PROJEKT KSIĄŻKA: Promocja
fot. Lidia Sokal

PROJEKT KSIĄŻKA: Promocja

Rozmowa z Agnieszką Łasek

W dziale promocji Czarnego pracujemy zespołowo. I kochamy książki. Więc zamiast plotkować o kosmetykach, kłócimy się o literaturę. Najbardziej krwawy moment to podział tytułów, którymi będziemy się zajmować przez następne pół roku

Jeszcze 3 minuty czytania

AGNIESZKA SOWIŃSKA: Na czym polega promocja książki? 
AGNIESZKA ŁASEK: To jest jak ustawianie reflektorów. Pokazujemy książkę, by wszyscy ją zobaczyli, i najlepiej w takim świetle, jakie jest dla niej najkorzystniejsze. Możemy to osiągnąć dzięki całej medialnej tubie: radio, prasa, telewizja. I na tym nasza rola się kończy. 

Nie dam ci tak szybko się wymigać od rozmowy...
Uważam, że nie powinno się ze mną robić wywiadu. 

Dlaczego?
Bo albo widać produkt, albo widać fabrykę. Jedyny egocentryzm, jaki jest dopuszczalny w tej branży, to egocentryzm twórczy.   

Agnieszka Łasek

Humanistka, absolwentka UAM w Poznaniu i uniwersytetu w Nowym Sadzie. Okazjonalna tłumaczka z języków południowosłowiańskich. Od 2007 roku szefowa działu promocji wydawnictwa Czarne, który obecnie mieści się przy ul. Hożej 42 w Warszawie (lokal 1).

Mimo to – spróbujmy. Prześledźmy po kolei proces promocji książki.
Najpierw w naszym dziale promocji mamy podział tytułów, którymi będziemy się zajmować w najbliższym półroczu. Na tym etapie często jeszcze niewiele wiemy o książkach, mamy tylko szczątkowe informacje, a czasem wręcz sam tytuł. Ale to najkrwawszy moment. 

Walczycie między sobą o książki?!
My sobie je wyrywamy. I to jest ten pierwszy moment – zachwytu przyszłością. Ile wspaniałych książek przed nami do przeczytania. Później następuje zderzenie z rzeczywistością... 

...i podrzucacie sobie kukułcze jaja?
Nie, ale się czasem wymieniamy w zależności od osobistych zainteresowań. Naprawdę nie wydajemy książek, których nie chcielibyśmy wydać. Któraś książka może się nie podobać jednej połowie zespołu, ale druga połowa będzie nią zachwycona. My te książki bardzo osobiście traktujemy. Wiele zatargów w naszym dziale wynika z głośnej oceny książki albo autora. 

Hmm... A chciałam zapytać, czy jesteście zgranym zespołem...
Zespołowość jest dla nas wyjątkowo ważna. Między innymi również dlatego, że jesteśmy rozproszeni. Kiedyś jeden z dziennikarzy powiedział o nas, że jesteśmy Al-Kaidą wydawniczą. Faktycznie jesteśmy rozproszeni w bardzo wielu miejscach w Polsce – mamy centralę w Wołowcu, sekretariat w Gorlicach, redaktorów w Zgierzu, silne wsparcie w Krakowie i mocną reprezentację w Warszawie, więc nie mamy potrzeby podziału, tylko łączenia się. Dlatego gdy mówię o czymkolwiek, co dotyczy działu promocji, mogę mówić jedynie w liczbie mnogiej. Bo pracujemy zespołowo. 

PROJEKT KSIĄŻKA

Rozmawia się zwykle o książkach w kontekście ich autorów, pisarzy i pisarek, lub – zupełnie osobno – w kontekście wad i możliwości rynku wydawniczego. Książka jednak to projekt, który powstaje w wielu etapach: od myśli, poprzez litery, opinie wydawców, drukarnie, starania działów promocji, aż po dystrybucję i sprzedaż. W nowym cyklu będziemy pokazywać cały złożony proces tworzenia książki, rozmawiać z tymi, którzy kolejno przyczyniają się do jej powstania jako przedmiotu, jako miejsca na myśli i zdania – po autorze, wydawczyni, redaktorze, projektancie, ilustratorce, korektorce, drukarzu i promotorce przyjdzie kolej na dystrybutorkę i księgarza.


Rozmowa z autorem, Ignacym Karpowiczem o powieści „Sońka”.
Rozmowa z wydawczynią, Krystyną Bratkowską.

Rozmowa z redaktorem, Adamem Pluszką.

Rozmowa z projektantem, Przemkiem Dębowskim.

Rozmowa z ilustratorką, Marianną Sztymą.

Rozmowa z korektorką, Teresą Kruszoną.

Rozmowa z drukarzem, Janem Piotrowskim.

