Homobiografie

10 minut czytania

/ Film

Homobiografie

Bartosz Żurawiecki

Życie, które wiodą bohaterowie serialu „Spojrzenia”, wydaje się (zwłaszcza z polskiej perspektywy) spokojne, bezpieczne, pogodne i, mimo takich czy innych zawirowań, harmonijne

Jeszcze 3 minuty czytania

Gej trojcu lubit. W poprzednim stricte gejowskim serialu, pionierskim „Queer as Folk” (wersja brytyjska 1999–2000, amerykańska 2000–2005) także było trzech bohaterów połączonych więzami przyjacielsko-erotycznymi. Dwóch z nich dobijało do trzydziestki, najmłodszy miał ledwie 15 lat, więc mocno przeżywał swe pierwsze doświadczenia miłosne i seksualne. W serialu „Spojrzenia” owa młodzieńcza żarliwość, ów nastoletni neoficki entuzjazm zostaje usunięty. Agustin (Frankie J. Alvarez) jest już trzydziestolatkiem, Patrick (Jonathan Groff) będzie nim za chwilę, a bohater numer trzy – Dom (Murray Bartlett) właśnie kończy czterdziestkę. Co ciekawe, z nich wszystkich to on prowadzi najbardziej swobodne życie erotyczne i choć powiada, że „w czterdzieste urodziny Grindr wysyła ci akt zgonu”, nie wygląda, by musiał z wiekiem ograniczyć swą aktywność. Generalnie, bohaterowie „Spojrzeń” robią wrażenie mniej neurotycznych, napiętych, rozedrganych i wojowniczych niż bohaterowie „Queer as Folk”. Może dlatego, że zamieszkują „prastarą” tęczową dzielnicę Castro (to z niej wyrósł obywatel Milk) w San Francisco, gdzie bycie gejem jest czymś tak zwyczajnym, banalnym wręcz jak poranna kawa? Nie muszą więc się spinać, nie muszą niczego udowadniać ani zmagać się z homofobią otoczenia (ta pojawia się tylko we wspomnieniach relacji rodzinnych). Owszem, chodzą do branżowych klubów i dyskotek, ale nie traktują ich jak sanktuarium, w którym przynajmniej raz w tygodniu, w weekend trzeba złożyć ofiarę, zamanifestować swoją przynależność. Seks jest w ich życiu nieustannie obecny, lecz nie robią z niego ani priorytetu, ani obsesji. Są gotowi tworzyć związki, jednak nie za cenę podporządkowania się czy rezygnacji z osobistych planów i ambicji. Raczej kariera niż małżeństwo. Generalnie, życie, które wiodą, wydaje się (zwłaszcza z polskiej perspektywy) spokojne, bezpieczne, pogodne i, mimo takich czy innych zawirowań, harmonijne. Biorąc to wszystko pod uwagę, można powiedzieć, że kultura gejowska też dojrzewa lub, jak kto woli, starzeje się.

Jedno się nie zmienia. Wartość „pedalskiej wspólnoty”, która jest najwyższym dobrem sławionym w wielu dziełach o tematyce gejowskiej (choćby w wydanej niedawno w Polsce trylogii Jonasa Gardella „Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek” opisującej sztokholmskie środowisko homoseksualnych mężczyzn w pierwszych latach AIDS). Związki zaczynają się i kończą, kochankowie przychodzą, dochodzą i odchodzą, a przyjaciele trwają. Jest się z kim napić, jest z kim poświntuszyć, jest się komu wypłakać . Wspólnie można stawić czoło nieprzyjaznej rzeczywistości. Bohaterowie „Spojrzeń” wynajmują razem mieszkanie, do którego zawsze wracają, gdy próba stworzenia gniazdka z kolejną miłością życia spali na panewce. Nie uprawiają ze sobą seksu (no, dawno temu do czegoś tam doszło), jednak ich przyjaźń jest bardzo zmysłowa, intymna. Tulą się do siebie, obejmują, pocieszają, znoszą swe nieprzyjemne zapachy i wstydliwe nawyki („Doskonale wiem, kiedy walisz konia – mówi Agustin do Patricka. – Z twojego pokoju dobiega wtedy martwa cisza”).

