O budynku Muzeum Historii Polski

Bogusław Deptuła

Zwycięski projekt pracowni Paczowski et Fritsch Architectes na budynek Muzeum Historii Polski może nie zachwycać w pierwszej chwili. Z pewnością nie tak wygląda ikona architektury, ale tak wygląda świetna architektura

Jeszcze 1 minuta czytania

Projekt autorstwa pracowni Paczowski et Fritsch Architectes przede wszystkim świetnie czuje przestrzeń, którą użytkuje i związany z nią cały kontekst symboliczno-historyczno-urbanistyczny. Z jednej strony to znakomite, wyeksponowane w Warszawie miejsce; z wielkim historycznym kontekstem, z powietrzem, ale i z autostradą biegnącą pod nim – muzeum stanie bowiem na płycie przykrywającej wykop Trasy Łazienkowskiej. Trasę wykopano, zanim jeszcze odbudowano barokową bryłę Zamku Ujazdowskiego.

zwycięski projekt autorstwa pracowni
Paczowski et Fritsch Architectes
Na czym polega owo rozumienie miejsca? Budynek wchodzi w tę przestrzeń dyskretnie, nie konkuruje, tworzy nowoczesny kontekst. Owszem, zbliża się jednym z boków do fasady Zamku Ujazdowskiego, ale tylko po to, by stworzyć wspólnie z nią nowy, intymny miejski plac, żywy długo w noc – przede wszystkim dzięki pomysłowi stworzenia usługowego pasażu. Zarazem w swej głównej bryle budynek znika wśród drzew. Widziany zaś od strony Trasy staje się mostem – mostem światła ponad rozpadliną Trasy Łazienkowskiej, brutalnie rozgrzebującej sam środek miasta. Teraz pojawia się szansa nakrycia także dalszych partii Trasy, bo nikt jej przecież nie chce oglądać.

Ponad trzysta pracowni architektonicznych to już nie konkurs, to właściwie lawina konkursowych pomysłów, tak różnych, że można od nich oszaleć. Znajdziemy tu wszystkie stylistyki, pomysły, architektoniczne formacje, filozofie, sposoby podejścia. Ktoś chciał usypać kopiec Kościuszki, ktoś wznieść jakieś namioty, ktoś swoistą znaczącą rzeźbę, inny niewielkie pawilony; ktoś atakował kolorem, ktoś nowoczesnymi materiałami. Z pewnością każdą z tych koncepcji można jakoś mniej lub bardziej sensownie uzasadnić. Ja właściwie byłem wdzięczny jury, że uwolniło mnie od tych roztrząsań i wskazało na projekt znakomity w swej powściągliwości i równowadze.

Jego wielką zaletą jest myślenie o kulturotwórczym zadaniu architektury. Kompleks MHP wraz z Zamkiem Ujazdowskim i nieodległymi Łazienkami stanie się gigantyczną miejską atrakcją Warszawy, która ściągnie tu rzesze zwiedzających. Rodzaj zadaszonej ulicy – pasażu między budynkiem muzeum a wyprzedzającym go budynkiem komercyjnym – jest czymś w miejskiej przestrzeni Warszawy nowatorskim i szybko stanie się miejscem dla miasta ważnym i uczęszczanym. Lubianym. Obudowanie drzew i włączenie ich w tę przestrzeń może wyglądać na gest nieledwie czułostkowy, ale przecież te drzewa tam są i świetnie przydadzą się tej nowej przestrzeni.

Zresztą, nie ma takiej możliwości, żeby wszyscy byli zadowoleni. To jest wykluczone, zwłaszcza gdy chodzi o budynek o tak wielkim budżecie. Publiczność często o tym zapomina, architekci nigdy. Grono niezadowolonych musi być więc całkiem spore.

Zwycięstwo całkowicie nijakiego i przypadkowego projektu Christiana Kereza na budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej w miejscu, w którym oczekiwano architektonicznej ikony, zabrało tej inwestycji wielu entuzjastów. Brak entuzjazmu zaś stał się jednym z powodów kłopotów, w które popadł ten projekt. Projekt Paczowskiego i Fritscha nie został poprzedzony takimi oczekiwaniami i dlatego na pewno jest w lepszej sytuacji. Na szczęście dla niego to także znacznie lepsza architektura, pomyślana na łączenie przestrzeni i funkcji. Właściwie chciałoby się już ten kompleks mieć i widzieć.

Na koniec mam tylko nadzieję na piękne odnowienie bryły samego Zamku Ujazdowskiego, by nie wyglądał – obok tego ultranowoczesnego gmachu – jak stary i ubogi daleki krewny, o którym w tym wszystkim zapomniano, choć to on miał być poniekąd najważniejszy.

Tylko odważne decyzje, jak choćby ta o wstawieniu piramidy na dziedziniec Luwru, prowadzą w przyszłość, ale i łączą z przeszłością.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.