„Robi się późno w moim życiu, i to nazbyt wcześnie”, napisał Paul Celan do Ilany Shmueli, przyjaciółki z młodości i zapewne ostatniej ukochanej, 6 marca 1970 roku. Dwa tygodnie później, 20 albo 21 kwietnia utopił się w Sekwanie. Jego ciało odnaleziono dopiero 1 maja w okolicach Courbevoie. Émile Cioran napisał, że „Celan nie był człowiekiem, tylko otwartą raną”.
Paul Celan
TENEBRAE
Blisko jesteśmy, Panie,
Blisko i pod ręką.
Schwytani już, Panie,
sczepieni z sobą, jak gdyby
ciało każdego z nas
twoim ciałem było już, Panie.
Módl się, Panie
módl się do nas,
jesteśmy blisko.
Poszliśmy, schyleni, pod wiatr,
Poszliśmy, by się pochylić
Nad przełęczą i maarem.
Do wodopoju poszliśmy, Panie.
Oczy i usta tak są otwarte i puste, Panie.
Piliśmy, Panie,
Tę krew i obraz we krwi, Panie.
Módl się, Panie,
Jesteśmy blisko.
Przeł. Ryszard Krynicki
Pierwszy opublikowany (w 1947 roku w przekładzie rumuńskim, w oryginale rok później) wiersz Celana – „Todesfuge” – do dziś pozostaje jego najbardziej znanym utworem. Ciężkim echem brzmią niemieckie słowa „Schwarze Milch der Frühe”, „dein goldenes Haar Margarete / dein aschenes Haar Sulamith wir schaufeln ein grab in den Lüften / da liegt man nicht eng”. Wydaje się wręcz, że nie wolno tego tłumaczyć. W przekładzie na angielski John Felstiner pozwolił sobie użyć niemieckich słów w „temacie” fugi; na samym końcu fraza „śmierć jest mistrzem z Niemiec” powraca w oryginalnym brzmieniu „Der Tod ist ein Meister aus Deutschland”.
Bez wątpienia jest to najważniejszy wiersz o Zagładzie. Jego sława martwiła jednak Celana, który konsekwentnie unikał nawet słowa Holocaust. W ostatnich latach życia odmawiał przedrukowywania „Fugi” w wyborach i antologiach. W jednym z wywiadów tłumaczył, że jest to wczesna forma jego poezji, od której bardzo się oddalił. W tym czasie „Fugę” przerabiano już w szkołach, polecano nawet, aby uczniowie kolorowymi kredkami podkreślali odrębne „głosy”, upodabniające wiersz do muzycznej polifonii.
„Tenebrae”, czyli ciemności
Tytuł wiersza z marca 1957 roku, który, jak wyznał Celan przyjacielowi Otto Pögglerowi, był jednym z jego ulubionych. Ponoć przyszedł mu do głowy na paryskiej ulicy, a spisał go zaraz po powrocie do domu. Jedną z inspiracji stanowiły „Leçons de ténèbres” („Lekcje ciemności”) François Couperina. Ta skomponowana w 1714 roku kantata na jeden lub dwa głosy i basso continuo wykorzystuje teksty „Lamentacji” Jeremiasza, elegii na zniszczenie Jerozolimy przez Babilończyków. Pierwotnie Celan zatytułował wiersz „Leçons de ténèbres”, nawiązując też do tradycji katolickich „lekcji ciemności”, czy też ciemnej jutrzni, porannego nabożeństwa Wielkiego Tygodnia, podczas którego na znak ukrzyżowania gasi się kolejne świece.
Celana dotknęła także nieszczęsna recenzja Güntera Blöckera w „Tageszeitung” z 1959 roku, w której krytyk stwierdzał, że to „graficzny twór, w którym dźwięk nie rozwinął się do punktu, gdzie może przyjąć znaczenie sensotwórcze”. Wstrząśnięty tą głęboko niesprawiedliwą i wulgarną oceną poeta pisał do Ingeborg Bachmann: „wiesz także – albo raczej: wiedziałaś kiedyś – co próbowałem powiedzieć w «Fudze śmierci». Wiesz – nie, wiedziałaś – więc teraz muszę Ci o tym przypomnieć – że «Fuga śmierci» jest dla mnie także tym: inskrypcją na grobie i grobem. Kto pisze o «Fudze śmierci» to, co napisał ten Blöcker, ten bezcześci groby. Także moja matka ma tylko ten grób”.
