Odpadki nieustającej aktywności

10 minut czytania

/ Media

Odpadki nieustającej aktywności

Olga Drenda

Harm van den Dorpel działa online i w świecie galerii. Te wymiary korespondują ze sobą, formy wykreowane cyfrowo często zaczynają żyć własnym trójwymiarowym życiem

Jeszcze 3 minuty czytania

W myśl ezoteryczno-artystycznej koncepcji cut-up, wymyślonej przez Briona Gysina wspólnie z Williamem S. Burroughsem, a zaadaptowanej na grunt literatury przez tego ostatniego w „Nagim Lunchu” i „The Nova Trilogy”, z dekonstrukcji istniejących treści i zestawiania pozornie przypadkowych fragmentów posiekanej materii słów i obrazów wyłania się nowy sens, przemawia „trzeci umysł”. Znawca kontrkultury Terry Wilson pisał, że Gysin i Burroughs używali technologii informacyjnych jako wehikułów szamańskich, „radykalnie otwierając świadomość przy pomocy nożyczek i żyletek”.

Ta strategia natychmiast przychodzi na myśl po zetknięciu się z działaniami holenderskiego artysty Harma van den Dorpela, kojarzonego z nurtem mgławicowo i nieostro określanym jako postinternet („Internet art is dead” – jak sam twierdzi). Jego praca „Asamblaż bez tytułu (selfie)”, przedstawiająca „selfie” pawilonu Emilia, znalazła się na ubiegłorocznej wystawie sztuki postinternetowej w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Harm van den Dorpel, Asamblaż bez tytułu (selfie), 2014Harm van den Dorpel, „Asamblaż bez tytułu (selfie)”, 2014

Zapytany o słowo „losowy” (random), pojawiające się w jej opisie, Van den Dorpel spieszy ze sprostowaniem: w jego pracach nie ma elementu całkowitej przypadkowości, ponieważ ludzki umysł nie jest w stanie generować wyników losowych. Przedmiotem jego zainteresowania jest to, jakimi drogami porusza się informacja i na ile można śledzić i świadomie odtwarzać te mechanizmy.

Harm van den Dorpel

Urodzony w 1981 r. holenderski artysta wizualny. Jego prace mają charakter multimedialny i interaktywny: łączą w sobie elementy rzeźby, kolażu, grafiki komputerowej, animacji, interaktywnego web designu. Inspiruje się m.in. badaniami nad sztuczną inteligencją oraz świadomością i procesami percepcji u człowieka. Van den Dorpel zajmował się również programowaniem i projektowaniem interakcji.

Działania van den Dorpela wypływają częściowo z jego wcześniejszych doświadczeń zawodowych (studiował sztuczną inteligencję, zajmował się też programowaniem), częściowo natomiast z osobistych zainteresowań kognitywistyką, neurologią i psychiatrią. Przy okazji stanowią również komentarz do relacji technologii i pamięci. Wiele prac van den Dorpela to próba cyfrowego odtworzenia mechanizmów żywej pamięci, w której dane przetasowują się w sposób nielinearny, czasem zaskakujący, a wspomnienia i fakty ulegają mutacjom.

Artysta działa na poziomie online i w świecie galerii. Te wymiary korespondują ze sobą, formy wykreowane cyfrowo często zaczynają żyć własnym trójwymiarowym życiem w przestrzeni wystawy („Selfie” pawilonu Emilia to jedna z takich prac), zwykle jako kuliste albo przypominające larwy konstrukcje z tworzyw. To odrywanie się, odklejanie, związane także z psychiatrycznie rozumianą dysocjacją (przejawiającą się amnezją, osobowością wieloraką czy poczuciem utraty tożsamości), stanowi powracający temat w twórczości holenderskiego artysty.

„Dissociations”, największe dotychczas przedsięwzięcie van den Dorpela, to otwarty i stale uzupełniany katalog online, dokumentujący proces twórczy. Sam ten proces staje się właściwie dziełem. Artysta zamieszcza tu gotowe prace internetowe, zapiski, szkice, zdjęcia wykonanych przez siebie rzeźb. Strona to jednocześnie archiwum i wirtualna pracownia. Treści, które trafiają na „Dissociations” od 2008 r., nie są uporządkowane chronologicznie, tematycznie czy gatunkowo. Dobiera i porządkuje je algorytm, odkrywając niespodziewane punkty wspólne pomiędzy pozornie niepowiązanymi ze sobą pracami i urywkami myśli. „Odklejone” fragmenty zaczynają się łączyć według osobnej logiki. Dzięki temu, w późniejszej konfrontacji, artysta jest w stanie monitorować własne procesy twórcze, śledzić, przypominać sobie czy przede wszystkim uświadamiać rzeczy, które zwykle umykają jego świadomości – to, co sam nazywa „odpadkami nieustającej aktywności”.

Najważniejsze projekty
Harma van den Dorpela

etherealself.com, 2008
etherealothers.com, 2008
verybetastill.com, 2008
dissociations.com, 2010
deeptis.su, 2014
delinear.info, 2014

„Starałem się stworzyć algorytm, który działa jak podświadomość, i pozwalam mu być kuratorem” – mówi van den Dorpel. Dzięki temu artysta wykrywa nieuświadomione powtórzenia, podobieństwa, kontynuacje. Jak dodaje, interesuje go też „sprzężenie zwrotne związane z momentem publikacji: świadomość, że coś ukaże się publicznie, zmienia nastawienie, co w rezultacie wpływa na charakter publikowanych treści”.

