BACKSTAGE: Miłość jest zimniejsza niż śmierć
Sofia Schygulla (Joanna Woźnicka) i Erika Parker (Marta Zięba), fot. Natalia Kabanow

BACKSTAGE: Miłość jest zimniejsza niż śmierć

Anka Herbut

W świecie „KLINIKEN” rzeczywistość rzeczywista przylega do fikcyjnej, a wirtualność sprzęga się z wyobraźnią i ciężarem faktu – pisze dramaturżka spektaklu

Jeszcze 3 minuty czytania

Teza 1: miłość jest zimniejsza niż śmierć 

W wieku dziewięciu lat Fassbinder napisał sztukę o kwiatach, które się w sobie zakochują. Od tamtej pory nigdy już nie przestał eksplorować tematu miłości. W ciągu niespełna dwudziestu lat nakręcił czterdzieści trzy filmy i kilka seriali, napisał kilkadziesiąt scenariuszy i zagrał w czterdziestu jeden filmach. Maniakalnie zajmował się mikro- i makroskalą międzyludzkich relacji: paradoksalnie badanie oboczności emocjonalnych i marginesów empatii nabierało w jego filmach wymiaru społeczno-politycznego. Asymetria emocjonalnego zaangażowania i nieuświadomionego okrucieństwa stała się w pewnym momencie logo Fassbindera, a jego praca coraz bardziej zaczęła przypominać crash-test na żywych organizmach: „ten, kto kocha albo kocha bardziej, komu bardziej zależy na miłości lub na związku, przegrywa. Chodzi o to, że ten, kto kocha mniej, ma władzę. (...) I dlatego to zazwyczaj staje się po prostu brzydkie. Ciężko mi wyobrazić sobie jakikolwiek związek między ludźmi, który mógłbym nazwać pięknym. 

BACKSTAGE

Cykl w dziale teatru, stworzony z myślą o tym, „czego nie widać” (pamiętacie głośną farsę Michaela Frayna?). W tym wypadku mniej chodzi o to, co dzieje się za kulisami i w garderobach, bardziej o intelektualne zaplecze powstających przedstawień. Czego zazwyczaj nie widzą widzowie i recenzenci? Tygodni prób, czyli procesu dyskutowania, czytania, oglądania, słuchania, projektowania, burzenia, budowania na nowo. Myślenia. BACKSTAGE ma być miejscem, gdzie autorzy spektakli (reżyserzy, dramaturdzy, muzycy, scenografowie, choreografowie, aktorzy, obserwatorzy i cała reszta) będą mogli ten proces, jego fragmenty, dokumentować. Pokazać marginesy i przypisy, konteksty, źródła. W formie notatek, esejów, dzienników, opowiadań, może zapisów nutowych, albo rysunków przestrzeni.

Fassbindera notorycznie próbował odpowiedzieć sobie na rudymentarne pytania, które wciąż niedomknięte monotematyzowały jego poszukiwania. Począwszy od filmu „Miłość jest zimniejsza niż śmierć” (1969)„Katzelmachera” (1969), przez „W roku trzynastu pełni” (1978) aż po „Tęsknotę Veroniki Voss” (1982) właściwie nie przestawał doszukiwać się źródeł własnej samotności i okrucieństwa. Chciał robić t„yle filmów, żeby jego życie samo stało się filmem. Jego kino stało się zaś pamiętnikiem, w którym myśli ogląda się w trójwymiarze, a rzeczywistość wyobraźniowa i aluzje biograficzne materializują się w realnych ciałach. Intensywność zapisu i przeżycia, ciągły niedosyt i potrzeba tworzenia stały się jego narkotykiem. Valium, Mandrax i kokaina były tylko środkami do celu.

Kompulsywność twórczą tłumaczył Fassbinder jako pewnego rodzaju chorobę ducha, z którą próbował cały czas walczyć, poddając się bezustannej autoanalizie. W większości swoich filmów pojawia się na ekranie jako swoje własne porte parole: Franz Bieberkopf w „Berlin Alexandeplatz” (1980), Christoph w „Roku 13 pełni”, Jeff w „Ostrzeżeniu przed świętą dziwką” (1972), widz towarzyszący Veronice Voss podczas seansu kinowego, Rainer Werner Fassbinder w „Niemcach jesienią” (1978). Większość z nich czytać należy metatematycznie, balansując pomiędzy linią fabularną, autobiograficznym backgroundem produkcji oraz refleksją na temat medium filmowego i potrzeby kreacji.