Celan urodził się jako Paul Antschel w 1920 roku w Czerniowcach na rumuńskiej wówczas Bukowinie (dziś Ukraina). Przy obrzezaniu otrzymał także żydowskie imię «Pessach» – nazwę święta Paschy, która po hebrajsku oznacza «przejście». Ponad połowę mieszkańców miasta stanowili wówczas Żydzi: pobożni i świeccy, bogaci i ubodzy. W wielojęzycznej mieszance spotykali się także Rumuni, Ruteni, Polacy, Huculi i Cyganie. Pełne życia, tęskniące za wielkim światem Czerniowce, ich dumni mieszkańcy nazywali czasem „małym Wiedniem”, postrzegając je jako ostoję zachodniej kultury.
„Była to więc okolica, w której żyli ludzie i księgi”, z nutą gorzkiej ironii mówił Celan w przemówieniu wygłoszonym z okazji przyjmowania Nagrody Literackiej Wolnego Hanzeatyckiego Miasta Bremy. Natomiast w zakończeniu przemówienia „Meridian”, pozwalał sobie na nostalgiczną aluzję: „szukam tego wszystkiego bardzo niedokładnym zapewne, bo niespokojnym palcem na mapie – na dziecięcej mapie, jak to zaraz muszę wyznać. Żadnego z tych miejsc nie można znaleźć, nie istnieją, ale wiem, gdzie teraz powinny istnieć i… znajduję coś!”.
Celan wywodził się z mniejszości niemieckojęzycznych Żydów. W domu posługiwał się niemieckim, w szkole rumuńskim, a przez pewien czas uczęszczał także do hebrajskiej szkółki religijnej. Przedwojennych Czerniowców nie można jednak sobie wyobrażać jako wielokulturowego raju. Ruth Kaswan, przyjaciółka Celana z lat młodzieńczych wspominała, że język niemiecki, którym posługiwali się w kręgu przyjaciół, był zakazany w rumuńskiej szkole. Zaś czternastoletni Paul pisał do swojej mieszkającej w Palestynie ciotki Minny: „jeśli chodzi o antysemityzm w naszej szkole, mógłbym napisać o nim księgę grubą na 300 stron”. Ilana Shmueli zapamiętała także, jak mama jednej z koleżanek nie pozwalała Paulowi się z nimi bawić, tłumacząc, że mieszkaniec Wassilkogasse nie jest dla nich odpowiednim towarzystwem.
Tenebrae factae sunt
„Mrok ogarnął całą ziemię” (Mt 27:45). Celanowskie „Tenebrae” to na pierwszy rzut oka bluźniercza modlitwa, wykorzystująca eucharystyczne obrazy – ciało i krew Chrystusa, których ludzie są spragnieni. Wszak Psalm 34 zapewnia, że „Pan jest blisko skruszonych w sercu i wybawia złamanych na duchu”, a Psalm 145 mówi, że „Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają”. „Módl się, Panie / módl się do nas, / jesteśmy blisko”, to heretyckie odwrócenie, pocieszające Boga, że to my jesteśmy blisko. Tymczasem tutaj to Bóg jest wzywany, aby za nas się modlił. Gdy posłuchamy Jeremiaszowego lamentu, usłyszymy w nim podobny ton rozpaczliwej skargi, wyrzutu wobec Boga, który opuścił człowieka, pozwolił na jego upodlenie. „Jam człowiek, co zaznał boleści pod rózgą Jego gniewu; On mnie poprowadził, iść kazał w ciemnościach, a nie w świetle, przeciwko mnie jednemu cały dzień zwracał swą rękę”. To oskarżenie Boga jest modlitwą „z głębokości”, graniczącą z bluźnierstwem rozmową. Jest to jednak nadal rozmowa wierzącego. Czy ten, kto nie wierzy, kierowałby do Boga z dna rozpaczy swój lament?
