„Ze «Spartakusa» nie wychodzimy sfrustrowani i zlęknieni faktem, że najczęstszą przyczyną zgonów wśród osób małoletnich jest samobójstwo, ale z nadzieją – rzeczywistość może wyglądać inaczej!” – mówił w wywiadzie dla Onetu Oliwer Czerniak, który jako jedna z pierwszych osób wziął ślub na scenie szczecińskiego Teatru Współczesnego. Finał spektaklu przełamuje porządek teatralnych reprezentacji na rzecz performansu. I jest to performans par excellence!
W klasycznym już eseju „Jak działać słowami” J.L. Austin uznał słowa wypowiadane w czasie ceremonii ślubnej za modelowy przykład wypowiedzi performatywnej, czyli takiej, która ma moc zmieniania rzeczywistości. Oczywiście – zaznaczał autor – wypowiedź można uznać za skuteczną, tylko jeśli zaistnieją odpowiednie okoliczności, a osoby uczestniczące w ceremonii mają władzę ustanawiającą. Ślub na scenie teatru – na której nie było osoby urzędniczej – nie zostałby zapewne uznany za spełniający kryteria fortunności wypowiedzi performatywnej. Konsekwencji prawnych za sobą nie pociąga, jednak w tym wypadku nie na tym ma polegać skuteczność. Chodzi raczej o tworzenie alternatywnych modeli funkcjonowania, alternatywnych praktyk istnienia w systemie państwa, które odmawia uznania praw do zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci.
Teatralnych ceremonii odbyło się na szczecińskiej scenie w sumie jedenaście – dwie na otwartych próbach generalnych i dziewięć w czasie przedstawień. Tak jak mówił Oliwer Czerniak, scena finałowa zmienia znaczenie „Spartakusa”, który – jeśli myśleć o tym spektaklu w porządku fabuły – dotyczy systemu opieki psychiatrycznej młodzieży. Scenariusz Weroniki Murek i Jakuba Skrzywanka oparty jest na reportażach Janusza Schwertnera, który opisał to, jak działają tego typu ośrodki, obnażając zarówno system, jak i bezradność uwikłanych w niego osób.
Wnioski są oczywiste – nie ma tu mowy o realnej pomocy osobom w kryzysie, szpitale zaś reprodukują systemową przemoc właściwą instytucjom totalnym. Zaprojektowany przez Daniela Rycharskiego chlew, w którym toczy się sceniczna akcja, jest dosadnym komentarzem – piski nienaoliwionych zawiasów i trzaski metalowych zagród przeszywają całe ciało, każąc widzowi kulić się w teatralnym fotelu. Tym bardziej że nie ma tu żadnej nadziei, a główny bohater – jak dowiadujemy się z nagrania – nie wytrzymał i wskoczył pod pociąg metra. Nie poradził sobie z rzeczywistością.
„Spartakus. Miłość w czasach zarazy”, reż. Jakub Skrzywanek, dramaturgia: Weronika Murek.
Teatr Współczesny w Szczecinie, premiera 13 maja 2022O „Spartakusie” trochę już napisano, nie jest więc moim celem ani recenzenckie rekonstruowanie założeń, ani relacjonowanie samego przedstawienia. Widziałem je zresztą już dawno, ciągle jednak do niego wracam – po lekturze rozmowy z Oliwerem Czernakiem i Antonim Szpakiem w Onecie, po czerwcowym miesiącu dumy, po informacjach o śmierci kolejnych osób, które nie mogły poradzić sobie z rzeczywistością, o kolejnych homofobicznych wypowiedziach i działaniach władzy. Nie do samego przedstawienia zresztą wracam, lecz do tego finałowego gestu, który najbardziej zapadł mi w pamięć, poruszył, dając poczucie uczestniczenia w alternatywnym świecie. Było tam bowiem wszystko, co w obecnej rzeczywistości jest niemożliwe: niedopuszczalne przez prawo, bo niezgodne z ustalonymi (nie wiadomo przez kogo) zasadami życia społecznego czy niewpisujące się w hegemoniczne narracje. Ten finałowy performans w jakimś sensie unieważniał nabudowaną przez przeszło godzinę opowieść, podsuwając jednocześnie pytanie o to, co jest fikcją: czy pieczołowicie konstruowane reportaże dokumentujące stan opieki psychiatrycznej w Polsce, czy też teatralne śluby par tej samej płci, które w Polsce nie mają mocy prawnej. Myślę o teatralności, której siłą jest budowanie fikcyjnych opowieści i pokazywanie innych – nawet nierealnych – scenariuszy czy możliwości i o sile ustanawiania, która wymyka się porządkowi scenicznych reprezentacji. To ostentacyjne zerwanie w finale przedstawienia ze stworzonym wcześniej teatralnym światem jest radykalną odmową uczestniczenia w opresyjnej rzeczywistości. Nie, nie jest zaprzeczaniem jej, nie jest jej wyparciem. Jest odmową. A konsekwencją tej odmowy jest budowanie alternatyw.
