Kryzysowa koalicja

21 minut czytania

/ Obyczaje

Kryzysowa koalicja

Rozmowa z Marcinem Jasińskim, Justyną Makowską i Aleksandrą Szymańską

„Głos Koalicji jest bodaj jedynym, który widzi wszystkie sektory, bo taka jest kultura samorządowa w swojej różnorodności” – w trzydziestolecie wyborów samorządowych rozmawiamy z przedstawicielami Koalicji Miast dla Kultury

Jeszcze 5 minut czytania

ANNA PAJĘCKA: Mija trzeci tydzień od ogłoszenia przez ministra Glińskiego odmrażania kultury. Jak to przebiega w waszych instytucjach?
MARCIN JASIŃSKI: Zacznę od tego, że zostałem dyrektorem Staromiejskiego Domu Kultury w połowie listopada ubiegłego roku, więc zamknęliśmy instytucję w czasie, kiedy przyglądaliśmy się jej działalności od strony organizacyjnej, finansowej i merytorycznej. Zawiesiliśmy wprowadzanie nowych projektów, które zawierał mój program, kontynuując niektóre działania od lat realizowane w SDK-u. Podczas pandemii pracownice i pracownicy przygotowali „Wiersze dla opornych”, antologię poezji antyfaszystowskiej. Część działań dla imigrantów, m.in. lekcje języka polskiego i porady prawne, są kontynuowane online. Galeria Promocyjna uruchomiła, zamkniętą po zaledwie tygodniu, stacjonarną wystawę „Homo Emphaticus” Ewy Dąbrowskiej, w nowej odsłonie, w przestrzeni miasta, nadając jej kontekst związany z pandemią. Liczyliśmy, że Galerię będzie można teraz otworzyć, ale okazało się, że Rozporządzenie Rady Ministrów nie obejmuje domów kultury, które prowadzą działalność wystawienniczą. Odmrażanie instytucji jest o tyle trudne, że ze strony rządu docierają sprzeczne komunikaty. Przed naszą rozmową sprawdzałem, czy Ministerstwo opublikowało wytyczne dla domów kultury, niestety nadal ich nie ma. Jesteśmy w stałym kontakcie z Biurem Kultury oraz dyrektorami dzielnicowych domów kultury. Próbujemy wspólnie opracować zasady otwarcia i wrócić w tym samym momencie.

Warszawa zdecydowała, że miejskie instytucje zostaną otwarte później, niż przewidywało rozporządzenie.
MJ: Instytucje kultury muszą się odpowiedzialnie przygotować do otwarcia, a rząd opublikował tylko ogólne wytyczne, w dodatku w ostatniej chwili. Biuro Kultury wykonało ogromną pracę, szybko dostarczając do bibliotek środki ochrony osobistej konieczne do ich otwarcia. Ważne było też ustalenie jednolitych dla wszystkich instytucji warunków i zasad funkcjonowania w reżimie sanitarnym. To jest duże ułatwienie dla dyrektorów, którzy samodzielnie decydują o otwarciu, wprowadzając uzgodnione z sanepidem indywidualne plany dla każdej instytucji.

A jak to wygląda w Gdańsku i w Poznaniu?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Instytut Kultury Miejskiej zetknął się ze skutkami pandemii wcześnie, podczas przygotowań do konkursu Europejski Poeta Wolności. Poeci z różnych miast europejskich dawali nam sygnały, że nie będą mogli przyjechać na festiwal. Naszą pierwszą strategią było przenoszenie terminów zaplanowanych wydarzeń, ale te bezpieczne daty szybko się zdezaktualizowały. Zaczęliśmy się zastanawiać, z jakich działań rezygnować, a w jakie obszary się zaangażować. Zdecydowaliśmy się na realizację zupełnie nowego projektu artystycznego z intencją wsparcia artystów, czyli wystawy online. Przeznaczyliśmy na to działanie 100 tysięcy złotych z naszego budżetu, czując, że jako instytucja publiczna mamy szczególny rodzaj odpowiedzialności. Jednocześnie kontynuowaliśmy działania szkoleniowe i dzielnicowe. Staramy się pracować zgodnie z kilkoma uzgodnionymi z miastem scenariuszami, bo zostaliśmy poproszeni o zamrożenie części środków. W przypadku mojej instytucji niemałych.