Przyjaciółki z najwcześniejszej młodości zapamiętały Celana jako wyjątkowo pięknego chłopca. Wyglądał jak „młody Romantyk, w rodzaju Byrona czy Shelleya, o łagodnym sarnim spojrzeniu i złotawej, brzoskwiniowej karnacji, o długich, szczupłych i bardzo zgrabnych kończynach”, wspominała po czterdziestu latach szkolna przyjaciółka Ilse Goldmann. „Wkurzał mnie jego dziewczęcy sposób przechylania głowy na jedną stronę, z biernym, elegijnie przesuwającym się spojrzeniem”, opowiadała Ilse; „w całym jego sposobie bycia było coś kobieco jękliwego”.
Ruth Kaswan wspominała wspólne lektury – przede wszystkim francuskich autorów, Verlaine’a, Rimbaude’a, Gide’a, a z Niemców głównie Rilkego. Ilana Shmueli pamiętała natomiast, że w kręgu, do którego należała wraz z Paulem, przeważał entuzjazm dla literatury niemieckiej: Nietzschego, Krausa, Büchnera, Rilkego, Trakla, Georgego, Hessego czy Hoffmansthala. „Niemiecki był dla nas czymś tak oczywistym i tak kluczowym, że ledwie zdawaliśmy sobie sprawę, iż język, który nas zachwycał i od którego nie mogliśmy się oderwać, był językiem naszych oprawców”. Celan czytał także na głos przyjaciołom swoje własne wiersze, które zaczął pisać w wieku piętnastu czy szesnastu lat. Te rymowane, rytmiczne, naznaczone romantyczną melancholią młodzieńcze utwory nosiły charakterystyczne tytuły: „Lament”, „Letnia noc”, „Zmierzch”, „Les Adieux” czy „Clair de Lune”.
Rodzice pragnęli, aby Paul został lekarzem. Ponieważ szkoły medyczne w Rumunii ograniczały dostęp dla Żydów, został wysłany na kursy przygotowawcze do Tours. Na wakacje 1939 roku wrócił jednak do Czerniowców i rozpoczął studia na wydziale romanistyki miejscowego uniwersytetu. Tak zastała go wojna. W czerwcu 1941 roku rumuńsko-niemieckie wojska spaliły czerniowiecką Synagogę Tempel, a 11 października powstało pierwsze w mieście getto.
Nie jest pewne, co stało się fatalnej dla Celana nocy 27 czerwca 1942 roku. Trwała właśnie kolejna akcja deportacyjna. Od dwóch tygodni ludzi wyciągano z domów w nocy z soboty na niedzielę i w bydlęcych wagonach wywożono do obozów w Transistrii. Ówczesna przyjaciółka Celana, aktorka Ruth Lackner, wspominała, że na tę noc znalazła schronienie dla Paula i jego rodziców w fabryczce kosmetyków i środków czystości. Jednak matka opierała się; ponoć mówiła, że nie można uciec przed swoim losem, a wielu Żydów żyje już wszak w Transistrii. Ponoć tego wieczoru Paul ostro pokłócił się z ojcem i w gniewie wyszedł z domu.
Wiersz Celana
„Tenebrae” to podobna starotestamentowej skardze odwrócona modlitwa, heretyckie wezwanie. Niedaleko tu od wołania wierzących, którzy grożąc pięścią i rwąc włosy z głów, proszą jednak: spójrz, Panie, usłysz nas. Chyba jednak błędem byłaby chrześcijańskainterpretacja tego wiersza, np. ta, której dokonał Hans-Georg Gadamer, pisząc, że „każdy z nas jest sam i opuszczony jak Chrystus umierający na krzyżu”. Celanowski obraz ludzi „sczepionych ze sobą” lub, dosłownie, chwytających się siebie pazurami, nie jest próbą pogodzenia żydowskiego cierpienia z chrześcijańską wizją pasji. Ludzie zczepieni szponami, „zapazurzeni” (jak przełożył Feliks Przybylak niemieckie verkrallt) to odwołanie do tych, którzy w komorach gazowych, w chwili śmierci, kurczowo trzymali się siebie.
Czy sam udał się do kryjówki? Inny znajomy twierdził, że to rodzice chcieli, aby Paul przebywał poza domem i po wieczornym spotkaniu z przyjaciółmi, po godzinie policyjnej, został u nich na noc. W każdym razie kiedy wrócił do mieszkania w poniedziałek, drzwi były zaryglowane. Rodzice zostali wywiezieni do obozów na Ukrainie. Ojciec zmarł na tyfus jesienią 1942 roku, a matka zginęła zimą – od strzału w tył głowy, kiedy stała się niezdolna do pracy.