Jak to wygląda w praktyce?
Nie do końca wiadomo, kto jest autorem poszczególnych pomysłów. To są pomysły, które mają wiele matek. Ktoś rzucił pierwszą myśl, ktoś ją rozwinął, ktoś zmodyfikował, ktoś wykonał. Ale to wynika z tego, że naprawdę bardzo się lubimy. I kochamy książki. Więc zamiast plotkować o kosmetykach, kłócimy się o literaturę. 

No dobrze. To czytacie te swoje książki, kłócicie się o nie i co dalej?
Zastanawiamy się, jak je umieścić na wielomiesięcznej skali priorytetów. 

Co sprawia, że książka ląduje na szczycie tej skali?
To są po prostu tytuły o największym potencjale sprzedażowym. Wybitna książka może się znaleźć na dole tej drabinki. Wiemy, że to pozycja dla ambitnego czytelnika, który i tak chętnie po nią sięgnie, wyłuska ją wśród innych tytułów. 

I co dalej?
Książka zostaje przypisana do serii. Serie wydawnicze są dużym ułatwieniem. Często wydajemy książki autorów, którzy nie są znani, ale mamy wiernych odbiorców danej serii, którzy kupują na „zaufanie”. To oczywiście najlepiej widać przy serii Reportaż. Niektóre z tych książek nie miałoby szans na taki sukces, gdyby ukazały się poza serią. A potem robi się opis promocyjny. Jestem ogromną zwolenniczką opisów. Ludzie zawsze je czytają i jeden niefortunny przymiotnik może zdecydować o tym, że ktoś zamiast kupić książkę, odłoży ją na półkę.

Jak powinien wyglądać opis idealny?
Dużo faktów, szczypta tajemnicy, niedopowiedzenia. I atmosfera. Jeżeli się uda oddać nastrój książki, to znaczy, że opis jest udany. Nie ma obiecywania na wyrost, opis musi być przede wszystkim prawdziwy. Chcemy, żeby czytelnicy nam ufali i wracali do nas. Podobnie jest z blurbami, czyli poleceniami, które znajdują się na okładce. Nie płacimy za nie, więc to nie jest „rekomendowanie za pieniądze”. To nie skąpstwo, tylko potrzeba szczerości wobec czytelnika. Jeśli ktoś uważa, że warto polecić naszą książkę – to poleca. 

Potem taką informację prasową wysyłasz do dziennikarzy, tak?
Umieszczamy ją na naszej stronie internetowej w dziale zapowiedzi i wysyłamy do dziennikarzy z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Zainteresowanym wysyłamy „szczotki”, czyli przedpremierową wersję książki, czasami jeszcze przed ostateczną korektą. 

Jak często uaktualniasz bazę dziennikarzy?
Na bieżąco, codziennie. Mam wrażenie, że świat mediów nieustannie się zmienia, wciąż pojawiają się nowi dziennikarze, nowe redakcje, tylko my trwamy (śmiech). Ale problemem jest co innego. Coraz mniej miejsca... 

…na literaturę?
Na kulturę. Odbiorcą filmu, książki czy koncertu jest zazwyczaj ta sama osoba: człowiek wrażliwy, który jest gotów poświęcić czas i pieniądze, by uczestniczyć w dobrach kultury. I wszystko jedno, co nim kieruje, czy jest to dla niego tylko rozrywka, czy stawia sobie ambitne cele, czy wręcz robi to z jakiegoś snobizmu. To już nie ma znaczenia. 

A liczba wydawanych przez was tytułów to nie problem? Bo są takie miesiące, kiedy wydajecie około 20 książek. Napisanie o nich wszystkich nie jest po prostu możliwe.
Ale zastanówmy się, co jest celem działalności wydawnictwa. Nie promocja, nie jak największa liczba recenzji i wzmianek w mediach, tylko sprzedaż. Może łatwiej sprzedać książkę, jeśli nie jest sama, tylko stoi na półce w otoczeniu innych książek tego samego wydawnictwa? Odpowiednia liczba tytułów ma siłę rażenia. Zdarza się, że jedziemy kawalkadą. Żeby głośno mówić o wszystkich książkach wydawanych przez Czarne, musielibyśmy mieć własne imperium medialne (śmiech).

Z tego właśnie narodził się pomysł założenia Klubu Czarnego. Na Facebooku mamy prawie 60 tysięcy fanów. Chcemy skupić ich wokół siebie i sprawić, by możliwie dużo informacji mogli uzyskać u źródła. Wierzę, że coraz więcej osób będzie chciało być na bieżąco. Niedawno zrobiłyśmy promocję dla klubowiczów, ogłosiłyśmy ją na Facebooku i padła nam strona. Wydajemy bardzo różne książki, więc pojawiają się one w rozmaitych mediach. Jesteśmy naprawdę wszędzie. 