Koalicja Miast

Inicjatywa współpracy kulturalnej miast, ubiegających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, która w reakcji na kryzys pandemii poszerzyła się, i odżyła.  List Koalicji w sprawie odmrażania instytucji kultury można przeczytać tutaj.  Pierwszy list Koalicji Miast do przeczytania tutaj.

JUSTYNA MAKOWSKA: W Poznaniu już w ten rok weszliśmy poobijani – nasz budżet jest mniejszy o około 12 milionów złotych w stosunku do 2019 roku. To skutek zeszłorocznych reform podatkowych. Decyzję o tym, że instytucje zamykają się dla publiczności, prezydent podjął 11 marca, jeszcze przed oficjalną dyrektywą ministra. Na razie nie mówimy o rezygnacji z wydarzeń, ale rozmawiamy z organizatorami o przekładaniu terminów albo zmianie formuły działania. Być może to, co możliwe jest do zorganizowania w plenerze, odbędzie się właśnie w takiej formie, z zachowaniem określonego reżimu sanitarnego. Warto zwrócić uwagę na to, że zamknięcie uderzyło najmocniej w najbardziej wolnorynkowe instytucje – straciły one przychody ze sprzedaży biletów albo z najmu przestrzeni, którymi zarządzają. Teatr Muzyczny na sprzedaży biletów straci do czerwca półtora miliona złotych. 
Staramy się zaopatrywać instytucje w przyłbice, środki do dezynfekcji, ale ilość, jaką możemy im przekazać, niestety nie wystarczy na długo. To są bardzo duże koszty dla instytucji – sama dezynfekcja przestrzeni muzealnych to około 4 tysięcy złotych tygodniowo. Biblioteka Raczyńskich wyliczyła, że zabezpieczenie wszystkich filii kosztowało instytucję już 80 tysięcy złotych. Jest jeszcze jeden ważny aspekt odmrażania – niektóre osoby boją się wracać do pracy, a dyrektorzy i dyrektorki dostają pytania o bezpieczeństwo pracy w instytucji.

Dodatkowo artyści ostatnio wystąpili do Urzędu Miasta z apelem o pomoc i m.in. powołanie Wielkopolskiej Karty Artysty.
JM: Apel artystów nie jest jedynym apelem, który trafił do prezydenta. Na pewno środowisko zostało wzmocnione przez deklarację prezydenta Jaśkowiaka, którą złożył on w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim, że nie będzie ciął wydatków w kulturze. Wierzymy, że prezydent będzie bronił kultury, ale wiemy też, że jesteśmy ogniwem w miejskim łańcuchu i zwykle działamy solidarnie z innymi sektorami. Pozostajemy w kontakcie z inicjatorkami i inicjatorami listu. Te postulaty bardzo mi się podobają, świadczą o tym, że osoby, które pisały apel, słuchają tego, co samorząd mówi, i wiedzą, na co może sobie pozwolić, jakimi narzędziami dysponuje, więc nie pojawiają się w nim propozycje niemożliwe do zrealizowania, np. stypendium socjalne. Chcielibyśmy, żeby poznańskie instytucje kultury proponowały działania solidarnościowe: ministypendia lub rezydencje dla osób, które znalazły się w trudnej sytuacji. Być może niektóre z pozostałych postulatów również można zrealizować właśnie w partnerstwie z instytucjami. Najtrudniejsza do wprowadzenia będzie zapewne postulowana karta artysty.
AS: Pomysł wykorzystywania potencjału instytucjonalnego, żeby wprowadzać rozwiązania systemowe, jest bardzo dobry, bo instytucje mają możliwość stosowania innych, szybszych procedur alokacji środków niż samorząd, który często musi te środki przesunąć. Robi to na przykład Kraków. 
MJ: O ile instytucje mają na to środki.

