Co się zdarzy na grzybobraniu?
fot. Magda Hueckel

6 minut czytania

/ Teatr

Co się zdarzy na grzybobraniu?

Katarzyna Niedurny

Pierwsza część „Grzybów” nie jest śmieszna, a psychodeliczna partia zamiast być tajemnicza, jest długa i niezrozumiała. Tytułowe grzyby są zaś nieważne, pojawiają się jedynie jako pretekst do opowieści o ludziach. Poznajemy ich nazwy, trzy ciekawostki, i tyle

Jeszcze 2 minuty czytania

Nic tak Polaków nie interesuje jak grzyby. To jedna z pierwszych prawd, które poznałam, pracując w dużym portalu informacyjnym. Popularność grzybów można łatwo sprawdzić, porównując w Google Trends, ile razy wpisano w wyszukiwarkę hasło „Andrzej Duda”, a ile „grzyby”. Prezydent może jedynie pomarzyć o tak dużej popularności.

Wystawiane przez Weronikę Szczawińską i Piotra Wawra Juniora w Teatrze Powszechnym „Grzyby” są trzecim – po „Rozmowie o drzewach” (Komuna Warszawa) i „Miejskim ptasiarzu” (Teatr Współczesny we Wrocławiu) –spektaklem, w którym razem przyglądają się bytom nieludzkim. Te przedstawienia duetu przypominają popularne książki i programy, w których poznajemy fascynujące, a nawet duchowe życie flory i fauny. Dowiadujemy się o ich zaskakujących zastosowaniach z nadzieją, że pomogą nam uratować świat, który sami, jako ludzie, zniszczyliśmy. A także zbudować między nami a „nimi” międzygatunkową sympatię, opartą na z entuzjazmem odkrywanym podobieństwie. W końcu, jeśli drzewa mogą czuć, zwierzęta mieć rytuały, a grzyby komunikować się, o wiele łatwiej jest im współczuć.

„Jak suszyć grzyby w piekarniku?”, „Jak mrozić grzyby?” – to jedne z pytań, które Polacy najczęściej zadawali wyszukiwarce Google w 2022 roku. Jak widać, nasze zainteresowanie grzybami bywa również czysto praktyczne. Nie musimy wiedzieć o ich niezwykłych zastosowaniach, żeby czerpać radość z wypraw do lasu. Jak zauważa w tekście do programu spektaklu dr hab. Marta Wrzosek, Grzyby, reż. Weronika Szczawińska, Piotr Wawer Junior. Teatr Powszechny w Warszawie, premiera 19 listopada 2022„Grzyby”, reż. Weronika Szczawińska, Piotr Wawer Junior. Teatr Powszechny w Warszawie, premiera 19 listopada 2022poszukiwania grzybów wiążą się z tajemnicą. Jakie dzisiaj będą rezultaty wyprawy? Nigdy nie jesteśmy pewni, jak skończy się ta przygoda, „być może” dla naszych mózgów brzmi o wiele bardziej interesująco niż prozaiczna pewność sukcesu związana na przykład z wyprawą do sklepu.

Spektakl Szczawińskiej i Wawra rozpoczyna scena grupowej terapii mykologicznej. Uczestnicy spotykają się w dużym gabinecie. Siedzenia są ustawione w kręgu, na środku usypano z piasku wyspę z roślinami zapewniającymi pacjentom uspokajający kontakt z naturą. W tle stoją atrybuty zazwyczaj obecne w takich zdarzeniach: szklanka wody i przygotowana na wypadek wzruszeń paczka chusteczek higienicznych. Sytuację ustawiono w sposób komediowy. Grany przez Grzegorza Falkowskiego zaangażowany i trochę fajtłapowaty terapeuta Łysiczka (postaci po wejściu na zajęcia losują pseudonim, którym będą posługiwać się w czasie spektaklu) zaczyna pracę z grupą stereotypowo zbudowanych bohaterów. Nieradzący sobie z agresją Rydz (Mamadou Góo Bâ) przychodzi tylko po to, aby dostać zaświadczenie do zakładu pracy. Purchawka (Natalia Lange) jest prawdziwą ekspertką. Była już na wielu terapiach, sprawnie porusza się w schemacie pracy w grupie, po cichu liczy, że tym razem podstawą spotkania będzie wspólne zażywanie grzybków. Borowik (Oskar Stoczyński) to nawiedzony szaman, a Kurka (Maria Robaszkiewicz) trafiła tu przypadkiem, myśląc, że to miejsce, w którym wyleczy się z grzybicy.

