Wystawa Michała Szuszkiewicza

Bogusław Deptuła

Szuszkiewicz to malarz z krwi i kości. Malarski żywioł jest dla niego światem, w którym porusza się jak ryba w wodzie. Jego nazwisko trzeba zapamiętać

Jeszcze 1 minuta czytania

Michał Szuszkiewicz, „Lodołamacze”. Galeria Wizytująca, Warszawa ,do 23 czerwca 2009.

Michał Szuszkiewicz dwa lata temu skończył warszawską ASP w pracowni Jarosława Modzelewskiego. Pracuje bardzo intensywnie. Sprawdza różne konwencje malarskie. Wypróbowuje techniki, gatunki i sposoby – szuka. Jeszcze nie znalazł i w tym sensie nie jest to wystawa kompletna i skończona, ale w tym nieskończeniu, niedomknięciu jest właśnie siła. Może zresztą tak teraz będzie się malować, nie w jednym zawsze rozpoznawalnym stylu; styl czy konwencję będzie się dobierać do konkretnego obrazu, by po jego skończeniu ją porzucić.

Są tu obrazy abstrakcyjne, ale abstrakcja nie jest chyba żywiołem Szuszkiewicza. Znacznie bardziej pociągające są jego gry z realizmami. Nie ma tu też jednej konwencji, widać swobodne nimi żonglowanie. Czasem wygrywa farba, z gęstwiny której wyłania się obraz, niemal jak relief. Czasem jakieś zdjęcie, które stało się inspiracją, i zapełniło sobą płótno. Innym razem jedna inspiracja nie wystarcza i na płótnie powstają zaskakujące i nieoczywiste hybrydy.

Jednak najsilniej w tych obrazach czuć malarstwo. Szuszkiewicz jest malarzem z krwi kości i widać, że malarski żywioł jest dla niego samowystarczalnym światem, w którym porusza się jak ryba w wodzie.

Jeden z ośmiu 8, 2008Ostatnio fascynuje go kwestia widzialności, rozpoznawalności form i kształtów widocznych na obrazie. Zarazem zdaje się, że chciałby dopisać kolejny rozdział do toposu gąbki Botticellego, gdzie abstrakcyjna i przypadkowa forma staje się nieledwie hiperrealizmem. Proste pociągnięcia pędzlem, chlapnięcia, przetarcia dają owe zaskakujące malarsko efekty.

Wyjąwszy abstrakcje, najwięcej na tych obrazach zwierząt. To chyba świat najbardziej fascynujący malarza; ludzie wprawdzie są także jego tematem, ale podlegają większym deformacjom od zwierząt. Jeden z niewielkich obrazów przedstawia głowę pawiana. Szczerzy zęby, jest kolorowy, agresywny, nieprzyjemny. Ten ostatni skończony obraz, który znalazł się na wystawie, ma tytuł „Trans”. Szuszkiewicz też zdaje się pozostawać w malarskim transie, który przynosi świetne efekty.

Ta wystawa, nie dając gotowej malarskiej formuły, wciąga i zaciekawia; myślę, że nazwisko Michała Szuszkiewcza trzeba będzie zapamiętać. Od pierwszej przecież chwili znać, że mamy do czynienia z artystą niezwykle utalentowanym.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.