Fantazje pracownic i pracowników
fot. Alina Gajdamowicz

9 minut czytania

/ Teatr

Fantazje pracownic i pracowników

Anna Pajęcka

Spektakl „Seks, praca i marzenia” wynika z sojuszu dwóch branż, z których jedna jest objęta społeczną estymą, druga zaś społeczną stygmą. W praktyce zaś funkcjonują w oparciu o podobne mechanizmy

Jeszcze 2 minuty czytania

Przyznaję się, że na spektakl Agnieszki Jakimiak „Seks, praca i marzenia”, organizowany i produkowany przez Teraz Poliż, szłam z nadzieją na jakąś powtórkę z łódzko-gnieźnieńskiej „Miłej robótki” – zeszłorocznej premiery reżyserki. Raz, że „Miła robótka” pokazała, że Jakimiak ma świetny pomysł i język (także wizualny) na opowiadanie o seksualności, a w tym obszarze zdecydowanie odnotowujemy narodowy deficyt, a dwa – kiedy po premierze „Miłej robótki” rozmawiałam z Agnieszką Jakimiak, gdzieś między wierszami pojawił się wątek pracy seksualnej. Wiedziałam więc, że chodzi za nią ten temat, że chce go eksplorować nie tylko w kontekście porno czasów transformacji. 

A w temacie pracy seksualnej jest łatwo się wyłożyć. Osoby pracujące seksualnie, jak i ich sojusznicy, bardzo pilnują sposobów tworzenia reprezentacji i prawa do pisania własnej narracji. Jakimiak znalazła więc złoty środek i przyjęła, że ona i jej współpracownicy nie do końca wchodzą w temat z zewnątrz. Istnieje pole wspólne, ze sceny wybrzmiewa komunikat, że są dwa rodzaje pracy, które traktuje się bez podobnego poważania: to jest praca seksualna oraz praca na scenie. To zestawienie wyznacza całą oś narracyjną spektaklu, a także inne decyzje sceniczne. Na przykład parytet w obsadzie – na scenie występują dwie aktorki i dwie osoby z doświadczeniem pracy seksualnej.

Aktorki – Dominika Biernat i Dorota Glac – wchodzą na scenę i bez słowa przechodzą do zmysłowego pompowania plastikowych, różowych foteli. Pompowanie trwa dość długo, a ponieważ wiemy, o czym będzie spektakl, to dwuznaczność tej czynności narzuca się sama. No tak, „pompowanie”. Są też żarciki z tego, że Biernat „ma flaka”. Aktorki zagadują publiczność, czy może już się nam nudzi. Ze środka sceny wystaje rura do tańca, więc fakt – nudzi o tyle, że przed nami wyrasta obietnica wizualnego doświadczenia z innego porządku. Nuda pompowania przechodzi w wizualną orgię, ściskanie pompki udami i ujeżdżanie narzędzia dostarczającego powietrze do obiektu z plastiku. Publiczność zaś przeszkolona przez łatwo dostępne porno umieszczane gdzieś na cypryjskich serwerach dobrze zna kopiowane pozy i pozycje. Ale to tylko początek.

Popularne w latach 90. hasło „Sex sells” jest spychane do lamusa przez jego odwrotność: „selling sex”, choć tu i tu kontekstem jest biznes. Biernat i Glac zrzucają ubrania, oglądamy ich nagie ciała z bardzo bliska, przez kilkadziesiąt minut odgrywają fantazje seksualne osób pracujących seksualnie, o które zapytała reżyserka w ankietach rozesłanych do pracowników i pracownic, na podstawie których powstał tekst spektaklu. Tarzają się w Grupa Artystyczna Teraz Poliż, inne miejsce premiery: Potem-o-tem, premiera: 1 września 2023Grupa Artystyczna Teraz Poliż, inne miejsce premiery: Potem-o-tem, premiera: 1 września 2023ziemi, biegają po scenie w kominiarkach. Spełniają także te fantazje nie-seksualne – o bezpieczeństwie.

Dwie osoby z doświadczeniem pracy seksualnej – Alesia Maisei i Szymon Tur, najpierw mówią do publiczności z ekranu, opowiadając, na czym polega ich praca, zaś później pojawiają się na scenie. Alesia, która pracuje jako tancerka erotyczna w klubach, wykonuje taniec przed publicznością. Po nim zasiada w fotelu, odgrywając rolę narratorki fantazji, przygotowanych na podstawie ankiet, które reżyserka rozesłała do osób pracujących seksualnie. Odgrywając taniec, pracuje tak ja na co dzień, choć nieco zmienia się kontekst. Jak rama, która wyznacza przestrzeń sceny, może różnić się od sceny w klubie? Alesia odpowiada, że to kwestia bezpieczeństwa, zachowania odpowiedniej odległości i szanowania granic, co nie zawsze gwarantuje bezpośredni kontakt z klientem. Czy biorąc pod uwagę wszystko, co w ostatnich latach usłyszeliśmy o przemocy w teatrze, jesteśmy pewni, że kontekst się zmienia?