Patrick, blondyn o pełnej twarzy i gładko wygolonym licu, to z nich trzech osobnik najbardziej chyba labilny i niepewny siebie, choć jako jedyny ma dobrą, „etatową” pracę w firmie zajmującej się projektowaniem gier wideo. Pochodzi z zamożnej, wysoko ustawionej w społecznej hierarchii rodziny i świadomość tych korzeni wpływa paraliżująco na wiele jego decyzji. W obliczu nadchodzącej trzydziestki chciałby może wreszcie znaleźć sobie męża, wejść na drogę mieszczańskiej stabilizacji. Wstydzi się jednak przedstawić swojego chłopaka, Richiego (Raul Castillo) mamie, bo nie dość, że Richie jest Meksykaninem, to jeszcze zwykły z niego fryzjer. Rodzinie bardziej przypadłby do gustu Brytyjczyk Kevin (Russell Tovey) – szef Patricka, z którym nawiązuje romans. Jednak Kevin ma już małżonka i nie zanosi się na to, by chciał od niego odejść. Napięcia klasowe dają zresztą kilkakrotnie o sobie znać w filmie – geje też dzielą się na „lepszych” i „gorszych”, zdaje się, że podziały ze względu na status społeczny są trwalsze od pospolitej homofobii.

„Spojrzenia”, mat. prasowe „Spojrzenia”, mat. prasowe „Spojrzenia”, mat. prasowe
„Spojrzenia”, mat. prasowe


Drobnego Agustina z kubańskimi rodowodem i drwaloseksualną brodą poznajemy, gdy przeprowadza się do swojego faceta, Franka (O.T. Fagbenle). Ten związek nie przetrwa próby czasu, między innymi z powodu wybujałych i niespełnionych ambicji Agustina, którzy marzy o tym, by być artystą audiowizualnym. Nasz bohater na chwilę się załamie, zacznie pić i wciągać, ma jednak w sobie latynoską, rzekłbym, pogodę ducha i zdolność do szybkiej regeneracji.

Dom z wąsem à la Tom Selleck pochodzi z prowincjonalnego miasteczka i kiedyś nawet o mało się nie ożenił. Dawna dziewczyna, Doris (Lauren Weedman) jest teraz jego najlepszą przyjaciółką, istną „fag hag” – razem chodzą na podryw i opowiadają sobie ze szczegółami o swym życiu miłosnym. Dom z czterdziestką na karku też chciałby się ustabilizować, ale zawodowo. Planuje otworzyć restaurację lub przynajmniej „okienko z kurczakami”. Poszukiwania sponsora doprowadzą go do sześćdziesięcioletniego Lynna (Scott Bakula), którym Dom się zauroczy.

Nie ma się co oszukiwać – „Spojrzenia” to serial na wskroś gejowski. Heteroseksualiści stanowią tutaj mało znaczącą mniejszość, lesbijek próżno wypatrywać, pojawiają się transseksualiści, ale wyłącznie jako tło romansu Agustina z misiowatym Eddiem (Daniel Franzese), pomagającym transseksualnym nastolatkom wyrzuconym z domu. Zwolennicy teorii queer niejedno więc mogą serialowi zarzucić, ale z pewnością to zawężenie perspektywy do gejowskiego światka pozwala wiarygodnie oddać realia, a zarazem potwierdza starą prawdę, że każdy najlepiej się czuje we własnym gronie. Już sam tytuł – „Spojrzenia” – podkreśla wiodącą rolę narządu wzroku w relacjach męsko-męskich. Rzucasz spojrzenie na drugiego faceta nie tylko po to, by oszacować jego wygląd, ale także, żeby sprawdzić, czy odwzajemni twoje spojrzenie. Czy między wami kliknie, czy przeskoczy jakaś iskra.

Wyprodukowany przez HBO serial nie spełnia więc funkcji ekumenicznej, jak chociażby prezentowani niedawno w polskich kinach „Dumni i wściekli”. Nie jest apelem o tolerancję czy akceptację, unika bezpośrednich tematów politycznych, nie zabiega o „pozytywny wizerunek” i generalnie ma gdzieś, co sobie pomyśli słuszna większość. Jest po prostu przedstawieniem naszych historii – kto chce na nie spojrzeć i się w nich przejrzeć, tego zapraszamy, kto nie chce, niech się przełączy na inny kanał.