Inna rzeczywistość jest możliwa, a żeby się ziściła, trzeba zacząć nią żyć: tworzyć inne skrypty zachowań, budować wspólnoty i relacje wewnątrz nich na własnych zasadach – bez przemocy i bez nienawiści, bez uprzedzeń. Wprowadzać i pielęgnować nowe zasady pracy, których nie będą determinowały zastane hierarchie i przywileje. Tworzyć archipelagi innego świata, przerzucać pomosty, budować sojusze, by się wzajemnie wspierać. Wykorzystywać istniejące struktury i instytucje oraz tworzyć nowe – formalne i nieformalne.
Mam wrażenie, że szczeciński Współczesny w minionym sezonie nie tylko konsekwentnie realizuje program tworzenia alternatywnych wizji rzeczywistości, ale zapewnia też miejsce do ich rzeczywistego praktykowania. Organizuje warsztaty edukacji seksualnej, bo edukacji seksualnej nie ma w szkołach, a młodzież – choć nie tylko – bardzo jej potrzebuje. W warsztatach zorganizowanych przez pedagożkę ze Współczesnego Martę Gosecką i seksuolożkę Maję Wencierską wzięło udział blisko sto osób. Warsztaty tematyzowały ciałopozytywność, tworząc skrypty zachowań seksualnych alternatywnych wobec utrwalonych w patriarchalnej kulturze, oparte na przekonaniu, że każda aktywność seksualna jest dobra, jeśli jest konsensualna i satysfakcjonująca dla uczestniczących w niej osób, jeśli – pisała Wencierska – „realizuje potrzeby emocjonalne, wiąże się z dobrą komunikacją i akceptacją”.
„Wiarołomna”, reż. Hana Umeda, tekst: Weronika Murek, dramaturgia: Daria Kubisiak. Teatr Współczesny w Szczecinie, premiera: 24 czerwca 2022Ważne są też alternatywne ceremonie i rytuały. Śluby na scenie to jedno. W ostatnim przedstawieniu sezonu Hana Umeda stworzyła na scenie Współczesnego rytuał apostazji, znów tworząc scenariusze alternatywnego – wobec opresji państwa i Kościoła – życia. Stawką wszystkich tych przedsięwzięć jest nie tylko tworzenie spektakli podejmujących istotne społecznie tematy czy tworzenie scenicznych reprezentacji, lecz także – być może przede wszystkim – praktykowanie alternatyw i próba życia inną rzeczywistością.
Temu ma również służyć finał „Spartakusa”, który pokazuje – jak chciał Czerniak – że rzeczywistość może wyglądać inaczej. Nie zmienia to wcale diagnoz z wcześniejszej części spektaklu. Nie zmienia publicznego systemu opieki i pomocy dla osób w kryzysie psychicznym. Tu trudno o alternatywę, są jednak miejsca, gdzie – w nieporównywalnie mniejszym stopniu – można uzyskać wsparcie. Dlatego kończę ten tekst, podając kilka numerów telefonów, pod którymi można go szukać. Nigdy nie jesteś sam. Nigdy nie jesteś sama.
116 111 – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży (12:00–22:00)
116 123 – Telefon Zaufania dla Dorosłych w kryzysie emocjonalnym (14:00–22:00)
22 484 88 01 – Antydepresyjny Telefon Zaufania
22 635 93 92 – Ponton (pn.–pt. 16:00–20:00)
800 080 222 – Telefon Zaufania dla Dzieci
800 100 100 – Telefon dla Rodziców i Nauczycieli
800 120 002 – Niebieska Linia
800 70 22 22 – Itaka