„Fontainebleau”, Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, kurator Marcin Krasny, 21 sierpnia – 20 września 2009
Czworo młodych artystów: designerski duet Lapolka – Marta Białecka i Anna Piowowar, oraz malarka i fotograficzka Dorota Kozieradzka i malarz Michał Szuszkiewicz, stworzyło własną, niezwykle rozbudowaną interpretację wątków zobaczonych w albumie „Fontainebleau”.
To sławne miejsce: wielki pałac i park Franciszka I, znana szkoła malarska francuskiego manieryzmu, ale także bujna przyroda – lasy, które stały się inspiracją dla grupy francuskich malarzy plenerzystów z pierwszej połowy XIX wieku, zwanych barbizończykami. Inspiracją dla nich była mięsista zieleń drzew i błękit nieba, spotykające się w przejrzystym powietrzu Île-de-France.
A zatem Fontainebleau to miejsce nasycone w równym stopniu sztuką i naturą. To właśnie ukazywał francuski album i to przeniknęło wystawę przygotowaną przez artystów w piwnicach CSW.
fot. Centrum Sztuki WspółczesnejNa początek wielki obraz ukazujący jedno z pałacowych wnętrz, wspólne dzieło Kozieradzkiej i Szuszkiewicza. A dalej książka-album, dzieło Lapolki, katalog prac pokazywanych na warszawskiej wystawie, świetny designerski projekt. Do tego torby z materiału przypominającego papier, ale niezwykle odpornego, przywodzącego na myśl skały z okolic Fontainebleau. I jeszcze fantazyjne dmuchane kieliszki, z przezroczystego PCV, ozdobne, przesadne, a zarazem jakby nieporadne, krzywawe, na pewno bardzo niewygodne w użyciu. A także siedziska z twardej gąbki o kanelowanych brzegach, jak w jońskich kolumnach, inspirowane jakąś zagubioną parkową ułamaną kolumną, a może belami słomy leżącymi po polach.
Kozieradzka zaproponowała inną zabawę: stała się dziwną królową, ubraną w papierową suknię, rzucającą filcowy cień na podłogę, a może Dianą, nagą boginią, dziewicą polującą w leśnych ostępach. Lasy Fontainebleau były słynnymi terenami łowieckimi, a motyw Diany jest powracającym motywem ikonograficznym wykorzystywanym przy dekoracji pałacu. Czarno-białe fotograficzne autoportrety artystki pokazują jej doskonałe ciało. Mogła idealnie służyć za modelkę dla manierystycznych przedstawień Diany, pojawiających się we wnętrzach pałacu.
I wreszcie swobodnie malowane makroobrazy przyrody pędzla Szuszkiewicza. Mało pociągające kadry leśnego poszycia. Namalowane swobodnie, impulsywnie, pewnie. Szara tonacja oddaje czerń i biel fotograficznych reprodukcji z francuskiego albumu. Szuszkiewicz po raz kolejny pokazał swój wielki talent, malując cienko i wyraziście zarazem.
Ta wystawa to znakomite wariacje na temat. Każdego z artystów pociągnęło coś innego, a zarazem każdemu starczyło sił i inwencji na stworzenie własnego mocnego dzieła.