Matka Polka muzułmanka
fot. Alexi Pelekanos

6 minut czytania

/ Teatr

Matka Polka muzułmanka

Paweł Soszyński

„Nasza przemoc i wasza przemoc” to najwybitniejszy spektakl Olivera Frljicia. Uchodźcy jako obiekty, memy w psychodramie współczesnych społeczeństw europejskich, obrazy, które można transfigurować, powielać, poniżać, mordować – i rozładować lęki w tych sadystycznych aktach

Jeszcze 2 minuty czytania

Oliver Frljić zawsze posługiwał się psychodramą – to jego główna teatralna strategia: wiwisekcja światopoglądu aktorów, rekonstrukcja (tak, to jest program pozytywny) napięć między indywidualnym doświadczeniem a zbiorowymi symbolami – czy właściwie memami, bo to one są w dzisiejszych czasach obrazami archetypicznymi i ujawniają, jak powiedziałby Jung, zbiorową nieświadomość. Chorwacki reżyser jest wnikliwym obserwatorem nowoczesności, która nie posługuje się już subtelnym znakiem, ale wulgarną syntezą internetowych wirali – czyli tego, co zaskoczy i będzie szerowane przez wielu, nawet bez ideologicznie wypracowanego, uświadomionego stanowiska. Memy to mają do siebie: żerują na afektach, na potencjale nieświadomego (Freud) komizmu, który nas wyzwala i petryfikuje społeczny consensus. W memach liczy się multiplikacja tych samych obrazów interpretowanych na wielu poziomach, choć w rzeczywistości wszystkie one sprowadzają się do jednego – samozadowolenia. Bez znaczenia jest to, czy mamy do czynienia z inflacją prawicowych, czy lewicowych ripost. W definicji Glena Granta mem to „zaraźliwy wzorzec informacji, powielany przez pasożytniczo zainfekowane ludzkie umysły i modyfikujący ich zachowanie, powodujący, że rozprzestrzeniają oni ten wzorzec”.

Frljić zdaje sobie z tego sprawę, dlatego pierwsza scena jego spektaklu to obnażenie własnego uwikłania. Aktorzy zdradzają w niej, że reżyser zaproponował im rolę w coffee shopie, w modnym butiku, w łóżku. To drwina z naszej postawy wątpiącej: stawiasz się ponad innymi, a przecież uczestniczysz w systemie ekonomicznym, który doprowadził do tragedii uchodźców. Reżyser nie rozbraja tych zarzutów, potwierdza je ostentacyjnie. W tej transparentności zawiera się drwina z krnąbrnych przytyków, które rozwalić mogą każdy dialog, pogrzebać każdy projekt emancypacyjny i buntowniczy, wykładający się na byle czym. Tu nie ma utopii: chodzę do łóżka z aktorkami, chodzę do modnych miejsc, to zresztą także twój styl życia, nie sposób od niego się uwolnić. Zresztą styl życia, lifestyle zyskuje w spektaklu Frljicia wagę przytłaczającą. Jest jakby duszną kopułą otaczającą wszystkie sceny.

„Nasza przemoc i wasza przemoc”, reż. Oliver Frljić. Pokaz w ramach Festiwalu Prapremiery w Bydgoszczy, 25 września 2016

„Nasza przemoc i wasza przemoc” to najwybitniejszy spektakl Frljicia – właśnie dlatego, że jest on zbiorem drastycznych memów. W ten spektakl wpisane jest obnażenie umysłowego prymitywizmu – reakcja alergiczna na jego czy też jego aktorów radykalne gesty. Więcej: w ten spektakl wpisana została awersja Europejczyków. Zaskarżenie tego spektaklu do sądu jest przecież także memem – gestem przewidywalnym, odruchowym, afektywnym, powielającym oczywisty wzorzec – brak gotowości na jakikolwiek dialog. Nie jest to walka o pryncypia czy moralne zasady – raczej odruch bezwarunkowy. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. „Zaraźliwy wzorzec informacyjny” nie jest jednak łatwy do wyplenienia.