Aby uniknąć deportacji, Paul zgłosił się na przymusowe roboty. Odbywał je w obozie w Tabaresti w Walachii, 400 kilometrów na południe od Czerniowców. Pracował przy budowie dróg, a w wolne od pracy niedziele pisał wiersze i tłumaczył sonety Szekspira. W ten sposób powstało co najmniej siedemdziesiąt pięć utworów, które zwykle posyłał Ruth Lackner. „Siostro w mroku, podaj lek twój / dla białego życia i niemych ust”, pisał w wierszu „Stały ląd”. Kilkanaście lat po jego śmierci Ruth, już pod podwójnym nazwiskiem Kraft-Lackner, opracowała wydanie jego najwcześniejszych poezji.
W obozie dowiedział się o śmierci ojca; o losie matki usłyszał zimą, podczas przepustki w Czerniowcach. W wierszu „Czarne płatki” po raz pierwszy i ostatni pojawia się w jego poezji ojciec, i to tylko poprzez słowa matki, w fikcyjnym dialogu z synem: „dziecko, gdybyż tak chusta, / nią się owinąć, kiedy błyska od hełmów, / kiedy pęka kra, różowa, kiedy śnieg kurzy / na kości twojego ojca, kopyta miażdżą / Pieśń Cedrową…”. Matka powraca w licznych utworach; najpierw tych napisanych w obozie: „Pada Matko śnieg na Ukrainie”, „Samotny”, „W pobliżu grobów”. W tomie „Mak i pamięć” [„Möhn und Gedächtnis”, 1952] znalazł się wiersz „Osiko, twoje liście…” [„Espenbaum, dein Laub…”]:
OSIKO, twoje liście lśnią biało w ciemności.
Włosy mojej matki nigdy nie były białe.
Mleczu polny, zieleni się Ukraina.
Moja jasnowłosa matka nie wróciła.
Deszczowa chmuro, zwlekasz u studni?
Moja cicha matka płacze nad wszystkimi.
Krągła gwiazdo, zaciskasz swoją złotą pętlę.
Serce mojej matki zranił ołów.
Dębowe drzwi, kto was wyważył z zawiasów?
Moja łagodna matka nie może przyjść.
przeł. Ryszard Krynicki
Tuż przed napisaniem „Tenebrae”
Celan tłumaczył narrację filmu „Noc i mgła” Alana Resnais, w którym, w momencie, kiedy kamera kieruje się na sufit komory gazowej, pojawia się zdanie: „ jedynym znakiem – ale trzeba o tym wiedzieć – są ślady paznokci wbitych w sufit”. Zdanie „to była krew, to była, / którą przelałeś, Panie” – obwinia tego, który przelał krew. Czytane dosłownie, przypomina także oskarżanie Żydów o zabicie Chrystusa, świętokradztwo, bezczeszczenie hostii. Do niedawna w katolickich encyklopediach można było przeczytać, że nabożeństwo ciemnej jutrzni nawiązuje do ciemnoty żydowskiego ludu, który nie rozpoznał Chrystusa i rzucił Go na krzyż. Przejmująco konkretne metafory Celana: „jak gdyby / ciało każdego z nas / twoim ciałem było już, Panie” i „do wodopoju poszliśmy, Panie”, zdają się ocierać o ortodoksję, o dosłowne odczytanie sensu Eucharystii, jako spożywania ciała i krwi.
Po wyzwoleniu obozu przez Rosjan w 1944 roku, Celan pracował jako pomoc medyczna w szpitalu psychiatrycznym, a potem w Bukareszcie jako tłumacz i redaktor w nowym wydawnictwie „Cartea Rusă” („Książka Rosyjska”). Przekładał z rosyjskiego na rumuński, m.in. Lermontowa, Czechowa, Turgieniewa, a z niemieckiego nowele Kafki. Przyjął pseudonim Celan, będący anagramem nazwiska Ancel (Antschel w rumuńskiej wymowie).