Czyli gdzie konkretnie?
Współpracujemy z wieloma festiwalami – filmowymi, teatralnymi, muzycznymi. Bardzo lubimy media lokalne, branżowe. Jedną z moich ulubionych gazet jest gazetka Kolei Mazowieckich – wyłącznie dla pracowników. Współpracujemy z pismami dla wędkarzy, dla miłośników przyrody. Najfajniejszą rzeczą jest trafić do pasjonata. 

A z jakimi książkami można trafić do pasjonata wędkarstwa?
Ależ pasjonat wędkarstwa może lubić zarówno kryminały, jak i reportaże albo książki z serii Dolce Vita! Przecież to nie muszą być książki o rybach (śmiech). 

A potem? Pojawiły się już zapowiedzi książki, niektórzy dziennikarze napisali już recenzje. To koniec?
Teraz wkracza autor. Umawiamy go na wywiady, organizujemy mu spotkania autorskie, polecamy go organizatorom różnych wydarzeń kulturalnych w Polsce. I nie ukrywam, że autor żyjący jest autorem bezcennym, polski w szczególności. Niekiedy autor sprzedaje książkę nie tylko swoim talentem, ale i osobowością. Media bardzo lubią polskich autorów. Zwłaszcza jeżeli są ekspertami w jakiejś dziedzinie. 

Bywają autorzy, którzy raczej szkodzą swoim książkom, niż im pomagają?
Niektórzy traktują wydawnictwo jak firmę usługową. „Wydasz mi książkę, a ona będzie wyglądała tak, a nie inaczej, będzie złamana tak, a nie inaczej, wykupisz takie, a nie inne promocje, wyślesz do takich, a nie innych dziennikarzy...”. I teraz domniemanym obowiązkiem wszystkich pracowników poszczególnych szczebli i działów ma być spełnienie tych życzeń.

Tylko trzeba pamiętać, że my nie promujemy jednej książki – co oczywiście może być przykre dla autora. Wszystkie nasze książki zasługują na to, by dotrzeć do czytelników. Gdyby tak nie było, tobyśmy ich nie wydawali. Rozkładamy siły według naszych priorytetów, tendencji rynku, przeczuć. A i tak efekt, czyli sprzedaż książki, może się bardzo różnić od początkowego założenia. Sprzedaż książki jest wynikiem wielu sił, czasem również przypadku, musi trafić też w swój czas. 

Co to znaczy?
Że na przykład w danym momencie nie wydarzyło się w Polsce albo na świecie nic takiego, co by zajęło całą przestrzeń do dyskusji. 

Która książka miała według ciebie promocję idealną?
„100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku” pod redakcją Mariusza Szczygła. Tu się zbiegło wszystko: świetna książka, zainteresowanie mediów, które poświęciły jednemu tytułowi więcej miejsca niż zazwyczaj – i to nie tylko programy kulturalne, ale również publicystyczne, społeczne, a do tego postać bardzo zaangażowanego redaktora. Poświęcił swój czas i chętnie opowiadał o swojej pracy. A także ogromne zainteresowanie polskim reportażem. Zbiegło się to również z przyznaniem Monice Sznajderman nagrody Gwarancja Kultury właśnie za serię Reportaż. Antologia była swoistym ukoronowaniem ośmioletniej pracy nad tą serią. A to wszystko przełożyło się na wynik sprzedażowy, który – miejmy nadzieję – przejdzie do legendy. 

Powiedziałaś, że nie powinno być was, osób pracujących w promocji, widać, ale czasem czytelnik może się z wami spotkać face to face. Mówię o Targach Książki.
U nas w dziale promocji wszyscy chcą sprzedawać, wszyscy chcą jeździć na targi. Jest wręcz kolejka, choć absolutnie nie należy to do naszych obowiązków, a nasz handlujący promocyjny zespół jest targowym ewenementem. Osobiście najbardziej lubię rozmaite mniejsze targi. To niepowtarzalna okazja, by nareszcie zobaczyć ludzi, którzy czytają nasze książki, porozmawiać z nimi. To są po prostu takie czytelnicze randki. W każdym mieście wracają do nas stali goście stoiska, znamy ich upodobania literackie, wiemy, co lubią. Przychodzą nie tylko z własnymi rękopisami, ale także ze smakołykami. To są bezcenne i przemiłe spotkania. 

To kogo będzie można spotkać na Targach w Krakowie w październiku?
W Krakowie i w Warszawie dział promocji będzie w komplecie, czyli Dorota Filipiak, Zofia Dimitrijević i Marcjanna Bulik. To jest ogromne przedsięwzięcie, więc i skład musi być proporcjonalnie silny.   

 

Cykl „Projekt Książka” publikowany jest we współpracy z Narodowym Centrum Kultury w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2014–2020.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.