Nadzorować, nie karać

4 minuty czytania

/ Film

Nadzorować, nie karać

Adam Kruk

„Z podniesionym czołem” więcej niż o instytucji rodziny mówi o instytucjach państwowych. Film Bercot przepełniony jest niełatwą wiarą w ich zdolność do pomocy potrzebującym

Jeszcze 1 minuta czytania

Zeszły rok należał we Francji do Emmanuelle Bercot. Nie tylko otworzyła „Z podniesionym czołem” festiwal w Cannes – podczas jego zakończenia odebrała również nagrodę za najlepszą rolę kobiecą w „Mojej miłości” swojej siostry Maïwenn (faktycznie była najsilniejszą stroną tego filmu). Potem zebrała jeszcze osiem nominacji do Cezarów, choć finalnie jej dziełu przypadły tylko dwa wyróżnienia aktorskie – dla Roda Paradota jako nadziei roku oraz Benoît Magimela najlepszego w roli drugoplanowej.

Magimel, pamiętny student Isabelle Huppert z „Pianistki” Hanekego, u Bercot sam wychowuje. Grany przez Paradota nastoletni Malony trafia pod jego skrzydła po pobiciu poprzedniego opiekuna. Od kiedy w wieku sześciu lat został porzucony przez matkę, neurotyczkę i narkomankę (świetna Sara Forestier), wychowywał się w domach dziecka i rodzinach zastępczych. Nic dziwnego, że wyrósł na samotnego, niekontrolującego agresji łobuza – choć matka twierdzi, że „był przestępcą, odkąd zaczął chodzić”. Próbuje mu pomóc sędzina Blaque (Catherine Deneuve), która, będąc świadkiem jego porzucenia, zmuszona była umieścić go w sierocińcu. Urzędniczka państwowa czuje się więc za niego odpowiedzialna także osobiście, choć chłopak od początku wydaje się stracony. A im dalej, tym ładuje się w większe tarapaty.

„Z podniesionym czołem”, reż. Emmanuelle Bercot„Z podniesionym czołem”, reż. Emmanuelle Bercot

 

Paradot to wielkie odkrycie i aktorski dynamit – pytanie tylko, czy czeka go błyskawiczna kariera w stylu tej, którą po „Życiu Adeli” zrobiła Léa Seydoux, czy raczej jak Adèle Exarchopoulos stanie się twarzą jednego filmu. Świetnie wypada też Deneuve, która chyba wreszcie poczuła się dobrze w swej zasłużonej skórze. Pozostając zjawiskowo piękną, wyzbyła się tu kompletnie swego legendarnego chłodu – zastąpiło go zatroskane oblicze dobrotliwej babcinki. Przekonująco wypada relacja jej bohaterki z chłopakiem, którego prowadzi w stronę dorosłości – a on ją w kierunku emerytury. Ciekawie ukazana jest także więź chłopca z matką, która, choć kocha swoje dzieci i chce dla nich jak najlepiej, nie potrafi unieść roli, jaką przydzieliło jej życie. Kiedy obserwuje się ich razem, powracają w głowie kadry z „Mamy” Dolana, gdzie również miłość nie wystarczała, by zbudować wspólny szczęśliwy dom.

„Z podniesionym czołem”, reż. Emmanuelle Bercot„Z podniesionym czołem”, reż. Emmanuelle Bercot. Francja 2015, w kinach od 13 maja 2016Mimo wielu podobieństw między tymi filmami – takich chociażby jak charyzma nastoletnich bohaterów, waga ich relacji z matką oraz nadzieja wypełniająca pełną beznadziejnych sytuacji opowieść – Bercot zupełnie inaczej rozkłada akcenty. Ubrana w szalik science ficton „Mama” była tak naprawdę melodramatem rodzinnym, podczas gdy „Z podniesionym czołem” więcej niż o instytucji rodziny mówi (idąc w ślady dokumentów Fredericka Wisemanna) o instytucjach państwowych. Oglądamy długą drogę bohatera przez ich ciąg: organy te nie są idealne, jednak zatrudniają ludzi, którzy mimo własnych problemów, starają się pomóc innym i czasem się to udaje. Trudno powiedzieć, na ile życzeniowy to obraz francuskiego systemu opiekuńczego, przywraca on jednak wiarę w zdolność państwa do rozwiązywania problemów społecznych. Trochę jak w świetnym „Polisse” Maïwenn – widać optymizm ten łączy siostry. Można nazwać go naiwnością, ale kto bez niego domknąłby więzienia?

Obok wyczucia pracy z aktorami i zaufania do widza, to właśnie przepełniająca film wiara w człowieka wydaje się u Bercot najcenniejsza. Choć interwencji organów państwowych jest tu sporo, nie jest to kino interwencyjne, o którym zapomina się, gdy inny problem społeczny okazuje się bardziej palący. To jeden z filmów, które się zapamiętuje: nie scena po scenie ani słowo po słowie, nie dzięki oszałamiającym zdjęciom czy charakterystycznemu motywowi muzycznemu. W głowie zostaje przede wszystkim jego nerw, kreacje aktorskie oraz głęboko humanistyczne przesłanie, że choć nadzorować jest dużo trudniej niż karać, każdemu należy się druga szansa. A także trzecia, czwarta i jeszcze kolejna.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.