Poezja radykalna
Alberta Caeira

Zofia Król

Cierpienie to nieodłączny element owej „choroby oczu”, jaką jest myślenie. Tymczasem jedyne nasze zadanie na świecie to istnieć egoistycznie, „istnieć wyraziście”, tak jak istnieją przedmioty, i „potrafić to robić bez myślenia o tym”

Jeszcze 3 minuty czytania

Poezję Alberta Caeira warto traktować odrębnie, jakby taki poeta naprawdę istniał. Kwestia heteronimów dominuje często dyskusję nad twórczością Pessoi, podczas gdy każdy z nich stanowi ważny i silny osobny głos, który nie zawsze warto rozważać w kontekście pozostałych.

Żółty kwiat – różnorodność świata


Pessoa zadbał o umieszczenie twórczości Caeira w odpowiednim kontekście i inne heteronimy – między innymi Ricarda Reisa i Álvara de Campos – mianował jego uczniami. Dzięki temu, interpretując poezję najbardziej znanego mieszkańca Ribatejo, możemy odnosić się nie tylko do samych wierszy, ale i do tekstów powstałych wokół nich, które mają tę szczególną cechę, że zostały napisane przez tego samego – obecnego ponad swoimi heteronimami – autora. I tak w „Notatkach do wspomnień o moim mistrzu Alberto Caeiro” Álvaro de Campos przytacza swoją pierwszą rozmowę z mistrzem, w domu kuzyna w Lizbonie, podczas której prowokacyjnie – podając dodatkowo, że chodzi o opis sposobu patrzenia kogoś niewrażliwego – zacytował fragment wiersza Wordswortha:

A primrose by the river’s brim
A yellow primrose was to him,
And it was nothing more.

Kwiat na brzegu rzeki
dla niego był żółtym kwiatem,
i niczym innym

„Zależy, czy uważa się żółty kwiat za jeden z wielu żółtych kwiatów, czy tylko za ten konkretny żółty kwiat” – odpowiedział wtedy mistrz Caeiro. Przy czym oczywiście „tylko za ten konkretny żółty kwiat” właśnie powinniśmy go uważać, a ściślej – „aż” za ten konkretny żółty kwiat. Każdą rzecz „zawsze powinniśmy widzieć po raz pierwszy, bo rzeczywiście widzimy ją po raz pierwszy”. „Zatem każdy żółty kwiat jest nowym żółtym kwiatem, nawet jeśli będzie to (…) ten sam kwiat, co wczoraj”. Ten sam żółty kwiat jest inny rano, popołudniu i wieczorem, w każdej sekundzie dnia, w każdej odmianie światła. Rzeczy są zmienne w czasie. Odmienność żółtego kwiatu stanowi także rezultat zmienności podmiotu. „Ludzie nie są już tym samym i kwiat też nie”.

Wydana w marcu 2011 w „Czułym Barbarzyńcy” książka „Poezje zebrane Alberta Caeiro” przedstawia po raz pierwszy w Polsce całość poezji Alberta Caeira. Składa się z trzech cykli poetyckich oraz króciutkiego fragmentu prozą. Twórczości Caeira towarzyszą: fragment listu Pessoi do Adolfa Monteiro „na temat pochodzenia heteronimów”, przedmowa tłumacza na języka angielski – Thomasa Crosse’a, przedmowa Ricardo Reisa, „Wywiad z Albertem Caeiro”, „Notatki do wspomnień o moim mistrzu Caeiro” Álvara de Campos oraz przedmowa tłumacza na polski, Wojciecha Charchalisa, który – jak podkreślają wydawcy – jest jedyną postacią niefikcyjną z tych, których teksty pojawiają się w tym tomie – poza Pessoą oczywiście. Wstęp Charchalisa jest zresztą błahy i zupełnie w książce niepotrzebny.

Wymóg świeżości, jednorazowości każdego doświadczenia, każdego spojrzenia tkwi u podstaw filozofii Alberta Caeira. To w tym kontekście powtarzane będą hymny pochwalne przedmiotów, tautologie, zachwyty nad widzialnością. „Szkoda, że ludzie nie mają oczu, żeby to zobaczyć, bo wtedy bylibyśmy wszyscy szczęśliwi”. Świeżość jest za każdym razem możliwa właśnie dzięki radyklanemu zróżnicowaniu rzeczywistości, „wszystko jest inne od nas, i dlatego wszystko istnieje”. W związku z tym nic nie jest porównywalne z niczym innym – zarówno w warstwie postrzegania świata, jak i na poziomie poetyki – nie tylko symbole, ale i analogie, metafory, paralele – są zupełnie wykluczone.

Poświata księżyca – rzecz jest rzeczą

Skoro wszystko widzimy po raz pierwszy, najmądrzejsze, co możemy powiedzieć o rzeczy, to tautologia. Pozostaje jedyną uzasadnioną figurą poetycką. Rzecz jest rzeczą, nic nie symbolizuje, nic się za nią nie skrywa, nie należy szukać innej rzeczywistości poza tym, co widzialne.

