Spektakl średniej klasy

4 minuty czytania

/ Teatr

Spektakl średniej klasy

Katarzyna Niedurny

Najnowszy spektakl Strzępki i Demirskiego zrobiono zgodnie z zasadą: „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”, a wszystko zbudowane jest na niezbyt wyszukanych stereotypach

Jeszcze 1 minuta czytania

Jak spędziłeś swój ostatni rok życia? – to pytanie zadaje sobie śmiertelnie chory mężczyzna. Uruchamia ono szereg scen rodzajowych, których zadaniem jest przeprowadzenie widza przez tytułowy rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej, czyli w Polsce. Do tego świata typowej klasy średniej trafia jeszcze minister/wicepremier oraz zarządzająca kulturą Wanda w stroju rodem z „Opowieści podręcznej”, by opowiedzieć widowni o sztuce i zarządzaniu nią. Te jako tako powiązane ze sobą wątki tworzą fabułę spektaklu inaugurującego nowy sezon w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie.

Najważniejszym i również najbardziej udanym wątkiem spektaklu jest szereg scen przedstawiający rok z życia polskiej klasy średniej, który zaczyna się w czasie wakacji wielopokoleniowej rodziny, w skład której wchodzą babka góralka (Anna Dymna), matka z opozycji totalnej (Dorota Segda), trochę zagubiony i zahukany ojciec (Zbigniew Kaleta) oraz syn (Szymon Czacki). Głównym ich problemem w trakcie zagranicznych wakacji, gdzieś nad morzem, jest to, że nie są w Polsce.

Co miesiąc na klasę średnią, która jest głównym bohaterem tego spektaklu, kładą się wieczne niezadowolenie, zawiedzione nadzieje oraz strach, by ktoś ich z tej klasy nie wykopał.

Ważnymi punktami w kalendarzu stają się jeszcze święta listopadowe, kulminacja wydarzeń przypada zaś na Boże Narodzenie gdzieś w trzeciej godzinie spektaklu. Z opowieścią trzeba więc przyśpieszyć, dlatego poza szybko wspomnianym przednówkiem, problemy kolejnych miesięcy nie pojawiają się już na scenie. 

Paweł Demirski, Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej, reż. Monika Strzępka. Stary Teatr w Krakowie, premiera 30 listopada 2018Paweł Demirski, „Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej”, reż. Monika Strzępka. Stary Teatr w Krakowie, premiera 30 listopada 2018Spektakl zrobiono zgodnie z zasadą: „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”, a wszystko zbudowane jest na niezbyt wyszukanych stereotypach. Jak ksiądz, to musi być podejrzanie przywiązany do dzieci, jak kobieta, to histeryzuje, jak „totalna opozycja”, to zacietrzewiona i nieudolna. Może na tym polega urok tej opowieści: na odsłanianiu tego, co wszyscy już doskonale wiemy. Minusem jest tu ilość poruszanych wątków, tak jakby Monika Strzępka i Paweł Demirski chcieli opowiedzieć o wszystkim naraz.

W pewnym momencie na pierwszy plan wysuwa się syn. Poznajemy go jako chłopca na wakacjach z rodzicami, szybko jednak dorasta i już jako 40-letni mężczyzna dokonuje zbrodni podstawowej, próbuje bowiem ze swojej polskiej klasy średniej uciec, rozkręcając własny projekt i wylatując do Genui. Przed Polską nie ma tu jednak ucieczki. Jego starania przerywa zawodowa porażka i wiadomość o śmiertelnej chorobie. Cała fabuła spektaklu okazuje się więc jego retrospekcją, próbą przyjrzenia się ostatniemu rokowi życia, które miało być satysfakcjonujące, ale nie wyszło. Mimo że syn jest inżynierem i pracował przy Wielkim Zderzaczu Hadronów, często mylony jest przez innych bohaterów z artystą. Jest to doskonały pretekst, by na scenę wprowadzić postać wicepremiera ubranego w kowbojski strój (Krzysztof Zawadzki), jego pomocniczki Wandy (Małgorzata Zawadzka) oraz kilku innych nawiązań zrozumiałych raczej przez środowisko teatralne niż przez resztę widowni, np. artysty, który kupił sobie dom we Włoszech. Wiceministra i Wandę zamiast obrony kultury interesuje przede wszystkim obrona grobów, a co za tym idzie zamkniętej i skostniałej już przeszłości. Część postawionych wokół tych postaci diagnoz jest celna, ale wydaje się, że wszystko to już słyszeliśmy, także w innych spektaklach Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego. 

Największym problemem i największą zaletą spektaklu jest tekst Pawła Demirskiego, który w poszczególnych fragmentach jest błyskotliwy, momentami zabawny, czasem wręcz poruszający, ale rozpada się, kolejne sceny są przypadkowe i chaotyczne jak cała konstrukcja spektaklu.