Niezmęczony Chopinem
Nelson Freire / fot. Bartosz Sadowski dla NIFC

Niezmęczony Chopinem

Rozmowa z Nelsonem Freire

Chopin nie jest dla wszystkich, nie musi każdemu leżeć. Jest specyficzny, jedyny. Z jednej strony dla młodego nieukształtowanego pianisty może to być pułapka, a z drugiej – punkt wyjścia do rozpoczęcia fascynujących poszukiwań. To trochę jak gra o wszystko

Jeszcze 1 minuta czytania

MARTA NADZIEJA: Oddał Pan już swój głos?
NELSON FREIRE
: Tak.

Czy wybór był trudny?
Można by tak to delikatnie ująć… Chwila, kiedy trzeba zadecydować o tym, kto grał najlepiej, jest ważna nie tylko dla tego, kto oddaje głos. Głosując, kładziesz na szali czyjąś artystyczną przyszłość.

Freire na płytach:
Chopin...

Dyskografia Nelsona Freire liczbowo nie oszałamia. W jego dorobku przeważają albumy poświęcone Chopinowi (Decca), z czego etiudy z op. 25 (2002) uznano za wielkie wydarzenie. Na kolejnej płycie wraz z etiudami znalazła się III Sonata. Krytycy zachwycali się nie tylko fenomenalną techniką pianisty, ale i wyczuciem proporcji i smaku.

Jak ocenia Pan poziom tego konkursu?
Uważam, że był bardzo wysoki, ale i bardzo wyrównany – zwłaszcza od II etapu. Słuchając tych młodych wykonawców, przeżyłem kilka niezwykłych momentów. Ta edycja dowiodła, że samo słuchanie Chopina może być niezwykłym, pouczającym doświadczeniem. Polacy są ciepłą i wrażliwą publicznością. Wasz sposób odbierania i reagowania na muzykę wciąż mnie zaskakuje.

… i Brahms...

To nie jest Brahms monumentalny czy seriozny. Pierwszy koncert fortepianowy, który można zabić patosem i powagą, Freire gra w sposób wyważony i skupiony. Z kolei słuchanie drugiego koncertu porównać można do ćwiczenia intelektualnego. Każdą frazę Freire prowadzi tak, że słucha się Brahmsa w napięciu i oczekiwaniu na to, co przyniesie kolejny takt.

Konkurs Chopinowski jako jeden z niewielu na świecie ma charakter monograficzny. Czy Pana zdaniem to dla młodego pianisty duże utrudnienie?
W powszechnej opinii pokutuje przeświadczenie, że to bardzo waży na stopniu trudności, ale tu byłbym ostrożny. Wszystko zależy od tego, czy jest się chopinistą, czy nie. Tu dotykamy sedna muzyki Chopina. Chopin nie jest dla wszystkich, nie musi każdemu leżeć. Jego muzyka na tle innych XIX-wiecznych kompozytorów bywa na pewno trudniejsza – Chopin jest specyficzny, jedyny. Z jednej strony dla młodego nieukształtowanego pianisty może to być pułapka, a z drugiej – punkt wyjścia do rozpoczęcia fascynujących poszukiwań. To trochę jak gra o wszystko. Chopin może odkryć w muzyce albo wszystko albo nic.

Nelson Freire i Martha Argerich
/ fot. Bartosz Sadowski dla NIFC

… i Argerich!

Ważnym ogniwem w karierze pianisty są koncerty z Marthą Argerich, z którą Freire przyjaźni się od wielu lat. Za historyczne już uznawane są ich wspólnie nagrane płyty dla Philipsa na których znalazły się dzieła Mozarta, Rachmaninowa i znak firmowy duetu – koncert na dwa fortepiany i perkusję Bartoka.

A jak by Pan określił swój stosunek do Chopina?
To naturalne, że go uwielbiam (śmiech). Ale jeśli zapyta Pani, czy spośród wszystkich kompozytorów najbardziej, to nie odpowiem. Najbardziej, najmniej – staram się unikać odpowiedzi na tak postawione pytanie.

Jaką przyszłość widzi Pan przed muzyką klasyczną? Spadająca sprzedaż płyt, coraz mniejsze zainteresowanie ze strony publiczności… Od paru lat panuje przekonanie, że kres muzyki klasycznej jest nieuchronny.
Płyty to ułamek muzyki klasycznej. To, że sprzedaje się ich mniej, wcale nie oznacza, że ludzie nie chcą słuchać klasyki. To jest trochę tak jak z fast foodem. Jeśli coś jest łatwo dostępne, to traci na atrakcyjności, staje się czymś powszednim. Wydaje mi się, że to reakcja na nadmiar tego, co się wydaje.

Nelson Freire i Martha Argerich
/ fot. Bartosz Sadowski

Czy po tym wyczerpującym maratonie z Chopinem nie będzie Pan miał go dosyć? Będzie go Pan wciąż słuchał?
Oczywiście! Nigdy nie jestem zmęczony Chopinem. W życiu najważniejszy jest umiar i harmonia. Dlatego na mojej następnej płycie znajdą się dzieła Liszta.

NELSON FREIRE
Jeden z najwybitniejszych pianistów naszych czasów, na scenie od ponad 40 lat, porównywany do legendarnych pianistów – Rachmaninowa, Cortot, Hofmana, Rubinsteina i Goulda. Urodzony w Brazylii, naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku 3 lat. Podczas debiutanckiego występu w wieku 5 lat zagrał Sonatę A-dur Mozarta (KV 331). W 1957 roku, po wygranej w konkursie pianistycznym w Rio de Janeiro, kontynuował edukację u Bruno Seidlhofera w Wiedniu. Siedem lat później zdobył medal Dinu Lipattiego w Londynie i I nagrodę na konkursie Vianna da Motta w Lizbonie. Koncertuje w najważniejszych ośrodkach na całym świecie, zapraszany do współpracy przez najlepsze orkiestry, dyrygentów i muzyków. Był jurorem XVI Konkursu Chopinowskiego.