No właśnie, w reakcji na kryzys poszerzyła się, i odżyła, Koalicja Miast, która podobno swoje początki miała wcześniej niż w 2016 roku. 
AS: Koalicja Miast powstała jako nieformalna sieć miast, które starały się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Pomimo konkurencji wiedzieliśmy, że warto współpracować. Po 2011 roku, kiedy już było wiadomo, że tytuł dostał Wrocław, zaprosił pozostałe pięć miast do zaprezentowania się podczas Europejskiej Stolicy Kultury. Już wtedy rozmawialiśmy o wartości sieci współpracy osób, instytucji i artystów, samorządów. Mówiliśmy o potrzebie przemyślanych miejskich polityk kulturalnych – dekadę temu mówiło się o tym naprawdę niewiele – o potrzebie wspólnych badań. Jak widać, taka sieć sprawdza się też w kryzysie.

Ten kryzys ma dla samorządów też wymiar finansowy.
MJ: Koalicja zwraca uwagę na to, że 80,8% środków na kulturę w Polsce to wydatki samorządów. Postulaty Koalicji wynikają z tego, że powołując zespół antykryzysowy przy MKiDN bez udziału samorządów, pan minister pozbawia instytucje tych 80% swojej reprezentacji. W listach koalicji znajdują się konkretne diagnozy: miasta tracą dochody z PIT-u, CIT-u, najmów. W Warszawie strata z samego PIT-u wynosiła 41% w stosunku do zeszłego roku. Te pieniądze trudno zastąpić, a jednocześnie należy wspierać walkę z epidemią, ochronę zdrowia i edukację. Prezydent Rafał Trzaskowski podjął decyzję, żeby urzędy dzielnic nie organizowały imprez masowych, ograniczały wydatki na promocję. Pozwala to utrzymać dotacje dla instytucji kultury i organizacji pozarządowych na poziomie gwarantowanym w czasach przed epidemią. Inną kwestią są dochody własne instytucji, które też spadają. Musimy mieć świadomość, że w najbliższych miesiącach i latach pieniędzy w kulturze będzie mniej.

30-lecie samorządności

27 maja, w rocznicę wyborów samorządowych roku 1990, które symbolicznie rozpoczęły najnowszą historię polskiej samorządności, obchodzimy Dzień Samorządu Terytorialnego. Program obchodów można znaleźć tutaj.

Działania Koalicji Miast przekonują, że te środki powinny się znaleźć. Ale jak przekonywać, że kultura jest tak samo istotna jak ochrona zdrowia, w momencie, kiedy dopiero podnosimy się po światowej pandemii?
MJ: Chciałbym odpowiedzieć na to pytanie, ale wątpię, że szybko znajdziemy odpowiednie argumenty i język. Szukamy ich od dawna. Spodziewam się raczej, że nieoszczędzanie na kulturze spotka się z niezrozumieniem mieszkańców. Bo dlaczego samorząd mówi, że nie będzie ciął wydatków w kulturze, i faworyzuje tę dziedzinę? Oczekiwania społeczne dotyczą dziś, przede wszystkim, podejmowania działań związanych z bezpieczeństwem i walką z wirusem, na przykład ozonowania ulic albo przygotowania szkół, przedszkoli i innych instytucji do otwarcia. Na ten cel została przeznaczona większość środków z rezerwy finansowej stolicy.
AS: Mówienie, że „kultura jest najważniejsza”, raczej szkodzi, niż pomaga. Ostatnio zmienia się narracja mówienia o kulturze, podkreślana jest mocniej rola ekonomiczna albo społeczna kultury, brakuje nam języka, który oddaje złożoność i współzależność kultury z innymi sferami życia i rozwoju.
MJ: Bardzo dużo listów otwartych, które publikują teraz różne środowiska, ma jedną wspólną cechę: przekonują, jak ważna jest kultura. To zaklinanie rzeczywistości. Trafiamy z tym przekazem wyłącznie do nas samych. Koalicja nie mówi, jak ważna jest kultura, ale jaka jest rola samorządów w jej kreowaniu. Stawia akcent na uwzględnianie roli i perspektywy miast w konstruowaniu tarcz antykryzysowych dla szeroko rozumianego sektora kultury. 
JM: Zauważyliście, że ostatnio rozmawiamy przede wszystkim o środowisku, ludziach, którzy tworzą kulturę? Oddalił się sam odbiorca. Choć do tej pory faktycznie brakowało narracji dotyczącej samych pracowniczek i pracowników kultury, tego, co środowisko kultury daje miastu. Nie mierzyliśmy też tego pod względem ekonomicznym, a takimi argumentami jesteśmy w stanie trafić do większej grupy osób.

