Orcon

Niektóre zwierzęta trafiały też przed oblicze wojskowych sądów, inne otrzymywały medale oraz organizowano im wojskowe pochówki.
Dla mnie kluczowe było nie tylko samo pokazanie tych historii, ale też próba spojrzenia na nie z innej perspektywy. Bo co tym zwierzętom dały medale i pomniki? To nie było uznanie ich podmiotowości czy ich interesów, tylko nasze antropomorfizujące spojrzenie na inne niż człowiek gatunki. Zwierzęta były potwornie wykorzystywane przez wojsko i służby wywiadowcze. Na przykład chwaląc pracę delfinów w misjach podwodnych, podkreślano, że są bardziej skuteczne i tańsze od ludzkich nurków, ponieważ nie płaci im się ubezpieczenia i pensji. Były poddawane bardzo intensywnej tresurze, a to też musiało być okupione cierpieniem. Czy faktycznie takie dobre jest wysyłanie psa na wojnę? Na koniec zwierzęta, pokazywane jako wspaniali bohaterowie, ginęły w straszny sposób: od kul, zabijane i zjadane, z powodu ran i złych warunków albo po prostu zamykane w zoo.

Niektóre były maskotkami, czemu poświęcasz jeden z rozdziałów. Twoja książka pokazuje, że nie były to wcale takie rzadkie przypadki, kiedy w armii trzymano zwierzęta, które nie odgrywały roli militarnej.
W trakcie pracy nad książką takie kwestie jak darmowa praca i generalnie wykorzystywanie zwierząt były dla mnie jasne. Ale kiedy udzielałam wywiadu do brytyjskiego magazynu, dziennikarka najbardziej była zafascynowana właśnie rozdziałem o maskotkach na wojnie. Powiedziała, że te zwierzęta również wykonują pracę na rzecz żołnierzy, tyle że emocjonalną, czego wcześniej sama wprost nie nazwałam. Jest w tym jakaś złudna relacja przyjacielska, opieki i troski, a przecież one są przerażone wojną, przebywają w warunkach dla nich zupełnie nieodpowiednich, wszystko jest dla nich straszne, a jeszcze wykonują jakiś rodzaj emocjonalnej pracy na rzecz człowieka. To tylko pozory podmiotowości danej zwierzętom.

fot. Patrycja Filarskafot. Patrycja Filarska

Podmiotowość jest dla ciebie kluczowa?
Podmiotowość i sprawczość. Éric Baratay jest dla mnie ważnym przewodnikiem. Jego książki „Zwierzęcy punkt widzenia” i „Zwierzęta w okopach” ukształtowały moje myślenie o tym projekcie. Poza tym mam filozoficzne wykształcenie. Pisałam o podmiotowości u Michela Foucault i Judith Butler. Wiąże się to z próbą zrozumienia podmiotowości zwierząt, wychodzenia poza antropocentryczną perspektywę.

Ale znowu granice podmiotowości zwierząt wyznaczają ludzie. W tej kwestii zwierzęta też nie mają głosu.
Tutaj mamy problem, o którym Baratay dużo pisze w swojej koncepcji zwierzęcego punktu widzenia: nie możemy do końca dotrzeć do świadectwa zwierząt. Ono jest relacjonowane i zapośredniczone przez dokumenty stworzone przez człowieka. To zawsze jest jakiś rodzaj wyobrażania sobie i budowania tej historii w sposób symboliczny. Mimo wszystko wydaje mi się ważne, żeby przyglądać się tej historii i starać się ją zniuansować. Nasza podmiotowość jest różna i powinniśmy respektować te różnice.

Pracy zwierząt na rzecz wojska i wywiadu przyglądasz się dość dokładnie. Książka jest monumentalna, znalazło się w niej prawie tysiąc zdjęć.
Pomyślałam, że nie uda się pokazać pracy zwierząt, jeśli wybiorę 40 estetycznych zdjęć i zrobię kolejną ładną książkę. Wydawało mi się, że aby udało się tę narrację zniuansować, pokazać ogrom zwierzęcego doświadczenia, cierpienia i pracy, to tych obrazów musi być dużo. Może kiedy oglądamy kolejne zdjęcie, to spod wszystkich klisz, które mamy, zaczyna wyzierać spojrzenia psa, osobowość kota i możemy zrozumieć skalę wykorzystania zwierząt. Interesowały mnie również takie tematy jak biopolityka, ponieważ zwierzęce ciała są wykorzystywane w bardzo bezpośredni sposób do ludzkich interesów. Można to tylko porównać z ciałami niewolników. Moim zdaniem nie da się zbudować nowych relacji ze zwierzętami i z całą planetą bez przywrócenia i oddania hołdu tej historii, jak bardzo okrutna by nie była.

