Domencio Terradellas, „Sesostri”

Marta Nadzieja

„Sesostri” – ostatnia w dorobku Terradellasa opera – pod Juanem Bautistą Otero jawi się jako byt osobny i niepodobny do niczego, co kojarzy się z estetyką baroku

Jeszcze 1 minuta czytania

Na twórczość Terradellasa można natknąć się albo przypadkiem, albo w trakcie studiów muzykologicznych. Jako kolejne wydobyte z niepamięci barokowe dzieło w dobie rekonstrukcji i dekonstrukcji oper Vivaldiego, Pergolesiego czy Handla, „Sesostri” Domencia Terradellasa nie powinno być żadną sensacją. A jednak trudno oderwać się od słuchania ostatniej opery tego XVIII-wiecznego hiszpańskiego kompozytora.

Domencio Terradellas, „Sesostri”. Juan Bautista Otero (dyr.),
Sunhae Im (Sesostri), Alexandrina Pendatchanska (Nitocri),
Kenneth Tarver (Amasi), Ditte Andersen (Artenice),
Tom Randle (Fanete), Raffaella Milanesi (Orgonte),
Real Compañía Ópera de Cámara. 3 CD, RCOC Records 2011.
Na początek kilka faktów. Ochrzczony w Barcelonie w 1713 roku, Terradellas żył ledwie 38 lat. Większość swojego artystycznego życia spędził we Włoszech – do 1738 roku był uczniem u Durantego w Neapolu. W 1743 roku sławę przyniosła mu opera „Merope” w Rzymie. Potem na kilka lat wyjeżdża do Londynu. Powraca do Rzymu z operą „Sesostri, re d’Egitto” na podstawie libretta Apostolo Zena i Pietra Pariasi. Wkrótce po premierze umiera w niejasnych okolicznościach. O ówczesnej randze kompozytora świadczyć może fakt, który chętnie przywołują źródła: miejsce w „Lettre sur la musique francoise” poświęca mu Rousseau, stawiając go w jednym rzędzie z współczesnymi mu twórcami.

O miejsce twórczości Terradellasa we współczesnym wykonawstwie upomniała się w 2009 roku dyskretnie niezrównana Maria Grazia Schiavio, poświęcając mu monograficzny recital („I furore!”, Fuga Libera). Arbitralny wybór utworów operowych hiszpańskiego kompozytora miał go raczej pokazać publice jako mistrza efektownych arii. W 2009 roku z kolei Juan Bautista Otero zapoczątkował cykl poświęcony artyście. Na pierwszy ogień poszła „Artaserse”, która już za życia kompozytora okazała się sukcesem.

„Sesostri” – ostatnia w dorobku Terradellasa opera – pod Juanem Bautistą Otero jawi się jako byt osobny i niepodobny do niczego, co kojarzy się z estetyką baroku. Niby bucha z niej barokowy patos. Niby arie skrzą się od wokalnych fajerwerków. Niby nie brakuje tu nieoczekiwanych muzycznych zwrotów akcji. Jest jednak jeden szczegół – o s o b n o ś ć  poszczególnych postaci; tu każdy głos jawi się jako równouprawniony. Nie ma bohatera głównego i drugoplanowego. Nie ma partii ważnych i ważniejszych. Jest za to rozpięty na wszystkie głosy, mieniący się różnymi odcieniami dramatyzm.

Jak pisze w „Encyklopedii Muzyki” Zofia Chwedczuk, kompozytor wprowadzał „ostre zmiany metrum, tempa, trybu, akcentowane również w rozbudowanej partii instrumentalnej, służące intensyfikacji wyrazu”. Wszystko to, by jak najpełniej oddać dramatyzm postaci. Dlatego „Sesostri” – utkana z kontrastów i skrajności: pogodna i jasna symfonia  (instrumenty dęte!), „pyszna” aria  „Gia sono al porte…”, subtelny recytatyw Artenice, pastoralna „Cara, tu fosti e sei” tytułowego bohatera – to dzieło w którym aria równa się „ja”.

Jest też „Sesostri” wreszcie kopalnią barokowych evergreenów. Zapierająca dech, kaskaderska „Talor se freme irato”. Teatralna „Vanne pur, sei menzognero” (studium oddechu?). Idealnie sielska, leśna „Se si trovain lacci stretto” i „A questi accenti ignoti”. Patetyczna, rozpisana na triumwirat: Artenice, Sesostri i Amasi „Empio mingacci in vano”.

Udało się na Juanowi Otero tu prawie wszystko – z obsadą wokalną na czele. Zachwyca chyba najbardziej duńska sopranistka Ditte Andersen jako Artenice. Jeśli rozczarowuje, to tylko bezbarwna Raffaella Milanesi, którą pamięta się jako pełną werwy choćby i z „Olimpiady” Pergolesiego pod Alessandro De Marchim.

Señor Otero, prosimy o więcej Terradellasa.