Wystawa rysunków Sempolińskiego

Bogusław Deptuła

Jedenaście rysunków to na ogół nie jest zbyt wiele, ale jeśli są to prace Jacka Sempolińskiego, rzecz ma się zupełnie inaczej

Jeszcze 1 minuta czytania

Rysunki Jacka Sempolińskiego. Męćmierz k. Kazimierza, Galeria w stodole, sierpień – wrzesień 2009


rys. Jacek SempolińskiSempoliński odchodzi od rysowania. W swoich najnowszych pracach raczej sublimuje niż rysuje. Zostawia na papierze kilka najniezbędniejszych kresek, maźnięć, konwulsyjnych gestów. To wprost zadziwiająca emocjonalna kaligrafia. Długie zastanawianie się i parosekundowa realizacja. Coś jak skok węża: czekanie, a potem skok i sukces: gotowe, papier skończony. Takie są rysunki z cyklu „Krew utajona”, pokazane najpierw na „Inwazji dźwięków” w Zachęcie i teraz na niewielkiej wystawie w Męćmierzu – w wiejskiej stodole otwieranej w sobotę i niedzielę, dla tych zbłąkanych, którzy dotrą tu z Kazimierza albo spędzają na miejscu wakacje.

Stodoła jest stara. Przez deski jej stropu zwisają młode pędy dzikiego wina: w jednolity obraz splatają się rozpadające drewno, młodzieńcze pędy rośliny i te rysunki, które choć są dziełem artysty więcej niż doświadczonego, zaskakują wciąż swą witalnością, energią, otwartością. Zdaje się, że wiek pozwolił  Sempolińskiemu być bardziej otwartym i śmiałym we własnym rysowaniu.

Z jednej strony szlachetność czerpanego papieru, na którym rysuje, z drugiej owa pospieszna, nonszalancka kreska, maźnięcie farby. Pigment krzepnie w krew. Staje się i życiem i śmiercią na moment – chwilę stawania się owego rysunku, rysunków.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.