Nietoperz z projektu X-RayNietoperz z projektu X-Ray

Jak wyglądała praca na tak wielkim archiwum?
Musiałam zawęzić ten projekt, żeby nie utonąć w nadmiarze materiału. Po pierwsze, skupiłam się na zachodnim świecie, czyli najlepiej mi znanym. Po drugie, zaczynałam od researchu w internecie, a potem przyszła pandemia i pozostałam przy takim rodzaju pracy. Nie wiem, co zawierają zbiory wielkich archiwów, czy są scyfryzowane w całości, czy jednak w zbiorach analogowych jest coś jeszcze. Kiedy pracowałam nad „Shifters”, CIA postanowiło odtajnić materiały związane z programami szpiegowskimi z wykorzystaniem zwierząt do lat 70., co nazwano „Animal Partners”. Stwierdziłam, że to będzie moja cezura czasowa. Pamiętajmy, że to jest książka artystyczna, a nie naukowa, dzięki temu mogłam podejmować arbitralne decyzje i pozwolić sobie na wybiórczość.

W ostatnim czasie sporo ukazuje się prac na temat praw zwierząt, zwyczajów, świadomości i samoświadomości. Jak oceniasz te zmiany?
Widzę, jak dużo się zmienia. Problem polega jednak na tym, że liczne badania na temat świadomości i samoświadomości zwierząt są prowadzone w tak antropocentryczny sposób, że właściwie niczego nie dowodzą. Testy z lustrem, które mają pokazać samoświadomość zwierząt, mogą być jakkolwiek miarodajne tylko dla kilku gatunków, które są wzrokowcami. Dzisiaj podejmuje się próby konstruowania badań, które w większym stopniu przyjmują perspektywę danego gatunku. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Poza tym człowiek najczęściej pochyla się nad zwierzętami domowymi, pomijając wszystkie inne. Kiedy Éric Baratay był w Polsce, mówiliśmy o tym, że w ostatnich latach jest wysyp książek o zwierzaczkach, piesku, kotku czy śwince morskiej. Z jednej strony to dobry kierunek, bo uwrażliwia ludzi na zwierzęta, a z drugiej strony to szowinizm gatunkowy. O ile dobre zmiany następują wobec psów czy kotów, to pogarsza się sytuacja świń, krów czy kur, które stały się już tylko mięsem.

Jaka postawa jest więc właściwa?
Myślę, że wszyscy jesteśmy z jednego drzewa, tylko znajdujemy się na innych, równorzędnych gałęziach. Wolałabym, żeby prawa zwierząt nie były budowane na zasadzie: pieski kochamy, a inne zwierzęta maltretujemy i zjadamy. Przemawiają do mnie przemyślenia w stylu Petera Singera, który mówi, że ważniejsza jest etyka niż miłość. W tym sensie to, czy będę kochać swojego pieska, jest drugorzędne wobec tego, czy wszystkie zwierzęta będą miały prawa. Nie musimy kochać wszystkich zwierząt, ale powinniśmy respektować ich interesy. Ludzie też nie mają praw dlatego, że ich kochamy, ale dlatego, że na racjonalnych zasadach te prawa zostały im nadane. Ustanowienie praw zwierząt powinno odbywać się z uwzględnieniem faktu, że zwierzęta są inne, ale inne nie znaczy gorsze. Musimy też wrócić do punktu wyjścia i z całą mocą przypomnieć sobie, że człowiek również jest jednym ze zwierząt, inaczej się rozwinął, ale to nie znaczy, że przysługuje mu jakiś przywilej królowania nad innymi.

