O koncercie
Valerego Gergieva

Bogusław Deptuła

Ta orkiestra brzmi jak kilka zespołów razem wziętych, ale tylko tych najlepszych. London Symphony Orchestra pod Valerym Gergievem dała swój pierwszy koncert w Polsce

Jeszcze 1 minuta czytania

London Symphony Orchestra pod dyrekcją Valerego Gergieva.
Wykonawcy:
London Symphony Orchestra, Emanuel Ax (fort.),
Valery Gergiev (dyr.).
16 lutego 2010, Sala Koncertowa Filharmonii Narodowej

fot. Wojciech Grzędziński dla NIFCNa pierwszym w Polsce koncercie London Symphony Orchestra zabrzmiała „Muzyka na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę” Bartóka, „Koncert fortepianowy f-moll” Chopina i „Pietruszka” Strawińskiego. We wszystkich wybranych utworach obecny był fortepian. Fortepian i kompozytorzy z efemerycznej Europy Środkowej, a wszystko pod delikatnym muśnięciem dłoni charyzmatycznego Valery'ego Gergieva, jak zawsze bez batuty.

Wybór utworów okazał się niezwykle staranny: śledzimy przemiany fortepianu i orkiestry, która zyskuje na sile i brzmieniowej różnorodności. Słychać było motywy czerpane z muzyki ludowej, może niezbyt natrętne, ale wyraźne w każdym z zagranych dzieł.

Wszystko brzmiało znakomicie, z utworu na utwór coraz lepiej i coraz pełniej, a najdoskonalej i w absolutnej orkiestrowej pełni „Pietruszka” Strawińskiego. I jeszcze zagrany na bis fragment „Romea i Julii” Sergiusza Prokofiewa (choć bez saksofonu w orkiestrowym składzie, jak zauważył pewien filharmonijny pedant).

fot. Wojciech Grzędziński dla NIFCDo końca nie wiem, jak powinien zostać ułożony program, lecz zagrany przed przerwą, dokładnie w środku chopinowski koncert w interpretacji Emanuela Axa, uległ szybko zapomnieniu, przykryty lawiną dźwięków i orkiestrowym bogactwem wspomnianych finałowych utworów. Nie zachwycała również sama fortepianowa interpretacja pianisty, który bardziej znany jest z innego repertuaru, choćby świetnego Haydna, Beethovena czy Brahmsa. W tej wersji nie było ani precyzji, ani szaleństwa. A przecież Larghetto, środkowa część pierwszego z koncertowych dzieł Chopina, to bez wątpienia jego najpiękniejsza muzyka. Wiadomo, że Ax w roku Chopinowskiej rocznicy przygotowuje aż trzy programy kameralne: solowy, duety na wiolonczelę z Yo-Yo Ma i wreszcie pieśni z Dawn Upshaw. Może w formach kameralnych, które mam nadzieję usłyszymy, wypadnie lepiej.

Bezsprzeczną gwiazdą wieczoru pozostała doskonała orkiestra ze swym głównym dyrygentem, Valerym Gergievem, olśniewająca skalą wykonawczych możliwości. O czym tu jednak mówić, jeśli pierwszy skrzypek, co prawda gościnny, Andrew Haveron gra na instrumencie zrobionym specjalnie dla niego przez współczesnego amerykańskiego lutnika Sama Zygmuntowicza, co jednakowoż daje się wysłyszeć, a wielu spośród instrumentalistów realizuje swoje indywidualne kariery. To bez wątpienia jedna z najlepszych światowych orkiestr i tak właśnie zabrzmiała na swoim pierwszym warszawskim koncercie.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.