To też czas, żeby w narracji o pracownikach kultury pojawiły się osoby, które nie są twórcami, nie są na pierwszej linii: dźwiękowcy, technicy, osoby montujące wystawy, akustycy.
AS: Moim zdaniem oni dalej są niewidoczni w dyskusji o wsparciu sektora.
MJ: Narracja została przejęta przez twórców, aktywne są organizacje branżowe, ministerstwo celowo zaprasza do rozmowy przede wszystkim artystki i artystów oraz duże instytucje artystyczne. Pomija nie tylko samorządy, ale też całe otoczenie, dzięki któremu produkcje w ogóle są możliwe. Pracowników technicznych nie ma zarówno w dyskusji, jak i w narzędziach antykryzysowych MKiDN. Stypendia socjalne nie są dostępne dla osób, które nieetatowo pracują na przykład przy produkcjach teatralnych albo filmowych.

 Marcin Jasiński

Menadżer i animator kultury, od listopada 2019 dyrektor Staromiejskiego Domu Kultury. Reprezentował Ratusz w Komisjach Dialogu Społecznego działających przy Biurze Kultury. Aktywnie współtworzył stołeczny program. W latach 2014–2020 był dyrektorem Bemowskiego Centrum Kultury. Od roku 2019 pełni funkcję wiceprzewodniczącego Zespołu ds. Koordynacji Procesu Powstawania Polityki Kulturalnej Warszawy, jest członkiem grup roboczych ds. programów operacyjnych Strategii Warszawa 2030.

Justyna Makowska

Językoznawczyni, doktor nauk humanistycznych, od 2015 roku dyrektorka Wydziału Kultury w Urzędzie Miasta Poznania.

Aleksandra Szymańska

Menadżerka kultury, specjalistka w zakresie polityki kulturalnej, producentka wydarzeń. Związana kilka lat z polskim rynkiem fonograficznym, potem mediowym (m.in. dyrektorka wydawnicza w G+J Gruner+Jahr Polska). Zaangażowana w niezależne projekty kulturalne. W latach 2008–2011 odpowiedzialna za strategię i zespół projektu Gdańsk i Metropolia – Europejska Stolica Kultury 2016. Od marca 2011 dyrektorka Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku.

