Jan Tarasin „Dalmatyńczyk”, 1999.
fot. Galeria EstaJan Tarasin (1926-2009) traktował malowanie jako narzędzie poznania i porządkowania świata. Świat – który jawił mu się jako nieustanny ruch i bałagan – porządkował swoimi obrazami, wprowadzając weń własny malarski rygor. Ale to właśnie w owym pierwotnym bezładzie tkwi siła, bałagan jest porządkiem tego świata, na co Tarasin łatwo się godził. Fascynowały go przedmioty – w nich widział główną składową otaczającej nas rzeczywistości. Zarazem w jego obrazach przedmioty te pojawiały się jako znaki, a nie konkretne rzeczy.
Ucieleśnieniem przypadku rządzącego naszym światem stały się dla Tarasina cętki na sierści dalmatyńczyków, zawsze nieprzewidywalne. Chętnie powracał do tego wątku zarówno w swoich obrazach, jak i w wypowiedziach teoretycznych.
Zaczynał jako grafik, odnosząc w tej dziedzinie znaczne sukcesy, ale ostatecznie został malarzem. Uczył najpierw w ASP w Krakowie, potem przez wiele lat w Warszawie. Znany z łagodnego charakteru, przyjacielski i otwarty, był powszechnie lubiany.
Tarasin wiedział, że nie opowie całej historii świata, nie takie były zresztą jego zamiary, mówił: „To temat mnie wybrał, a nie ja temat. […] Jeśli go człowiek przyjmie, mniej się szamocze, zaczyna się ze sobą zgadzać, nawet widzi w tym satysfakcję”.