Wyprzedzić przyszłość
fot. Krzysztof Szewczyk CC BY 4.0

8 minut czytania

/ Media

Wyprzedzić przyszłość

Olga Drenda

Twórcy określani pojemnym i mglistym terminem „nowe media” niekoniecznie są zainteresowani wejściem w orbitę autonomicznego świata galeryjnego – relacja z katowickiego festiwalu art+bits

Jeszcze 2 minuty czytania

Festiwal art+bits to przedsięwzięcie prężnie działającego katowickiego Medialabu, organizowane we współpracy z agencją Netizens i katowicką Akademią Sztuk Pięknych, a przy okazji jedna z wizytówek skutecznie budującego swój odświeżony wizerunek miasta. Nie bez znaczenia jest fakt, że tegoroczna edycja odbyła się w nowo otwartej siedzibie ASP, zaprojektowanej jako przestrzeń kultury gościnna nie tylko dla studentów uczelni, ale także dla zwykłego katowiczanina. Wydarzenia festiwalowe również były dostępne całkowicie za darmo, a ich tematyka często nawiązywała do praktycznej aplikacji, użyteczności i dostępności nowych rozwiązań medialnych i technologicznych.

Profil art+bits pozostaje od samego początku dość wyraźnie zdefiniowany i umiejscawia się gdzieś pomiędzy wydarzeniem artystycznym, na kształt Biennale WRO, dyskusją nad teoretycznymi wymiarami nowych technologii, działaniami edukacyjnymi oraz imprezą z pogranicza designu i IT. To sporo wątków, ale kompaktowy charakter festiwalu wydaje się sprzyjać spójności i przystępności całości.

Nie wiem, czy festiwal art+bits kwalifikuje się już do epoki postcyfrowej (według definicji Floriana Cramera jest to okres, w którym istnienie technologii cyfrowych jest już częścią zwykłego doświadczenia, a „nowe media” przestają być nowe), ale z pewnością jednym z głównych jego wątków w tym roku była krytyczna rewizja technologicznego optymizmu. Z dystansem wyrażano się o tematach-fetyszach ostatnich kilku lat, takich jak internet rzeczy czy inteligentne miasta. Być może to dość łatwe cele ze względu na ich prawdopodobieństwo – wydaje się, że ich realizacja na masową skalę musiałaby i tak pozostać w sferze marzeń – jednak trend ku rewidowaniu zjawisk pod kątem ich przydatności, po latach nadprodukcji rozwiązań „fajnych, lecz zbędnych”, nastraja optymistycznie. Dlatego cieszy fakt, że stałym obszarem zainteresowań art+bits, do którego festiwal powraca podczas każdej edycji, jest design spekulatywny, czyli fuzja sił projektowania i futurologii.

Temu mało jeszcze rozpowszechnionemu na naszym gruncie obszarowi poświęcono kilka dyskusji i projektów. Simone Rebaudengo, związany z szanghajskim Automato, zespołem zajmującym się designem spekulatywnym właśnie, w którym tworzy symulacje problemów przyszłości, zaprezentował „Ethical Things” – projekt łączący problemy internetu rzeczy i sztucznej inteligencji. Rebaudengo, wychodząc z założenia, że nadawanie urządzeniom pewnej autonomii wobec operatora (czego już wkrótce możemy się spodziewać w postaci samosterujących samochodów) wymaga wyposażenia ich w mechanizm moralny, pokazał ten problem w praktyce na wentylatorze. Na pierwszy oka wygląda to na przedsięwzięcie mocno naznaczone gdybologią i fantazją, ale dotychczasowy rozwój technologii pokazuje, że może on obfitować w szybkie zakręty i niespodziewane dylematy.

Festiwal art+bits/fot. Krzysztof Szewczyk CC BY 4.0 Medialab Katowice

Zjawiska takie obserwujemy nieustannie. Z jednej strony drony, do niedawna niemal synonim fruwającego oka wielkiego brata (co zresztą zilustrowali na festiwalu projektanci z kolektywu Superflux), w wersji kieszonkowej zdobyły szturmem popularny rynek, z drugiej natomiast – zjawiska takie, jak rozpowszechnione przy okazji niedawnych zamachów w Paryżu pogłoski o terrorystach komunikujących się przez Playstation, może niekoniecznie wzbudzą falę technologicznego sceptycyzmu, ale mogą sprowokować do rewizji tego, jak wyobrażamy sobie przeznaczenie urządzeń. Design spekulatywny jest próbą pójścia o krok dalej i rozwijania możliwych scenariuszy w miejsce odpowiadania na już zaistniałe sytuacje.