Ale w „Dissociations” stara się być konsekwentny i sprawiedliwy, w końcu to nie portfolio. Monitoruje właściwie wszystko, również te szkice i zapiski, których nie jest pewien czy z których nie jest zadowolony (Henryk Bereza wynalazł dla opisania twórczości Edwarda Stachury termin „życiopisanie”, czy tu mamy do czynienia z „życiokodowaniem”?). Jak zmienia się w konsekwencji jego perspektywa? „Z prac wizualnych jestem zadowolony. Rysunki są osobiste, jest w nich coś kruchego. Nie jestem pewien co do notatek. Okazuje się, że brzmią zbyt «po holendersku» [choć są pisane po angielsku – przyp. red.]”.

„Dissociations” przywodzi na myśl jeszcze jedno dzieło sprzed epoki cyfrowej: „Atlas Mnemosyne” Aby'ego Warburga – wielkie przedsięwzięcie, gromadzące setki ilustracji z książek i magazynów, pogrupowanych w kilka kategorii nawiązujących do dziejów kultury europejskiej i jej wielkich tematów. Odkrywanie oraz komentowanie powiązań i znaczeń autor pozostawił odbiorcy. E.L. Gombrich pisał, że Warburg miał nadzieję na wywołanie u widza uczuć podobnie intensywnych, jakich doświadczył on sam. Nielinearność i achronologiczność „Atlasu” ma wiele wspólnego zarówno ze strategiami surrealistów działających z zaskoczenia, otwieraniem umysłu przez Gysina i Burroughsa, jak i algorytmicznymi rozwiązaniami van den Dorpela. Wobec tych ostatnich, także ze względu na wyjątkowo osobisty charakter, wydaje się niespodziewanie prekursorska.

„Dissociations” to konfrontacja artysty z własnym umysłem i nieświadomością, za to późniejszy i będący w ciągłym rozwoju projekt „Delinear.info” to próba wyjścia na poziom społecznościowy. „Dissociations for everyone!” – zachwala strona. Jest to jednocześnie praca artystyczna i przedsięwzięcie kuratorskie: internetowa platforma otwarta dla każdego, na której zamiast typowych dla społecznościówek osobistych profili, ułożonych zwykle według chronologicznej logiki, mamy do czynienia ze zbiorem obrazów i treści budowanych wspólnym wysiłkiem, który amerykański krytyk Anwar Batte porównał do rafy koralowej.

Wędrując po „Delinear.info”, natrafiamy znów na pozornie przypadkowe kompozycje, z których powoli wyłania się wewnętrzna logika. Klikam w zdjęcie butelki z wodą, w której zamieszkały glony – to praca „ Biosphere” Tue Greenforta. Jest tu też kopia „Whole Earth Software Review”, efemerycznej publikacji Stewarta Branda z czasów, gdy o komputerach myślano jako o budulcu nowej utopii. „Convox Dialer Double Distance Of A Shining Path” Anicki Yi to z kolei magiczny eliksir z antydepresantów, gumy, mleka w proszku i zagłuszacza sygnału GSM. Algorytm „Delinear.info” okazuje się pomysłowym kuratorem, budującym mikrowystawę o napięciach między naturą a kulturą i nadziejach, czasem zawiedzionych, na ich współistnienie. Faktycznie nie możemy mówić tu o przypadkowości czy losowości, raczej o szczęśliwych zbiegach okoliczności, tym, co w języku angielskim nazywa się serendipity (w polskim brakuje jednego słowa dla opisania tego zjawiska, choć wyraźnie jest taka potrzeba, skoro widuje się czasami bardzo niefortunną „serendypność”).

Granice, wewnątrz których działanie pozostaje możliwe, zostały zaznaczone jeszcze mocniej w niedawnym cyklu prac, w których van den Dorpel korzystał z metod zarządzania projektami stosowanych w IT. Przestrzenią działania uczynił biurowe tablice magnetyczne, wewnątrz których elementy (magnesy i wydruki) mogły zostać ułożone w szereg kombinacji (prace prezentowane były w galeriach, można je też obejrzeć online).

Czy prace van den Dorpela, a szczególnie „Dissociations”, z całą ambicją odsłonięcia struktury własnej nieświadomości, nie są symptomatyczne dla obecnej epoki, w której samodzielne śledzenie swoich świadomych i nieświadomych działań jest tak powszechną aktywnością? Oprócz wybiórczych czy autokreacyjnych autobiografii, które ludzie tworzą na portalach społecznościowych, istnieje przecież cały ruch Quantified Self, polegający na monitorowaniu własnych stanów fizycznych i psychicznych. Urządzenia i aplikacje, takie jak Endomondo czy Fitbit, pozwalają czy zachęcają wręcz do nieustannego monitorowania metabolizmu, akcji serca, szybkości chodu. Czy rzeczywistość, w której wszystko jest „na wierzchu”, nie wydaje się zbyt opresyjna? I czy z tego powodu nie wymaga marginesu niewiedzy? Może dlatego na „Deep Tissue”, stronie z animacją złożoną z elementów pochodzących z „Dissociations”, dla odmiany van den Dorpel świadomie uwalnia chaos, pozwalając poszczególnym elementom łączyć się w sposób przypadkowy. Ale tylko pozornie – jego bazą jest algorytm niwelujący wszelkie podobieństwa.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.