„Święto Baroku. Sztuka w służbie prymasa Michała Stefana Radziejowskiego (1645-1705)”, Muzeum Pałac w Wilanowie, do 15 września 2009.
Jest postacią ocenianą skrajnie: dla jednych sprawny i dalekowzroczny polityk, dla innych niemal zdrajca i chciwy ponad miarę satrapa. Blisko spokrewniony z Janem Sobieskim, był równocześnie synem skazanego na śmierć zdrajcy Hieronima Radziejowskiego, co z pewnością naznaczyło całe jego życie. Mając w pamięci czarną legendę ojca, realizował własne życie dostojnika kościelnego i wpływowego polityka, a w końcu i mecenasa. Tej ostatniej roli poświęcono wystawę w wilanowskiej Oranżerii.
Najpierw był biskupem warmińskim i gdyby nie prospekt organowy katedry z jego fundacji, nie byłoby późniejszego mecenasa sztuki. Jednak nieco później, gdy z nominacji Innocentego XI został kardynałem, odwiedzając Rzym, spostrzegł, jak wielkie znaczenie ma sztuka dla purpuratów. Od tego momentu funduje i buduje z coraz większym rozmachem. Pracują dla niego najlepsi: architekt Tylman van Gameren i malarz Michał Anioł Palloni. Buduje pałac w Nieborowie i seminarium w Łowiczu, funduje ołtarz śś. Genowefy i Felicissimy w kościele św. Krzyża w Warszawie i komplet ołtarzowy do kaplicy w katerze gnieźnieńskiej.
Jego świadomość artystyczna rośnie, jego możliwości finansowe są ogromne. U szczytu swej kariery popada w konflikt z królem Augustem II, a przez papieża zostaje skarcony za nadmierne angażowanie się w politykę. Umiera na wygnaniu w Gdańsku i wciąż pozostaje niedopisaną kartą naszej historii.
fot. Muzeum Pałac w WilanowieZła legenda, prokurowana głównie przez Augusta II, chce widzieć w ambitnym duchownym nieledwie zdrajcę, ale z perspektywy historii jego poglądy i polityczne wybory zdają się słuszne i korzystne dla Polski.
Wystawa w Wilanowie przywraca do dyskursu narodowej pamięci postać niejednoznaczną i intrygującą.