Poświata księżyca widziana poprzez wysokie gałęzie,
Mawiają wszyscy poeci, że to coś więcej
Niż poświata księżyca widziana poprzez wysokie gałęzie.

Lecz dla mnie, który nie wie, co myśli o tym,
Czym jest poświata księżyca widziana poprzez wysokie gałęzie
Poza tym, że jest
Poświatą księżyca widzianą poprzez wysokie gałęzie,
Nie jest niczym więcej
Niż poświatą księżyca widzianą poprzez wysokie gałęzie.

Przy okazji analizy wierszy Alberta Caeira amerykański historyk filozofii Simone Critchley przytacza pewną anegdotę. Oto Marjorie Perloff, znana krytyczka literatury, po jego publicznym wystąpieniu na temat Caeira wspomniała w rozmowie, że jego poezja nie wydaje jej się wystarczająco „poetycka”. Podsumowując anegdotę, autor eseju dodaje, że być może – w sensie, jakiego ona sama nie podejrzewała – wypowiedź Marjorie Perloff jest słuszna, poezja Caeira to antypoezja, poezja antypodów poezji. Cytowane wyżej wersy o poświacie księżyca z pewnością są – jak wiele innych – niepoetyckie, czy też – jako że niepoetyckość jest bez wątpienia zamierzona – antypoetyckie. Jak w japońskim haiku, i tu także chodzi o wskazanie rzeczy, wyodrębnienie jej spośród innych, zwrócenie uwagi, „wytarcie lustra do czysta” – jak powtarzał Miłosz za R. H. Blythem. Wydaje się jednak, że u Caeira dominuje czynnik sprzeciwu wobec „poetyckości” raczej niż realne skupienie na postrzeganym przedmiocie.

Fernando Pessoa, Lizbona, lata 20.Zasada Jacobsona, że język poetycki to taki, który zwraca uwagę sam na siebie, działa tutaj dokładnie odwrotnie. Poetycki – i zarazem nie-poetycki – język Caeira wyzbywa się wszelkich ozdobników, próbuje stać się możliwie przezroczysty, żeby owa „poświata księżyca widziana przez wysokie gałęzie” ukazała się w pełni własnego istnienia, a dla obserwatora – w pełni swojej widzialności. Określanie takiej poezji jako nie-poetyckiej opiera się na bardzo sztywnych definicjach językoznawstwa strukturalnego. Tymczasem być może wersy, które zamiast zwracać uwagę same na siebie, zwracają uwagę czytelnika/obserwatora na świat, który wskazują, są poetyckie w najwyższym stopniu. Choć bez wątpienia jest to poetyckość oparta na zaprzeczeniu tego, co zwykle uważane za takowe bywało. Rzecz jest rzeczą, niczym poza nią i niczym ponad.

Bo jedynym ukrytym sensem przedmiotów
Jest to, że nie mają żadnego ukrytego sensu.
Dziwniejsze niż wszystkie zdziwienia (…)
Jest to, że rzeczy rzeczywiście są tym, czym się wydają,
I że nie ma tu nic do zrozumienia.

Świadomość, że rzecz jest rzeczą – podobnie jak świadomość zróżnicowania świata – przynosi radość i – szczęście. „Każda rzecz jest tym, czym jest, / I trudno mi wytłumaczyć, jak bardzo mnie to cieszy, / I jak bardzo mi to wystarcza”. Rzecz jest ważna nie dlatego, że piękna, ale dlatego po prostu, że istnieje. „Bo wszyscy kochają kwiaty za to, że są piękne, a ja jestem inny. / (…) Ja kocham kwiaty za to, że są kwiatami, wprost”.

W VIII części cyklu „Strażnik trzód” nieoczekiwanie pojawia się Chrystus i uczy bohatera poematu „patrzeć na rzeczy”. „Pokazuje mi, jak ciekawe są kamienie, / Kiedy się je trzyma w dłoni”. Rzeczy istnieją jako one same, postrzegane są tylko od zewnątrz, nie posiadają żadnego ukrytego wnętrza, do którego przedostać by się można za pomocą intuicji, czy objawienia. Rzeczy są takie właśnie, jak się je postrzega. I w przeciwieństwie do Herbertowskiej drewnianej kostki – którą „można opisać tylko z zewnątrz” i przez to „jesteśmy skazani na wieczną niewiedzę o jej istocie” – istoty innej niż to, co zewnętrzne i widzialne, rzeczy w ogóle nie posiadają.