Pod koniec 1947 roku wyjechał do Wiednia, gdzie m.in. spotkał Ingeborg Bachmann – poetkę, z którą połączył go wieloletni, trudny związek. Stamtąd wyemigrował do Paryża. Studiował germanistykę i został zatrudniony jako wykładowca języka i literatury niemieckiej w prestiżowej École Normale Supérieure. W 1952 roku ożenił się z Gisèle Lestrange, graficzką wywodzącą się z katolickiej rodziny o arystokratycznych korzeniach. Trzy lata później urodził się ich syn Eric.
Dla dodatkowego zarobku, a także z wewnętrznej potrzeby, Celan sporo tłumaczył. W 1949 roku na prośbę Yvana Golla, umierającego na białaczkę dwujęzycznego, francusko-niemieckiego surrealisty, podjął się przekładu jego świeżo wydanego francuskiego tomu „Elegie d’Ihpetonga”. Po śmierci Golla w lutym 1950 roku, jego żona poprosiła Celana o przetłumaczenie jeszcze dwóch innych zbiorów męża.
Wkrótce jednak wdowa wytoczyła przeciwko Celanowi publiczną kampanię, w której oskarżała go o plagiat ostatnich wierszy Golla z cyklu „Ziele snu”. Sprawa ta dotknęła Celana do żywego. Claire Goll nigdy nie wycofała pomówienia; jej opublikowane pośmiertnie wspomnienia noszą charakterystyczny tytuł „Ich verziehe keinem” („Nie wybaczam nikomu”). Wywołana przez nią, ciągnąca się latami afera, była zapewne jedną z przyczyn ostatecznego załamania nerwowego Celana. Dręczony lękami poeta twierdził nawet, że Goll należy do skierowanego przeciwko niemu spisku. Do swojej siostry w cierpieniu, poetki Nelly Sachs, pisał w 1960 roku: „codziennie dosięga mnie podłość, codziennie, proszę mi wierzyć. Co czeka jeszcze nas, Żydów? Nawet się Pani nie domyśla, kto się jeszcze znalazł wśród tych szubrawców, nie, Nelly Sachs, nie domyśla się Pani! (…) Są wśród nich ci, których pani zna, dobrze zna. (…) Niektórzy z nich piszą nawet wiersze. Ci ludzie piszą wiersze! Czego oni nie piszą, ci fałszywcy!”. Gorzkich słów Celana nie można spisać tylko na karb stanu jego nerwów – w tym czasie, także na lewicy, rosła nowa fala powojennego antysemityzmu.
„Módl się do nas, Panie”
W wezwaniu „Módl się do nas, Panie” pobrzmiewa echo wiersza Chaima Bialika, który po pogromie kiszyniowskim na Wielkanoc 1903 roku pisał: „Nieba, zmiłujcie się nade mną! Jeśli jest tam Bóg, i można go dosięgnąć – a ja go nie znalazłem – módlcie się za mnie!”.
Od 1938 roku do śmierci Paul Celan napisał garść rumuńskich juweniliów oraz około ośmiuset wierszy po niemiecku. Po wojnie pozostał mu język prześladowców. „On, język, nie zginął, mimo wszystko. Ale musiał teraz przejść przez własne niemożności odpowiedzi, przejść przez straszliwe zamilkanie, przez tysiące mroków niosących śmierć mowy. Przeszedł przez to i nie znalazł słów na to, co się zdarzyło, jednak szedł przez dzianie się. Przeszedł i dane mu było znowu wyjść na światło dzienne «wzbogaconym» o to wszystko”.
Fraza „Blisko jesteśmy, Panie,/ Blisko i pod ręką”
Echo „Patmos” Hölderlina, które zaczyna się od słów: „Bóg blisko jest, / a uchwycić go trudno”. Celan odwraca jednak sens ekstatycznej Hölderlinowskiej elegii, która w Bogu szuka ratunku, wzmocnienia, bo „gdzie niebezpieczeństwo, / Tam i wybawienie”. Wiersz Celana jest poza możliwością wybawienia. Krew „lśniła” – to przerażający estetyczny obraz, jakby nawiązanie do pojawiającego się wcześniej, kojarzącego się z oazą wodopoju. Konkretna, fizyczna krew, rzuca obraz na nieprzedstawialnego żydowskiego Boga, którego imienia nie wolno nawet wymówić. Lepiej nie mówić zbyt wiele, zatrzymać lekturę, powstrzymać interpretację. „Wiersz pokazuje (…) przemożną skłonność do zamilkania”. Celan wynotował sobie refleksję Kafki, „pisarstwo jako forma modlitwy”, a w swoim egzemplarzu opowiadań Kafki obok słów „Przyjdź śmierci, przyjdź dzisiaj”, zapisał datę 8.12.1965 oraz, po hebrajsku, „SCH’MA ISRAEL ADONAI ELOHENU ADONAI EHAD” (Słuchaj, Izraelu! Wiekuisty jest naszym Bogiem, Wiekuisty jest jedyny!).