W liście Koalicji słowo „kultura” pada wymiennie z „sektor wolnego czasu”.
JM: Nadal w różnych dyskusjach pojawiają się podziały na kulturę wyższą i niższą, ale przecież od dłuższego czasu mówimy raczej o poszerzonym polu kultury. W Poznaniu Estrada Poznańska zainicjowała wewnętrzne badanie pracowniczek i pracowników instytucji, a ich wyniki pokazały, że misją tej instytucji jest po prostu dawać rozrywkę, dostarczać radość mieszkankom i mieszkańcom. Umożliwiać spędzanie ze sobą czasu.
AS: W dyskusji o kulturze w obecnej sytuacji głównie widzimy kulturę wspieraną ze środków publicznych. Jak popatrzymy szeroko na przemysły kultury i kreatywne, to udział sektora prywatnego w wytwarzaniu kultury jest dużo większy niż publicznego. Myślę o dziedzinach takich jak moda, przemysł gier komputerowych, projektowanie, festiwale. To ogromna część gospodarki i kultury jednocześnie. Z kolei jak mówimy o przemysłach kreatywnych, to myślimy o podmiotach pokroju Netflixa, wielkich sieciach. Jeszcze niedawno, widząc puste miasta, mogliśmy dostrzec, że sektor prywatny w kulturze to te miejsca, w których bywamy na co dzień: małe galerie, kawiarenki, kluby, księgarnie. To te podmioty tworzą krajobraz kulturalny miast obok instytucji publicznych.
JM: Kiedy chcieliśmy objąć konkursowym wsparciem przedsiębiorców, ze środowiska twórczyń i twórców odezwały się głosy, że nie powinniśmy brać tej grupy pod uwagę. Osoby prowadzące warsztaty ceramiczne, kluby, te, które powołały teraz do życia internetowe radia, są w bardzo trudnej sytuacji – utrzymują lokale i odpowiadają za ludzi, których zatrudniają. Wyłączanie ich z programów pomocowych uważam za niebezpieczne, bo często to oni zarządzają przestrzeniami, które wykorzystywane są na działania twórcze przez artystki i artystów. Muzealnicy piszą, że trzeba pochylić się nad ich postulatami, środowiska muzyczne – że trzeba zaopiekować się muzykami, Gildia Reżyserek i Reżyserów przedstawia swoje rekomendacje. Potrzebujemy jednego głosu, reprezentującego wspólny interes. Dlatego tak ważne są działania, które podejmuje Koalicja Miast. Kryzys integruje i trzeba z tego korzystać.
MJ: To, o czym mówi Justyna, widać dobitnie w drugim liście Koalicji Miast. Mówimy nie tylko o samorządzie i dysponentach publicznych, ale też o podmiotach niepublicznych, sektorze społecznym i prywatnym. Głos Koalicji jest bodaj jedynym, który widzi wszystkie sektory, bo taka jest kultura samorządowa w swojej różnorodności. Postulaty w obu listach są wyważone i nie są roszczeniowe, na przykład propozycja, aby samorządowe instytucje kultury zwolnić na pewien okres, częściowo albo całościowo, z ZUS-u. To są realne środki, które w ramach zabezpieczonych budżetów zostaną w instytucji i nie trzeba będzie ich dokładać poprzez dedykowane programy centralne. To stosunkowo prosty w realizacji postulat. Proponujemy też namysł systemowy, który wybiega w przyszłość. Na przykład rozpoczęcie już teraz wspólnej pracy nad kształtem przyszłorocznych programów Ministerstwa Kultury, z sugestią, aby koncentrowały się przede wszystkim na sytuacji kryzysowej twórców i podmiotów kultury. W ten sposób uniknęlibyśmy stanu, który obserwujemy w tej chwili, w momencie ogłaszania wyników programu „Kultura w sieci”. Większość podmiotów kultury przygotowuje się do ponownego otwarcia, tymczasem ministerstwo zacznie za chwilę przeznaczać środki na formy, które mniej lub bardziej sprawdziły się w czasie największego rygoru sanitarnego. Dziś wszyscy najbardziej potrzebujemy szybkiej rekompensacji strat, aby wznowić działalność, na razie z perspektywą mniejszych wpływów od uczestników. Na przykład poprzez wspomniane już zwolnienia z ZUS-u czy inne naliczanie VAT-u. Ale przede wszystkim oczekujemy jasnej deklaracji, że Ministerstwo Kultury jest świadome, w jakiej sytuacji finansowej są samorządy, i zaproszenia do stołu, bo warto rozmawiać. 
Odnoszę też wrażenie, że te proporcje, osiemdziesiąt do dwudziestu, o których mówiłem wcześniej, będziemy długo wspominać z rozrzewnieniem. W przyszłym roku raczej się zachwieją i będą zmierzały w kierunku wyrównania. Dobrze by było, żeby minister kultury, ministra rozwoju i premier rozumieli, że to, ile środków będzie w dyspozycji samorządów i podmiotów dotowanych przez samorządy, będzie miało znaczenie dla całej gospodarki, w skali mikro i makro.