Pies w prototypie maski gazowejPies w prototypie maski gazowej

Jeszcze dużo czasu upłynie, zanim zwierzęta zyskają realne prawa.
Wszystkie te zmiany powinny się dziać jednocześnie: protesty uliczne, bardziej radykalne akcje, edukacja i działania artystyczne. Pamiętajmy, że myślenie antropocentryczne ma bardzo długą tradycję, sięga biblijnej narracji, że człowiek jest ponad przyrodą, oraz kartezjańskiej hierarchizacji bytów i twierdzenia, że zwierzęta są tylko biologicznymi maszynami bez uczuć. Tak głęboko zakorzenione przekonania trudno zmienić. Współcześnie wiele osób podejmuje próby oddania zwierzętom sprawiedliwości. To wszystko się dzieje. Nie wiem tylko, czy zdążymy wprowadzić te zmiany. Co z tego, że kiedyś się ogarniemy, skoro wymarło już 70 procent dzikich gatunków i ten proces postępuje w szalonym tempie? Część krajów Unii Europejskiej zgodziła się już na to, żeby 30 procent terytoriów objąć statusem parków narodowych. Nie wiem jednak, czy to nie za późno i czy to wystarczające. Są głosy, że powinno być to co najmniej 50 procent, żeby miało jakikolwiek sens.

Wpisujesz projekt o zwierzętach w armii w kontekst odzyskiwania głosu przez kobiety, środowiska LGBT czy mniejszości etniczne. Na wystawie pokazujesz zdjęcia i historie samic.
Razem z kuratorkami Anną Bas i Karoliną Wróblewską-Leśniak chciałyśmy podkreślić ten kontekst i nawiązać do herstories. To był bardzo ważny punkt, wokół którego zbudowałyśmy tę kompozycję. Wydaje mi się, że w ogóle całą historię trzeba przepisać, ponieważ została przedstawiona w patriarchalny, maskulinistyczny, prowojenny sposób. Przemawia do mnie książka Magdaleny Środy „Obcy, inny, wykluczony”. Środa przypomina w historii filozofii te nurty, które starały się przyznawać zwierzętom jakieś inne miejsce w naszej wspólnej historii, a zostały zepchnięte na margines. Żyjemy w czasach, kiedy usiłujemy wiele rzeczy odkłamać. Mam wrażenie, że to wszystko nadal jest bardzo zaplątane i zbudowane na złych podstawach. Empatia, współżycie z przyrodą i ze zwierzętami jest czymś, co trzeba ludziom na nowo pokazywać.

MB xxxMarta Bogdańska, „Shifters / Zmiennokształtne”. Fundacja Sztuk Wizualnych, 842 strony, w księgarniach od 2021 rokuMamy kolejną wojnę, w której znowu giną ludzie i zwierzęta.
Ale dostrzegam też bardzo duże zmiany. Ta wojna jest już inna, jeśli chodzi o stosunek do zwierząt. Widzimy Ukraińców, którzy uciekają ze swoimi zwierzętami, ukrywających się w bunkrach z kotami i psami. Chyba pierwszy raz odbywa się to na taką skalę. Obserwowałam niedawną wojnę w Syrii. Pamiętam, jak przerażające było to, że tam żadne media nie zajmowały się zwierzętami. Nie mówiono o tym, że mogą przekraczać granicę i być uchodźcami razem z ludźmi. Bardzo wiele zwierząt stało się bezdomnymi. Zostało zniszczone całe zoo w Damaszku, a zwierzęta uciekły lub zginęły. Teraz mamy sytuację, jakiej nie pamiętam z żadnej innej wojny.

Trzeba przyznać, że polski rząd bardzo szybko podjął decyzję, że zwierzęta mogą przekraczać granicę bez wymaganych dotychczas dokumentów.
Robiłam kiedyś z Syryjczykami projekt, który polegał na przywracaniu uchodźcom ich indywidualności, ponieważ w przekazie medialnym stawali się tylko kolejnymi liczbami i statystykami. Opowiadali mi o swoich osobistych doświadczeniach. Rozmawiałam z chłopakiem palestyńsko-syryjskiego pochodzenia, który niósł historię podwójnego wygnania, bo jego pradziadkowie musieli uciekać z Palestyny, a on uciekał z Syrii. Zapytałam go, za czym najbardziej tęskni, odpowiedział, że brat uczył go hodować gołębie i że najbardziej tęskni za tymi ptakami. Te ptaki nie były żadną metaforą. On tęsknił za swoimi zwierzętami.