„Bez wstydu”, reż. Filip Marczewski

„Bez wstydu”, reż. Filip Marczewski

Adam Kruk

Twórcy „Bez wstydu” złamali tabu. Choć nie do końca wiedzieli w jakim celu i nie mieli w zasadzie za wiele na jego temat do powiedzenia

Jeszcze 1 minuta czytania

W 2005 roku Filip Marczewski zrealizował krótki metraż pod tytułem „Melodramat”. Pokazywany na licznych festiwalach zgrabny, prawie 20-minutowy film opowiadał o nastoletnim, nabuzowanym hormonami Tadku, który masturbuje się, wąchając bieliznę siostry. Ta spotyka się z szemranym typem, o którego Tadek jest zazdrosny. Akcja miała miejsce w popularnym w polskim kinie zeszłej dekady krajobrazie nizin społecznych. Wszystko podane bardzo zmysłowo i ze smakiem. „Bez wstydu” – pełnometrażowy debiut Marczewskiego – jest „Melodramatu” rozwinięciem. Opowiada tę samą historię, przeniesioną jednak z warszawskiej Pragi na Dolny Śląsk (tu twórcy zdobyli dofinansowanie) oraz rozbudowaną na sposób „kontrowersyjny”. Reżyser wraz ze scenarzystą Grzegorzem Łoszewskim pozwolili tym razem rodzeństwu rozładować erotyczne napięcie i zestawili je – uwaga! – z napięciem na linii społeczność romska-polscy neonaziści. Efekt jest fatalny.

Wyczuwalny niemal w każdej minucie filmu wysiłek twórców, by stworzyć dzieło ważkie, owocuje jedynie zmęczeniem i poirytowaniem widza, który nijak nie może w historię uwierzyć. Dopieszczając udany „Melodramat”, udało im się skutecznie pozbawić opowieść tego, co było w niej prawdziwe, czyli obrazu erotycznego przebudzenia młodego chłopaka – w czym celował zresztą niegdyś ojciec reżysera, Wojciech Marczewski, subtelnie portretując je w „Dreszczach” i „Zmorach”. W „Melodramacie” Tadek naprawdę był nastolatkiem, a jego siostra, grana przez Agnieszkę Krukównę, wyglądała jak rasowa dziewucha z dyskoteki. W „Bez wstydu” chłopca nieudolnie udaje Mateusz Kościukiewicz (ale polskim DiCaprio nie jest), a Agnieszka Grochowska, która zastąpiła Krukównę, wygląda jakby wyjęto ją z jednego z jej wcześniejszych filmów – w tym się nie zadomowiła. Nawet grający jej chłopaka Michał Marczewski wygląda bardziej jak wykształciuch niż przywódca lokalnych wszechpolaków. Tak to już jest, że w złym filmie nawet dobrzy aktorzy grają źle.

Od początku do końca czuje się fałsz. Czy tak widzą polską prowincję ze stolicy? A może to tylko fantazja i znajdujemy się w wyśnionej przez reżysera krainie, niekoniecznie osadzonej w „tu i teraz”? Trudno powiedzieć, sami twórcy chyba nie potrafili się zdecydować. Scenografia nie służy budowaniu spójnego sensu filmu. Co w mieszkaniu robi rower? Czy jeździ nim Anka, paradująca wyłącznie w szpilkach i zwiewnych sukienkach? Albo kto zaprawił samotny słoik kompotu widniejący na szafce w kuchni? Stoi tam lata od śmierci rodziców, a może Anka szarpnęła się na jedno szkło? Podobnych zagadek jest więcej, bo stara Czechowowska zasada, mówiąca, że wisząca na ścianie w pierwszej scenie strzelba musi wystrzelić w ostatniej, tu nie działa. Ani rower nie ruszy, ani słoik z kompotem nie wybuchnie.

„Bez wstydu”, reż. Filip Marczewski.
Polska 2011, w kinach od 19 lipca 2012
Zamiast tego pojawiają się naiwne chwyty, takie jak klamra w postaci wspólnego spożywania lodów czy toporne zestawienie wzdychającej do Tadka Romki Irminy (Anna Próchnik) z jego kumplem „łysolem”. Wiadomo, że nastąpi zderzenie reprezentowanych przez nich środowisk, tyle że opis tych grup jest dość powierzchowny. Jeśli kogoś interesuje podobna tematyka, dużo lepiej zobaczyć węgierski „Tylko wiatr” Bence Fliegaufa, bo Marczewskiemu służy ona wyłącznie do dramatyzacji losów Tadka. Jakby już nie było wystarczająco dramatycznie.

Także zachęceni wątkiem kazirodczym nie będą usatysfakcjonowani. Nie uświadczą bowiem specjalnie śmiałych scen ani nie przybliżą się do zrozumienia istoty nieszczęśliwej miłości Tadka do siostry. Nie wiadomo, co pcha rodzeństwo do siebie: rozdzielenie czy osierocenie? Samotność czy nuda? Można jedynie zgadywać, bo twórcom wystarczyło, że złamali tabu – nie do końca wiedząc w jakim celu i nie mając w zasadzie za wiele na jego temat do powiedzenia.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.