Szymon Tur pracuje na kamerkach, poza tym jest aktorem i performerem. To w jego sekwencji na scenę wkracza temat pracy. Wraz z Biernat i Glanc odgrywa jedną z najbardziej sztampowych pornograficznych wizji – tę o rozmowie kwalifikacyjnej z nieoczekiwanym erotycznym finałem. Dorota i Szymon prowadzą sekstaniec solo i dialog o warunkach pracy – tej seksualnej, jak i tej w teatrze – jednocześnie. Glac, wijąc się na wydechu, zadaje pytania o podstawowe prawa pracowników sztuki, zaś Tur równie zmysłowo zapewnia ją o kolejnych pracowniczych przywilejach, jakie daje praca seksualna. Fakt, że przywilejem jest dobra płaca, niezależność albo równe traktowanie przez osobę znajdującą się wyżej w pieczołowicie zbudowanej przez lata teatralnej hierarchii, daje do myślenia. Jednak stawką spektaklu „Seks, praca i marzenia” nie jest opowieść o pracy seksualnej ani jej ocena. Bynajmniej. Agnieszka Jakimiak zaprosiła do udziału w przedstawieniu osoby reprezentujące doświadczenia pracy seksualnej, która opiera się na performowaniu, sprzedawaniu wrażeń wizualnych i skopicznej przyjemności, nie zaś na bezpośrednim kontakcie. Jeśli zgłębiać dalej w temat sex workingu, ujawniają się już różnice i narracja zaczyna się rozpadać.

fot. Alina Gajdamowicz


Nie zmienia to faktu, że „Seks, praca i marzenia” to równorzędny sojusz dwóch branż, z których jedna jest objęta społeczną estymą, druga zaś – społeczną stygmą. W praktyce zaś funkcjonują w oparciu o podobne mechanizmy.

Jest także wizualna strona spektaklu, którą Jakimiak, pracująca nad spektaklami w podobnym składzie, rozpieszcza widzów, odkrywając przed nimi ciągle nowe możliwości zagospodarowania sceny. Dynamika, tempo, płynność, to, jak szybko zmieniają się dwie aktorki i jak przeobrażają je kostiumy przygotowane przez Ninę Sakowską. Jak przestrzeń, za którą odpowiada Mateusz Atman, ustawia charakter spektaklu. Na przykład wtedy, gdy aktorzy, korzystając z tego, że mogą wyjść ze sceny bezpośrednio na ulicę, odsłaniają kurtynę i włączają w scenografię okna i chodnik. Uruchamia to niecodzienną, performatywną moc spektaklu – wchodzi w niego świat z ryzykiem wszystkich potencjalnych sytuacji, jakie mogą się wydarzyć na zewnątrz. Świecące na różowo dildo, stojące penisy rozstawione wokół różowego fotela, na którym siedzi Alesia, nasuwają skojarzenie z produkowanymi przez kulturę obrazami masońskich rytuałów dziejących się gdzieś w podziemiach. Lateksowe czarne rękawiczki, ogromne buty na koturnach, wszystkie te rekwizyty grające na różnorakich kliszach, które potrafimy szybko zdekodować, pokazują widzowi, jak bardzo seksualność, w rożnych, nawet ekstremalnych formach, jest wciąż obecna w otaczających nas obrazach. 

*

W czasach szekspirowskich porównania aktorów występujących na scenach z pracownicami seksualnymi były na porządku dziennym. Ale w czasach teatru elżbietańskiego aktor mógł nie być poważany, mógł głodować, natomiast cała teatralna machina nie zakładała, że prawo do własnego ciała mu nie przysługuje. Agnieszka Jakimiak w swojej pracy reżyserskiej zawiera z aktorami kontrakt. Idea kontraktu powstała podczas konferencji „Od-nowa” w Teatrze Polskim w Poznaniu jako narzędzie do jasnej komunikacji w poszanowaniu granic na próbach i w spektaklu. W teatrze, sektorze pracy, gdzie medium jest ciało i narzędziem jest ciało, jest ono niezmiennie kłopotem. Wśród ekip pracujących nad spektaklami w reakcji na wieloletnie przekroczenia coraz częściej pojawiają się koordynatorzy scen intymnych – w końcu! To poważane społecznie medium, teatr, okazuje się wcale nie niewinne. Najlepiej podsumowuje to zresztą jedno zdanie, wypowiedziane w „Edukacji seksualnej”, szczecińskim spektaklu w reżyserii Michała Buszewicza, przez Helenę Urbańską: „Czy jest jakaś błona w ciele człowieka, która pęka, kiedy się pierwszy raz wychodzi na scenę?”.

Reżyseria: Agnieszka Jakimiak
Kostiumy: Nina Sakowska
Muzyka: Rafał Ryterski
Scenariusz na podstawie ankiet i rozmów z osobami z doświadczeniem pracy seksualnej: Agnieszka Jakimiak
Przestrzeń, światło i wideo: Mateusz Atman
Obsada: Dominika Biernat, Dorota Glac, Alesia Maisei, Szymon Tur

Z ciekawym wyzwaniem zmierzył się teatr podczas pandemii, udostępniając cyfrowe wersje spektakli w streamingu na platformach społecznościowych lub VOD. Sekwencje nagości zostały wówczas zamazane. Ot, standardy transmisji na Facebooku, w świecie, w którym trzeba zakładać i brać pod uwagę brak zgody. Być może przegapiono wówczas moment, kiedy jedyny streaming spektaklu bez cenzury mógłby być prowadzony właśnie na jednej z tych platform, z których korzystają osoby pracujące na kamerkach. W świecie bez cenzury, bez możliwości robienia screenów, właściwie całkiem bezpiecznym, gdzie samemu stawia się warunki. Nagość w teatrze okazała się wówczas problemem. I wyszedł z tego ciekawy paradoks, mały kamyczek, który dorzucam do świata ze spektaklu Jakimiak.