„Spojrzenia”, mat. prasowe „Spojrzenia”, mat. prasowe

Twórcy i wykonawcy „Spojrzeń” to same świeże towary. Spośród aktorów jedynie Bakula jest znany szerszej publiczności (choćby z „American Beauty” czy seriali „Gotowe na wszystko” i „Zagubiony w czasie”, za który otrzymał Złoty Glob). Groff czy Tovey także prywatnie są otwartymi gejami. Pomysłodawcą całości jest producent Michael Lannan z niewielkim jeszcze dorobkiem na koncie, natomiast głównym reżyserem i scenarzystą – Andrew Haigh, który cztery lata temu błysnął filmem „Zupełnie inny weekend”, pełną niuansów opowieścią o kilkudniowej relacji erotycznej między dwoma chłopakami. To właśnie Haigh podpisał najlepszy, utrzymany w klimatach „Weekendu”, odcinek serialu – piąty z pierwszej serii zatytułowany „Looking for the Future” („Spojrzenie na przyszłość”). Oglądamy w nim zapis jednego dnia z życia rozkwitających dopiero kochanków, Patricka i Raula – od porannego seksu po wieczorne oświadczyny. Nic się wielkiego nie dzieje, bohaterowie leżą, chodzą, gadają, gotują, a jednak to ich bycie ze sobą – przesycone fascynacją, namiętnością, ale też niewolne od nieufności, ostrożnego wyczuwania partnera – jest tak intensywne, że widz ma wrażenie, jakby wylądował z nimi w łóżku albo spacerował brzegiem oceanu.

Ogólnie zresztą pierwszy sezon (ukazał się niedawno w Polsce na DVD) jest lepszy od drugiego, gdyż w nieupozowany, niewymuszony i, co równie ważne, niespieszny sposób przedstawia życie swoich bohaterów w ich codzienności. Akcent zostaje położony na sportretowanie poszczególnych postaci, opis miejsc, w których przebywają, ukazanie ich powszednich rozmów i zwyczajów. Seria druga koncentruje się już na miłosnych perypetiach. Mamy tutaj więcej melodramatycznych zwrotów akcji, codzienność się zagęszcza, wspólnota przyjaźni schodzi na dalszy plan, a całość wpada chwilami w koleiny typowego, „heteryckiego” serialu obyczajowego, gdzie stawką jest ideał monogamicznego związku.

Jednak ta strategia normalizowania fabuły nie na wiele się zdała, skoro potentat telewizyjny, HBO, zadecydował o tym, że sezon trzeci nie powstanie. Równouprawnienie równouprawnieniem, ale wszystko ma swoje granice (także, a może przede wszystkim, finansowe), które większość wciąż mniejszości wytycza. Co ciekawe, Haigh na tegorocznym festiwalu w Berlinie zaprezentował film „45 lat” z Charlotte Rampling i Tomem Courteneyem w rolach głównych. To dobry film, potwierdzający talent reżysera do tworzenia kameralnych, ograniczonych do kilku dni narracji skupionych na parze bohaterów. Sam Haigh powiada, że „45 lat” stanowi rewers „Zupełnie innego weekendu”, gdyż wtedy mieliśmy do czynienia z początkiem związku, tutaj zaś obserwujemy jego późną fazę. Zauważymy także, że w „Weekendzie” był związek homo, teraz zaś jest hetero. Kto więc chce wejść w „mainstreamowy” obieg, być pokazywany w „prime timie” i konkursach głównych festiwali, ten nadal, niestety, musi wybrać opcję większościową. Natomiast rozczarowanym widzom, podpisującym krążącą w necie petycję, by jednak trzeci sezon „Spojrzeń” wdrożyć do produkcji, pozostanie, obawiam się, wymyślanie dalszych losów Patricka, Agustina, Doma et consortes w zamkniętym gronie swoich przyjaciół i kochanków.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.