23-F
fot. Albin Olsson / CC BY-SA 4.0

23-F

Łukasz Najder

„Anatomia chwili” miała być powieścią. By sprostać czystej rzeczywistości, Cercas przerzuca się jednak ostatecznie na non-fiction. Sięga po chwyty wykorzystywane w prozie, ale nie włącza dopalacza fikcji

Jeszcze 2 minuty czytania

„Anatomia chwili” to na pozór książka przewidywalna, jednorodna. Rzecz o nieudanym zamachu stanu w Hiszpanii, który 23 lutego 1981 roku usiłowała przeprowadzić grupa frankistowskich wojskowych, niezadowolonych z demokratycznych reform. Jednak w miarę lektury można się zorientować, że ambicją Cercasa (znanego w Polsce z dwóch powieści, „Prędkości światła” i arcydzielnych „Żołnierzy spod Salaminy”) nie było stworzenie konwencjonalnej literatury faktu, prostej dokumentarnej narracji o tym, co – i za czyją sprawą – wydarzyło się owego feralnego dnia.

Na „Anatomię chwili” składa się w istocie kilka książek. To wnikliwa, oparta na licznych świadectwach reportersko-politologiczna analiza lutowego puczu, a zarazem coś w rodzaju biografii i pomnika Adolfo Suareza, premiera w przełomowych dla Hiszpanii latach 1976-1981, bohatera narodowego, ambitnego, zdeterminowanego i bezwzględnego chojraka z prowincjonalnego Cebreros, który musiał odbyć długą drogę, by po dekadach odwagi i cwaniactwa sięgnąć po najwyższe honory państwowe, uznanie samego króla, trwałe miejsce w historii. Zdobyć to – i upaść. „Anatomia chwili” to również błyskotliwy opis Hiszpanii w dobie frankizmu i postfrankizmu, studium dyktatury i relacja z trudnego czasu transformacji, bolesnego wykluwania się nowoczesnej hiszpańskiej demokracji. To rozbudowana literacko-psychologiczna interpretacja pewnego gestu, pewnej zaskakującej postawy. Próba zrozumienia, dlaczego w obliczu strachu, terroru, wielkiej niepewności i karabinowych palb w zajętej przez zamachowców sali obrad Kongresu Deputowanych w Madrycie znalazło się trzech ludzi, który – w przeciwieństwie do reszty – nie padli na podłogę i nie okazali zwątpienia. Cercas dokonuje także charakterystyki liderów zamachu: generała Armady, podpułkownika Tejero i generała Milansa. Nie dość na tym. „Anatomię chwili” można z powodzeniem czytać i jako godną Szekspira – lub co najmniej „House of Cards” – opowieść o absolutnej samotności przywódców, o zdradzie, o spisku, chorobliwej, obsesyjnej żądzy władzy. Albo dellilowski z ducha wykład na temat przenikania się mediów i przemocy, faktów i fikcji. Jest to w końcu książka bardzo prywatna – książka o hiszpańskiej wojnie domowej, tyle że mniejszej: o sporze i pojednaniu Cercasa z własnym ojcem. 

Javier Cercas, „Anatomia chwili”.
Przeł. Ewa Zaleska, Noir sur Blanc, 456
stron, w księgarniach od stycznia 2015
Oczywiście tematem nadrzędnym jest tu zamach 23 lutego. By o nim opowiedzieć, Cercas w szczegółach rekonstruuje sytuację polityczno-społeczną w Hiszpanii początku lat 80. Zajadły terroryzm baskijskiej ETA, kryzys gospodarczy, chylące się ku upadkowi rządy Suareza, narastający bunt w armii, w której tęsknota za dyktaturą generała Franco mieszała się z obawą o los zmieniającego się w błyskawicznym tempie kraju. Złość skupiła się na premierze. Prawie wszyscy uznali go za wroga – król, wojsko, kręgi biznesowe, Kościół, klasa polityczna, nawet jego własna partia. Rzym i Waszyngton. Zaczyna się knucie i bezpardonowa, wielomiesięczna kampania niechętnych mu i cynicznych mediów. Suarez izoluje się w Moncloa, „gdzie mieszka odgrodzony od świata przez tłum niekompetentnych i źle zorganizowanych klakierów”. Sprawia wrażenie wypalonego, zniechęconego. Trudno uwierzyć, że to ten sam polityk, który właściwie w pojedynkę, dzięki swoim talentom retoryczno-dyplomatycznym i wybiegom legislacyjnym, pogrzebał frankizm, zalegalizował partię komunistyczną, doprowadził do wolnych wyborów, uruchomił procesy demokratyzacji. Jego oponenci czują, że premier słabnie i wzmagają ataki. Osiągają wreszcie rezultat. W styczniu 1981 Suarez podaje się do dymisji. Ale to, okazuje się, zaledwie wstęp do pełnych przemocy i grozy wydarzeń. W niecały miesiąc później podpułkownik Tejero na czele uzbrojonych gwardzistów brutalnie przerywa głosowanie nad wotum zaufania dla nowego rządu pod wodzą Leopoldo Calvo-Sotelo, zajmuje mównicę i krzyczy do skonsternowanych deputowanych: „Wszyscy spokojnie! Cisza! Na ziemię! Wszyscy na ziemię!”.