A udało wam się wejść w jakikolwiek dialog z odbiorcami postulatów?
MJ: Na razie mamy tylko przecieki ze spotkania zespołu antykryzysowego przy MKiDN, na którym minister Piotr Gliński głównie atakował samorządy, zamiast w konstruktywny sposób odpowiedzieć na propozycje zamieszczone w listach. Nie mam złudzeń co do intencji pana ministra, ale sądzę, że nadal będziemy formułować pomysły i zapraszać do rozmowy. Oba listy są przecież pozbawione polityczności, w formie, do której przywykliśmy. Samorządy zrzeszone w Koalicji nie atakują ministra politycznie, tylko próbują wskazać rozwiązania, które mogą i powinny zostać wprowadzone.
AS: Warto przypomnieć, że Koalicja powstała jako wspólny projekt miast, przy wsparciu środków i państwa, i Unii Europejskiej – taki jest charakter projektu Europejska Stolica Kultury. Prezentacje miast we Wrocławiu w 2016 roku były realizowane częściowo z pieniędzy ministerialnych. Ta opozycja miasto – ministerstwo jest bardzo szkodliwa w konstruktywnym myśleniu o planie wsparcia w kulturze. Ważne jest zajęcie się możliwymi do realizacji postulatami, a nie tym, kto je napisał. Zwróciłabym też uwagę na inny postulat, który podnosi problem ujawniony przez okres zamknięcia instytucji: na jakim etapie cyfryzacji jesteśmy. Ten postulat mówi o wdrożeniu programów wspierających digitalizację i dystrybucję online, dające narzędzia instytucjom. Bo na razie możemy oglądać wspaniałe kolekcje największych światowych muzeów. Natomiast wiele rodzimych instytucji nie poradziło sobie z przeniesieniem działań do internetu. Ten brak, także finansowy i kompetencyjny, trzeba wyrównać.

To co, poza kryzysem finansowym, czeka nas w samorządowej kulturze w przyszłym roku?
AS: Będziemy mocniej niż kiedykolwiek wcześniej obecni w internecie, będziemy pewnie przedefiniowywać rolę instytucji publicznych. Dla mnie nie jest kluczowe to, jak sobie poradzimy i co będziemy produkować, ale to, w którym momencie będą wracać do nas ludzie i jak zmienią się ich potrzeby względem nas. To będzie wyzwanie kolejnych lat. Krajobraz korzystania z kultury się zmieni.
JM: Na razie czekamy na szacunki dotyczące ubytków w przyszłorocznym budżecie, ale myślę, że powoli będziemy przechodzić z optyki środowiskowej na odbiorczą. Rozpoczęliśmy w Poznaniu działania diagnozujące, które składają się z dwóch części: badania potrzeb ludzi kultury i sytuacji, w jakiej się znaleźli, które umożliwiają nam sensowniejsze planowanie działań pomocowych, oraz w dalszym etapie – badanie zmieniających się oczekiwań odbiorców. Myślę, że trzeba ponownie oswajać publiczność kulturalną, mocno się zaangażować w działania z zakresu edukacji kulturowej. Poprzez swoją aktywność online instytucje i organizacje dotarły z programem do osób, które wcześniej miały trudniejszy dostęp do ich oferty, na przykład do osób z niepełnosprawnościami. Być może będziemy organizować mniej wydarzeń, ale dla szerszej publiczności.
Na pewno bardzo istotna będzie kontynuacja wszelkich programów solidarnościowych i model dużych instytucji wspierających te mniejsze.
MJ: Patrząc całościowo na kulturę samorządową w Polsce, można stwierdzić, że będzie ona dysponowała mniejszym budżetem. W puli, którą na ten cel przeznaczą zarówno samorządy, jak i gospodarstwa domowe. Kultura online czasu pandemii w większości przypadków jest darmowa. Trzeba zastanowić się nie tylko, czy i jak uczestnicy wrócą do miejsc kultury, ale też czy wrócą ze swoimi portfelami. To będzie czas, kiedy dużo istotniejsza może okazać się współpraca samorządów, instytucji publicznych i prywatnych, biznesu i twórców, łączenie programów i projektów, dzielenie się wiedzą i zasobami. Niezależnie od tego myślę, że kultura przetrwa zarówno w postaci indywidualnej kreacji, jak i działań instytucjonalnych. Trzeba jedynie wypracować nową formułę opartą o wartości, które okazują się najważniejsze w czasach kryzysu: solidarność, empatię i uważność.