Celan wyjątkowo mocno odczuwał wagę słów Adorna z 1949 roku (powszechnie uważanych za krytykę jego „Fugi śmierci”), że „jest barbarzyństwem napisać wiersz po Oświęcimiu”, a tym bardziej jest nim poezja pisana po niemiecku i adresowana do niemieckojęzycznych czytelników. „Tak mi obco w tym kraju, gdzie przecież mówią językiem, którego nauczyła mnie matka”, pisał do żony z Düsseldorfu w 1957 roku. Trzy lata później ze swojej troski, związanej z pisaniem po niemiecku, Celan zwierzył się Martinowi Buberowi. Ten jednak nie dotknął otwartej rany, lecz łagodnie stwierdził, że naturalny jest wybaczający stosunek do Niemiec oraz publikowanie tam książek.
„Panie i Panowie, jest dzisiaj powszechnym zwyczajem zarzucać poezji jej «ciemność»”, mówił Celan w przemówieniu „Meridian”. Sam często, szczególnie w ostatniej dekadzie życia, krytykowany był za hermetyzm.
W przemówieniu z 1960 roku cytował przeczytane u Lwa Szestowa, nawiązujące do Pascala zdanie: „Ne nous reprochez pas le manque de clarté, puisque nous en faisons profession! [Nie zarzucajcie nam braku jasności, ponieważ jest ona naszym zawodem]. To jest, jak sądzę, jeśli nie wrodzona, to jednak chyba przyporządkowana poezji, w wyniku spotkania, w pewną – być może samozaprojektowaną – dalą, lub obcością, ciemność”.
„I powiesz oku tej obcej: bądź wodą! / I poszukasz w oku tej obcej tych, o których wiesz: są w wodzie. / I przywołasz je z wody: Ruth! Noëmi! Mirjam!”. Wiersz „W Egipcie” zadedykowany został na dwudzieste drugie urodziny „obcej” Ingeborg. Zaś Ruth, Miriam, Noëmi to imiona kobiet, które Celan znał kiedyś, w poprzednim życiu. Wiersz ten powstał w 1948 roku, podczas półrocznego wiedeńskiego etapu Celana. Powtarza się w nim, niemożliwy do oddania w polskim przekładzie, nakazujący rytm przykazań: „Du sollst...” („Będziesz...”). Miłość do obcej naznaczona jest cieniem utraty tamtych. „I powiesz tej obcej: / Patrz, przy nich spałem!” (przeł. Andrzej Kopacki).
Poznali się w maju tego roku, w domu malarza, Edgara Jené. Ingeborg Bachmann, poetka i studentka filozofii, córka oficera Wehrmachtu, pojawiła się tam w towarzystwie swojego ówczesnego mentora, pisarza Hansa Weigla. Kilka dni później pisała do rodziców o spotkaniu fascynującego poety, który zasypuje ją kwiatami maku. W następnych latach połączy ich burzliwy związek, pełen namiętności i udręki. Jego poruszającym świadectwem jest korespondencja, która pod tytułem „Herzzeit” ukazała się w Niemczech w 2008 roku.
Po wiedeńskim wybuchu miłości była trudna wizyta Bachmann w Paryżu latem następnego roku, jej „obłąkane serce”, jego ciągłe prośby, aby nie nie czynić świata bardziej nieprzejrzystym niż jest. Jej związki z innymi mężczyznami (w tym z kompozytorem Hansem Wernerem Henzem, homoseksualistą, z którym planowała nawet małżeństwo). Ślub Celana z Gisčle Lestrange w 1952 roku i w końcu, rozpoczęty siedem lat później, kilkuletni związek Bachmann z Maxem Frischem. Jej zabiegi o literackie interesy Celana w Niemczech, jego pretensje, urażenie. Skomplikowana sprawa z Claire Goll, w której Bachmann i Max Frisch zabrali głos w obronie Celana i zamieszanie, w którym ranliwy poeta robił przyjaciółce nieuzasadnione wyrzuty.