Trwający siedemnaście i pół godziny zamach stanu rozpisany został w „Anatomii chwili” na ponad czterysta stron. Cercas długo i skrupulatnie zgłębiał materiały, którymi obrósł ten jeden z najważniejszych momentów w historii współczesnej Hiszpanii. Nie mniej uwagi wkłada w odtworzenie kolejnych faz wystąpienia puczystów – dynamicznej sytuacji, w której co kilkadziesiąt, czy wręcz co kilkanaście minut dochodziło do zmian i korekt w planach. Co nie oznacza wcale, i Cercas inteligentnie to udowadnia, że ów zamach – jak później twierdziło dla uspokojenia zbiorowego ducha wielu komentatorów – był farsą, operetkową demonstracją siły z góry skazaną na totalny blamaż.

Choć Cercas dysponuje ogromną wiedzą, nie szasta łatwymi osądami, nie okazuje pychy znawcy i autorytatywnie nie rozstrzyga o przebiegu wypadków, motywacjach biorących w nich udział, niezmywalnej winie. Ostrożnie rozplątuje ów kłąb osobistych animozji, urazów i interesików, aspiracji politycznych, knowań możnych i społecznych oczekiwań, które w efekcie doprowadziły jego ojczyznę na skraj nowej wojny domowej. W swojej opowieści sprawnie porusza się pomiędzy różnymi punktami czasowymi – wybiega i wraca, cofa się do lat 30. i 40., przedstawia dzieciństwo i młodość Suareza, ukazuje pierwszą dekadę XXI wieku i w niej siebie, uznanego prozaika, którego zawiodła jego własna proza.

Bo „Anatomia chwili” miała być wpierw powieścią – „dziwną, eksperymentalną wersją «Trzech muszkieterów»”. Cercas w niecały rok przygotował jej kilkusetstronicowy brudnopis, ale dopadły go raptem poważne wątpliwości. Zrozumiał wtedy, że „wydarzenia 23 lutego same w sobie miały całą siłę dramatyczną i potencjał symboliczny, jakich domagamy się od literatury”. „Zrozumiałem, że choćbym zajmował się pisaniem literackiej fikcji, to tym razem rzeczywistość była dla mnie ważniejsza niż fikcja albo zbyt ważna, by chcieć ją wymyślać od nowa, zastępując rzeczywistością alternatywną, ponieważ nic, co byłem w stanie wyobrazić sobie na temat 23 lutego, nie poruszało ani nie ekscytowało mnie tak bardzo, ani nie wydawało się bardziej złożone i przekonujące, jak czysta rzeczywistość tego zamachu”. By sprostać tej czystej rzeczywistości, przerzuca się ostatecznie na pisanie non-fiction. W trakcie pracy dość szybko jednak orientuje się, że i ta poetyka nie jest w stanie ogarnąć tak potężnego zjawiska. Dlatego sięga równolegle po chwyty stylistyczno-narracyjne wykorzystywane na ogół w prozie. Choć nie włącza dopalacza fikcji i nie ucieka się do żonglerki efekciarskimi metaforami. Cercas  godzi wyniki żmudnej, gruntownej kwerendy i możliwości reportersko-historyczno-politologicznego warsztatu z piórem wytrawnego pisarza. Stąd mistrzowskie portrety psychologiczne głównych aktorów tej narodowej tragedii, stąd sensacyjne tempo narracji, uroda zawiłej, sondującej frazy, moc puent, stąd wreszcie te znakomicie napisane, mocne i fascynujące rozważania o geście. O geście Suareza – ale i generała Mellado i Santiago Carrillo, sekretarza generalnego partii komunistycznej. O geście tych, którzy ostentacyjnie nie posłuchali wrzasków i żądań podpułkownika Tejero.

Choć traktuje o zamachu nieudanym, to „Anatomia chwili” nie jest radosną i budującą książką o triumfie demokracji, sukcesie europejskiego państwa, które cało wyszło z opresji, szlachetnych herosach i nikczemnych, pokracznych spiskowcach. To w znacznej mierze książka gorzka, która obnaża małość i hipokryzję hiszpańskiej klasy politycznej. (Ale czy wyłącznie hiszpańskiej?) Cercas nie ma  złudzeń – gdyby tylko w działania Armady, Tejero i Milansa nie wkradła się niewiara, prywata i logistyczne błędy, gdyby zamach się powiódł i wojskowi przejęliby władzę, to ci, którzy po wszystkim tak ochoczo wiwatowali i bili premierowi Suarezowi brawa, równie gorliwie ściskaliby dłonie jego grabarzy i grabarzy demokratycznej Hiszpanii.  


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.