fot. Alexi Pelekanos

Para gejowska, lesbijska, hetero. Muzułmanie, chrześcijanie. Tańczą, kochają się. Frljić wcale nie postuluje w tej scenie niczego, to nie jest utopia pojednania – raczej w ramach psychodramy spełnia narodowe fantazmatyczne koszmary: oni będą uprawiać seks? Nienormatywność tej sceny uderza – ale przede wszystkim rekonstruuje figury przekroczenia, które przerażają światopogląd nacjonalistyczny. Psychodrama, która pogrzebała spektakl w Krakowie, bo najwyraźniej była zbyt owocna, tu spełnia się w akcie brutalnym, a jednocześnie nieprawdopodobnie lirycznym. Muzułmanka wyciąga z pochwy polską flagę. Jest Matką Polką muzułmanką, a także, oczywiście, obiektem polskiej nacjonalistycznej nienawiści, co tylko zostało potwierdzone zgłoszeniem tego gestu do prokuratury. Bo psychodramatyczny gest jest zawsze liryczny jako opowieść indywidualna, jako osobista spowiedź i fantazja. Może – obsesja. Jest też gestem psychologicznie brutalnym, oczyszczającym. Muzułmanka odrzucona przez Polskę w ramach psychodramy musi uciec się do gestów transgresyjnych, żeby uzasadnić własne istnienie w tym społeczeństwie, nawet jako odrzucona i dlatego dokonująca gwałtu na sobie i obiekcie narodowego pożądania opresorów. To jest mem – efekt psychodramy współczesnej.

Memem jest również wyszydzanie i zabijanie uchodźców, które Frlijć rekonstruuje na scenie z radykalnym pietyzmem, powoli. Uchodźcy jako obiekty, jako memy w psychozie współczesnych społeczeństw europejskich, jako obrazy, które można nasycić dowolnymi lękami i obsesjami, transfigurować, powielać, poniżać, mordować – i rozładować lęki w tych sadystycznych aktach. Niesamowita jest scena, w której Chrystus schodzi z krzyża z kanistrów na benzynę i gwałci muzułmankę. Jest w tej scenie bardzo subtelny liryzm, który przebija się przez gwałtowność samego gestu. Ten liryzm z jednej strony sprawia, że jako widzowie jesteśmy w stanie tę scenę znieść, z drugiej – ujawnia rozkosz spełnionej fantazji. Ale ani Chrystus tu nie gwałci, ani gwałcona nie jest muzułmanka – to jest kolejny mem uruchomiony w psychodramatycznej grze. Liryzm tej sceny bierze się także stąd, że wcale nie jest to oskarżenie ani agitacja – ten Chrystus i ta muzułmanka to są nasze fantazmaty, lęki, to jesteśmy my, to ty, który się boisz, jesteś rzeczywistym źródłem tego obrazu. Fantazja, nawet brutalna, ma w sobie posmak rozmarzenia.

Wybitność spektaklu Frljicia polega na tym, że ukazuje on nasze fantazje i lęki, ale jest także radykalną niezgodą na to, co te fantazje konotują; niezgodą, która nie jest wykrzyczana jako postulat, jako sąd, ale spełnia się w nagromadzeniu artystycznych środków, w dramatycznym kolażu scen, które uruchamiane są jak obrazy wielokrotnego użytku, powielone na taką skalę, że stały się rzeczywistością. To jedno z oblicz postprawdy. I jeszcze jedno – tak, to obrazy, które mają być zgłoszone do prokuratury, bo w ten sposób potwierdza się ich urojony status. Ryzyko więzienia, wyzwolenie nienawiści, wystawienie się na nią, uruchomienie przez Frljicia agresji w Polakach, Europejczykach, bycie uchodźcą, obcym – straceńczy, dramatyczny gest solidarności bierze się w tym spektaklu ze skrajnego poczucia bezsilności.    

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.