Jednym z ulubionych wątków festiwalowych, rozwijanych przy okazji każdej edycji, jest wizualizacja danych. Na stanowiskach w „strefie chilloutu”, dostępnych podczas całego festiwalu, przedstawiono kilka wizualnie imponujących projektów (np. „WikiGalaxy” Owena Corneca – wizualizację Wikipedii jako galaktyki w 3D), w których graficzna prezentacja danych ma służyć zrozumiałości i przystępności. To strategie, których zastosowanie wydaje się coraz pilniejszą koniecznością. Pesymistyczna ewolucja internetu, który w dawnych, utopijnych czasach wyobrażano sobie jako demokratyczny, globalny, darmowy uniwersytet i encyklopedię zawierającą wszystko, a nie jako nieskończoną powierzchnię reklamową i akcelerator faktoidów, powinna poskutkować poszerzoną refleksją na temat tego, jak traktowana i serwowana jest wiedza. Interesujący jest jednak również sam sposób, w jaki można korzystać z danych wizualnych. Największa gwiazda festiwalu, Lev Manovich (który ostatecznie do Katowic nie przyleciał, ale pojawił się w konferencji online), kieruje dużym projektem badawczym Selfiecity, którego szczegóły zaprezentowano w Katowicach. Badacze z jego zespołu pobierają i analizują tysiące zdjęć z Instagrama, przekładając je na dane ilościowe, które następnie konfrontują z wstępnymi opiniami i założeniami, przekonując na przykład, że fenomen selfie nie jest tak powszechny, jak sądzono.

Festiwal art+bits/fot. Krzysztof Szewczyk CC BY 4.0 Medialab Katowice

Ze względu na obfitość warsztatów, hackathonów i prelekcji wydaje się, że całościowo impreza bardziej skupiała się na części „bits” niż „art”, ale nie było tak do końca. Wystawa w siedzibie ASP, choć nieduża i mocno eklektyczna, zgromadziła ciekawe prace. Wśród nich uwagę zwracało przypomnienie twórczości Ryszarda Winiarskiego, a także projekt irańskiej artystki Morehshin Allahyari, która rekonstruuje bezcenne dzieła sztuki z Syrii i Iraku, zniszczone przez terrorystów z Daesh. Allahyari wykonała repliki starożytnych rzeźb w technologii druku 3D na podstawie modeli fotograficznych i umieściła wewnątrz nich karty pamięci z zapisem schematów (potencjalnie pozwalających na wykonanie kolejnych kopii) i informacjami o dziełach. Rezultatem jest interesujący i ważny projekt o dużym ciężarze emocjonalnym, choć niekoniecznie prekursorski (posągi Buddy z Bamianu, zniszczone w 2001 przez talibów, zostały niedawno tymczasowo odtworzone jako projekcja 3D).

Być może najważniejszym punktem imprezy było wydanie antologii poświęconej najważniejszym pracom sztuki nowych mediów. Oprócz edycji drukowanej przygotowano również wersję PDF, dostępną – zgodnie z polityką organizatorów festiwalu – za darmo. „Sztuka nowych mediów” czy w ogóle „nowe media” to – jak coraz powszechniej się przyjmuje – już przestarzały termin, jednak polski czytelnik, rozpoczynający swoją przygodę na tym terenie, ma niestety wiele do nadrobienia ze względu na dotychczas skromny zasób dostępnych wydawnictw i przekładów. W „Klasycznych dziełach sztuki nowych mediów” przewodnikami po kanonie są polscy teoretycy i twórcy: Andrzej Pitrus pisze tu o Billu Violi, Anna Nacher – o Christinie Kubisch, a Wojciech Sitek – o Stelarcu. To znaczące wydawnictwo i jednocześnie symboliczne zamknięcie pewnego rozdziału, które pozwala na skupienie się na sprawach bieżących. Festiwal, który, miejmy nadzieję, będzie cieszył się coraz mocniejszą pozycją, przy okazji ujawnia obserwację, która pojawiła się w jednej z dyskusji: że twórcy określani pojemnym i mglistym terminem new media niekoniecznie są zainteresowani wejściem w orbitę autonomicznego świata galeryjnego, ponieważ gdzie indziej jest znacznie więcej do zrobienia.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.