Stokrotka – widzieć, nie myśleć

Thomas Crosse, tłumacz Caeiro na angielski – a w rzeczywistości kolejny heteronim Pessoi – w odniesieniu do jego poezji używa we wstępie do „Poezji zebranych” określenia „Absolutny Obiektywizm”. Powiedzieć o poezji Caeiro, że jest „obiektywna” – nawet jeśli mówimy to wielką literą, to za mało. Rzecz nie tylko istnieje obiektywnie, ale także – wedle praw tautologii – jest nią samą i niczym więcej. Zarazem jednak powiedzieć o poezji Caeira, że jest obiektywna – to za dużo. Jeśli żółty kwiat staje się inny, kiedy inny staje się podmiot, to obiektywność rzeczywistości zostaje zachwiana u samych jej podstaw. Zamiast o obiektywizmie – a zwłaszcza o „Absolutnym Obiektywizmie” – mówić by tu należało o radykalnie przeciwstawionej myśleniu widzialności.

Trzecią – poza radykalnym zróżnicowaniem świata i związanym z tym postulatem świeżości każdego doświadczenia oraz formułą „rzecz jest rzeczą” – podstawową zasadą filozofii Alberta Caeiro jest bowiem przeświadczenie, że zamiast myśleć – należy patrzeć. Sfera widzialności zastępuje sferę refleksji, widzenie staje się ważniejsze niż myślenie.

Wierzę w świat jak w stokrotkę,
Bo go widzę. Lecz nie myślę o nim,
Bo myśleć znaczy nie rozumieć…
Świat nie powstał po to, byśmy o nim myśleli
(Myśleć to mieć chore oczy),
Ale żebyśmy nań patrzyli i akceptowali go.

Wiara w widzialność polega na patrzeniu na świat oczyma dziecka: „Jak dziecko, zanim się je nauczy jak być dorosłym, / Byłem prawdziwy i wierny temu, co widziałem i słyszałem”. Tymczasem edukacja działa dokładnie przeciwko tej wierze, przeciwko widzeniu na rzecz myślenia, i przeciwko tautologii – na rzecz symbolu. Żeby przywrócić naturalny kontakt ze światem, konieczny jest proces oduczania się. „Staram się rozebrać ze wszystkiego, czego się nauczyłem, / Staram się zapomnieć sposób pamiętania, jakiego mnie nauczyli / I zdrapać farbę, jaką pomalowali mi zmysły”.

Fernando Pessoa, „Poezje zebrane Alberta Caeiro”.
Czuły Barbarzyńca, Warszawa, 200 stron,
w księgarniach od marca 2011
„Metafizyka? Jaka metafizyka jest w tamtych drzewach? / Taka, że są zielone, mają korony i konary”. Wystarczy widzieć jasno. Thomas Crosse – porównując Caeira do Walta Whitmana, którego uważa za jednego z jego poprzedników – podkreśla, że Whitman próbował ujrzeć rzeczy głęboko, Caeiro zaś – właśnie jasno. Oraz, że Whitman łączyć się stara daną rzecz od razu z innymi rzeczami, z duszą i wszechświatem, Caeiro zaś – stara się oddzielić przedmiot od innych przedmiotów, innych wrażeń i myśli, które nie stanowią jego części. Wedle określeń Kartezjusza zatem – Caeiro widzi nie tylko jasno, ale i wyraźnie. Wyraźne jest bowiem to, co „będąc jasne, od wszystkich innych tak jest oddzielone i tak jest ścisłe, że w ogóle nie zawiera w sobie niczego innego jak to, co jasne”.

Radykalizm Alberta Caeira doprowadza go do punktu, w którym posunąć się może w części XXXII „Strażnika trzód” do szokującego stwierdzenia: „Cóż mnie obchodzą ludzie / I ich cierpienie albo to, co uważają za cierpienie? / Niech będą tacy jak ja – nie będą cierpieć”. Cierpienie to konsekwencja myślenia zamiast patrzenia, nieodłączny element owej „choroby oczu”, jaką jest myślenie. Tymczasem jedyne nasze zadanie na świecie to istnieć egoistycznie, „istnieć wyraziście”, tak jak istnieją przedmioty, i „potrafić to robić bez myślenia o tym”. Świadectwo upadku w myślenie stanowi cykl „Pasterz zakochany”. Przez siedem kolejnych części czytelnik obserwuje, jak miłość pogrąża pasterza w upadku i cierpieniu. Wreszcie – w części VIII – pasterz „wznosi się z fałszywej prawdy” miłości, widzi doliny, góry i całą widzialną rzeczywistość i czuje znów „wolność w piersi”.

Pozornie to rzeczy są tu najważniejsze, ale wpływ zmienności podmiotu na przedmiot zaburza obiektywny porządek świata, sprzeciw wobec poetyckości pojawia się zamiast skupienia na rzeczywistym przedmiocie, a lojalność wobec rzeczy prowadzi ostatecznie do obojętności, nawet okrucieństwa, wobec ludzi. Wszystko to sprawia, że radykalizm Caeira zapędza go ostatecznie w stronę subiektywizmu, a nawet negatywizmu.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).