Ich romans odrodził się z nową siłą po kilku latach milczenia, gdy w 1957 roku spotkali się na krytycznoliterackim seminarium. Wtedy właśnie powstał wiersz „Kolonia, Am Hof” (tytuł pochodzi od adresu hotelu, gdzie się wówczas zatrzymali) i wiele innych, którymi Celan zasypywał ukochaną. Pomiędzy Gisčle Lestrange i Ingeborg nawiązała się wymiana, trudny kontakt dwóch kobiet boleśnie kochających tego samego mężczyznę. Gisčle wzruszyło wielkie uczucie Ingeborg i jej cierpienie, które, jak uważała, przekraczało jej własne. Natomiast Ingeborg jeszcze w ostatnim, gorzkim, niewysłanym liście do Celana z 1961 roku, z podziwem pisała o jego żonie: „jej piękna duma i cierpliwość wobec mnie znaczą więcej niż Twoje skargi”. W trudnym, naznaczonym poczuciem winy związku dwojga „obcych” poetów wiele było z pewnością „czystej miłości”. „Zawsze chodzi mi o Ciebie” pisała Ingeborg rok po ich spotkaniu. „Dużo się na ten temat rozwodzę, mówię do Ciebie i biorę w ręce Twoją obcą, ciemną głowę i chce podnosić kamienie z twojej piersi, goździkami obsypać Twoje ręce i słyszeć jak śpiewasz”.
Ingeborg nie była jedyną kobietą, która próbowała odciągnąć Celana od jego ciemności. Nie opuściła go także Gisčle ( jej nazwisko można rozumieć jako „obca”), choć przeszła przez piekło, przez dwa wybuchy obłędu, w których próbował ją zabić. W końcu Ilana Shmueli, znajoma z dzieciństwa, której pojawienie się późno w życiu było rodzajem powrotu „Ruth, Miriam, Noëmi”. Ilana towarzyszyła Celanowi podczas podróży do Jerozolimy jesienią 1969 roku. W ich późnej, kruchej relacji z całych sił starała się nie zostawiać go samego, nie pozwolić mu stoczyć się w rozpacz. Na próżno.
Ich spotkaniu zawdzięczamy jednak garść wierszy. Są wśród nich czyste erotyki, bez cienia zbliżającej się śmierci. Opublikowane w 1976 roku, w tomie „Schneepart” („Działka śniegu”), wiersze te stanowią celanowske opus pośmiertne.
STAŁA
drzazga figowca na twojej wardze,
stało
Jeruzalem wokół nas,
stała
jasna woń sosen
nad okrętem Duńczyków, któremu dziękowaliśmy,
ja stałem
w tobie.
przeł. Ryszard Krynicki.
Korzystałam m.in. z: Paul Celan, „Gedichte 1938–1944”, z przedmową Ruth Kraft, Frankfurt nad Menem, Suhrkamp Verlag, 1993; Paul Celan, „Utwory wybrane”, wybrał i opracował Ryszard Krynicki, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1998; Paul Celan, Ilana Schmueli, „Briefwechsel”, Herausgegeben von Ilana Shmueli und Thomas Sparr, Suhrkamp Verlag, Frankfurt, 2004; Literatura na Świecie, nr 6/1994; Literatura na Świecie, nr. 1–2/2010; Israel Chalfen, „Paul Celan – Eine Biographie seiner Jugend”, Insel Verlag, Frankfurt, 1979; John Felstiner, „Paul Celan: Poet, Survivor, Jew”, Yale University Press, 1995; Hans-Georg Gadamer, „Gadamer on Celan” (Suny Series in Contemporary Continental Philosophy), edited by Bruce Krajewski and Richard Heinemann, State University of New York Press, Albany, 1997; C.N. Bialik, „Selected Poems”, edited by David Aberbach, New York – London – Overlook Duckworth, in association with the European Jewish Publication Society, 2004; Friedrich Hölderlin, „Co się ostaje, ustanawiają poeci”, wiersze wybrane w przekładzie Antoniego Libery, Wydawnictwo Znak, Kraków 2003.