Szczawińska, nie po raz pierwszy, w swoim spektaklu opiera się na znanych formach komediowych po to, by dokonać ich dekonstrukcji, jednoznacznej z podważeniem zasad rządzących światem przedstawionym. W „Wojnie światów” w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu zajmowała się farsą, w której salon i odbywająca się w nim rytualna herbatka zostały przekształcone w schron na czas ataku kosmitów. W „Onko” o skomplikowanej rzeczywistości choroby nowotworowej opowiadała w formie stand-upu, a także gagów sięgających do tradycji teatru jarmarcznego. Tym razem komedia charakterów uległa rozpadowi w jej kulminacyjnym punkcie. W wyniku nieporozumienia i sugestywnej przemowy Purchawki uczestnicy odnoszą wrażenie (a może naprawdę tak jest...), że terapeuta podał im grzybki halucynogenne. Komediowa, ale realistyczna sytuacja zmienia się w psychodeliczną wizję, podczas której aktorzy i aktorki wiją się po ziemi w choreografii Agaty Maszkiewicz, po raz pierwszy odsłaniając prawdziwe emocje swoich bohaterów. Uczucie niezwykłości potęguje scenografia – podwieszona pod sufitem płachta zjeżdża do połowy wysokości osób znajdujących się na scenie. Mogą wyprostować się jedynie przez prześwitujące w niej dziury. Publiczność ogląda wówczas jedynie nogi aktorów i aktorek, przenosząc się w świat podziemnej grzybni. 

fot. Magda Hueckel

Niestety, efektowna zmiana wystroju nie pomaga spektaklowi, który dziwnie nie daje nad sobą zapanować, wymykając się twórcom spod kontroli. Nie działają w nim różne elementy: pierwsza część nie jest śmieszna, a psychodeliczna partia zamiast być tajemnicza, jest długa i niezrozumiała. Tytułowe grzyby są zaś nieważne, pojawiają się jedynie jako pretekst do opowieści o ludziach. Poznajemy ich nazwy, trzy ciekawostki, i tyle. Spektakl średniej jakości i w średnim tempie powoli dobija do końca.

Interesujące jest za to zakończenie tej opowieści. Sceniczny terapeuta zaprasza publiczność do medytacyjnego ćwiczenia. Wypowiada monolog, który ze słowa na słowo staje się coraz bardziej niepokojący. Świetny w tej roli Grzegorz Falkowski umiejętnie zmienia nastrój i skupia na sobie uwagę widowni. Powoli zdajemy sobie sprawę, że senny relaks ma być tak naprawdę wiecznym odpoczynkiem. Terapeuta okazuje się (tu spojler) grzybem. A to, co najbardziej różni od niego publiczność, to inne odczuwanie czasowości. Życie człowieka to dla grzybów jedynie chwila na oddech, moment niewarty uwagi. Poczucie nieśmiertelności daje triumf i spokój, którego mogą im pozazdrościć pacjenci tej tajemniczej terapii oraz widzowie.

Dr hab. Monika Wrzos pisze o tym, jak grzyby uwodzą zbieraczy, zasiewając w nich niepewność. Czy tym razem wystarczy mi mały koszyczek, czy wrócę do domu obładowany jako absolutny zwycięzca? Sukces nie jest tu kwestią wyłącznie doświadczenia, ale szczęścia. Podobną przygodą okazuje się proces tworzenia spektaklu, do którego teatr zaprasza grupę artystów. I czasem po prostu się nie uda.