Radosne cipkowanie
fot. Marta Ankiersztejn

Radosne cipkowanie

Katarzyna Niedurny

W solo „Dzień, w którym V. dała mi do myślenia...” Bożek uprawia feminizm bardzo radosny i wyzwalający. Tymczasem feministyczna sztuka mówi zwykle o upokorzeniach i ograniczeniach

Jeszcze 1 minuta czytania

Na co jeszcze przyjdzie czas? – pyta w monodramie tanecznym Aleksandra Bożek-Muszyńska. Aktorka na melodie znanego przeboju Violetty Villas wyśpiewuje odpowiedzi zebrane w trakcie wywiadów z kobietami z grup wiekowych 30 i 50+. Robi to w sposób zabawny, błyszcząc srebrno-niebieskim strojem pełnym cekinów i czerpiąc wyraźną radość z kampowej estetyki, którą wprowadza na scenę.  

W pierwszej scenie tego krótkiego spektaklu Bożek-Muszyńska rozwija przed sobą czerwony dywan. Robi to trochę nieudolnie, dywan nie jest znowu taki duży, układa się krzywo. Aktorka wchodzi jednak z godnością na ten wyraźny symbol splendoru. Odświętność tej sytuacji podkreśla również duża biała peruka z epoki, wyraźny makijaż, błyszczący kostium disco. W czasie występu aktorka przenosi się w czasy, kiedy to jako 12-latka zostawała sama w domu, śpiewając na cały głos, do czego również zachęca publiczność; do pierwszej piosenki zadedykowanej jej przez chłopaka w czasie dyskoteki; do magicznego lata wspomnianego w rytm „Filandii” Świetlików. Bożek opowiada, śpiewa i tańczy lekko i radośnie. Lekko i radośnie przechodzi również pomiędzy światłem kolejnych reflektorów, wyśpiewując zebrane wśród 30- i 50-letnich kobiet odpowiedzi na pytanie, na co jeszcze mają czas. Robi to zaś w rytm znanej piosenki Violetty Villas. 

„Dzień, w którym V. dała mi do myślenia, albo jak pozbyłam się prokrastynacji,” reż. Aleksandra Bożek-Muszyńska. Festiwal Ciało/Umysł, 30 września 2020

Pytanie to otwiera krainę możliwości. Zazwyczaj bowiem, czy to krytycznie, czy to z akceptacją, mówi się o tym, na co kobiety już czasu nie mają. Stało się tak również w spektaklu Renaty Piotrowskiej-Auffret, granym chwilę wcześniej w ramach festiwalu Ciało/Umysł. Pomimo że performerka kończy swój występ opowieścią o mocy wypływającej z macicy, skupia się w nim jednak na ograniczeniach, czy to tych wynikających z lockdownu, czy starzejącego się kobiecego ciała: problemach z zajściem w ciążę, menopauzie, smutnej kobiecej starości. Kobieca siła jest tu raczej formą nagrody pocieszenia, nie zaś autentycznej radości. 

Zegar biologiczny jest jednym z podstawowych wyobrażeń dotyczących szybko upływającego czasu dla kobiet. Ograniczenia w ich życiu nie dotyczą jednak jedynie ciąży. Pojawiają się także momenty, w których nie wypada już nosić krótkich spódniczek, imprezować z koleżankami na mieście, wdawać się w przelotne romanse, a nawet uprawiać seksu ze swoim stałym partnerem czy partnerką. Koleżanka, która rozpoczęła nowe studia i skończy je w wieku 50 lat, spotyka się z reakcjami pełnymi zdziwienia: jak to, zaczniesz nową pracę w tym wieku? Ponieważ kiedy jesteś kobietą i masz 50 lat, to tak jakbyś stała już jedną nogą w grobie. 

fot. Marta Ankiersztejn

Tymczasem Bożek-Muszyńska mówi o tym, że świat to pole możliwości. Słowo „ograniczenie” nie pada ze sceny. Zamiast tego są marzenia i radość brana z przekraczania własnych granic – niekończąca się przygoda. Aktorka uprawia na scenie feminizm bardzo radosny i wyzwalający. A takiego mało jest na polskich scenach. Feministyczna sztuka to zazwyczaj ta mówiąca o upokorzeniach, ograniczeniach, smutku. Ta chwila oddechu jest na wagę złota, wykorzystanie politycznego potencjału, leżącego w słowie „przyjemność” – bezcenna. Takimi chwilami wytchnienia były na polskich scenach między innymi „Lipa w cukrze” Teatru Poliż czy grana w Teatrze Studio „Malina”, spektakle mówiące o przyjemności czerpanej z fantazji erotycznych oraz afirmacji kobiecości poprzez praktykę medytacji połączoną z cipkowaniem – czerpaniem mocy z własnej cipki, czy to realne, czy wyobrażone. 

W ostatniej scenie Aleksandra Bożek zaprasza widzów do interakcji. Każdy może napisać na kartce, na co jeszcze w jego życiu przyjdzie czas, podzielić się swoimi marzeniami, planami. Następnie udaje się na spotkanie z performerką, która w zamkniętej przed resztą widzów sali śpiewa piosenkę do zapisanych przez nich słów. To bardzo pożyteczna praktyka, ale przede wszystkim – jaka przyjemna!