Teza 2: nie ma nic bardziej ludzkiego niż niedosyt.

Przyspieszone bicie serca, drżenie i halucynacje mogą być efektem nadmiaru lub niedoboru substancji dotąd dostarczanych organizmowi w niewystarczających lub nadmiernych ilościach. Takie objawy towarzyszą zwykle zatruciom i głodówkom, gorączce, tripowi psychodelicznemu, orgazmom, zakochaniom i tragediom miłosnym, samotności lub agonii. Stan ten jest również częścią procesu twórczego oraz afektem napędzającym konflikty i rewolucje. Co by się stało gdyby wszystkie te wadliwe mutacje umysłu i ciała zamknąć w jednej przestrzeni?

Roger Katzelmacher (Katarzyna Strączek) i 
Markus SPK Krohn (Bartosz Porczyk) /
fot. Natalia Kabanow
Ta przestrzeń w „KLINIKEN /miłość jest zimniejsza niż śmierć” determinuje relacje międzyludzkie. Ograniczona z każdej strony w pierwszej części spektaklu nie przestaje ograniczać, kiedy zostaje przeformułowana w otwarte pole gry w części drugiej. Klinika. Palarnia. Sanatorium. Squat. Azyl dla ludzi o nadwerężonej wrażliwości, rozpaczliwie pragnących innego świata i innego siebie. Nie wiadomo, na ile sami chcą tkwić w „KLINIKEN”, a na ile nie mają już innej możliwości. „Nikt cię przecież do niczego nie zmusza” – powie Tomas w początkowych minutach spektaklu. Ale też: „Dokąd byśmy uciekli?zapyta Anders w scenie zamykającej pierwszą część „KLINIKEN”. Tam, gdzie społeczne nakazy i zakazy ingerują w najgłębsze tkanki ludzkiej psychiki, system myślowy zostaje zainfekowany, a myśl ogólna stapia się z własną myślą.

Teza 3: Tymczasowa Strefa Autonomiczna jest jak guerilla.

Rozpad systemów społecznych, niedowład odgórnej mocy politycznej, nieumiejętność wskazania świata, w którym chcemy żyć, przy jednoczesnym negowaniu rzeczywistości, której nie chcemy, prowadzi do proliferacji eksperymentów w życiu codziennym. Ludzie kierują się ku rozmaitym siłom, które mogą rozwiązać ich problemy, a które nie dowiodły jeszcze swojej skuteczności. Każdy na własną rękę i odpowiedzialność. Poszukiwania nowych, lepszych światów przybierają kształt crash-testu na żywych organizmach. Fascynacja psychodelią, eskapizm, transhumanistyczne próby eksploracji za pomocą chemii, fal elektromagnetycznych oraz sztuki sfer umysłu rozpiętych daleko poza świadomością, stały się podstawowymi możliwościami budowania enklaw wolności, samorealizacji i transcendencji, które Hakim Bey określił kiedyś jako Tymczasowe Strefy Autonomiczne TSA.

Bey pisał, że Tymczasowa Strefa Autonomiczna jest jak guerilla, która po wyzwoleniu danego obszaru geograficznego, czasowego czy wyobraźniowego, ulega samo zawieszeniu, po to, by ujawnić się gdzie indziej / kiedy indziej. Taka enklawa wolności musi zniknąć w momencie, w którym zostanie zdefiniowana i zdiagnozowana – wtedy bowiem kostnieje w zapośredniczeniu. TSA znika więc, pozostawiając po sobie pustkę, po czym powstaje gdzie indziej, znowu nieuchwytna i niewidzialna. TSA to intensyfikacja, nadmiar, potlacz i przeżycie, które realizuje się przede wszystkim w doświadczaniu życia na swoich własnych zasadach, w harmonijnej koegzystencji jednostek a/społecznych oraz nieustannie podejmowanych utopijnych próbach odzyskania wolności.


Teza 4: turn illness into a weapon!

Mieszkańcy „Kliniken” stanowią jeden pulsujący organizm / jeden monolog rozpisany na wiele ciał. Każde słowo i każdy gest pociąga za sobą następne. Jeden błąd powoduje błędną reakcję łańcuchową i wirusuje cały układ współrzędnych. Wypowiadane słowa przyciągają się wzajemnie jak magnes, ale tworząc zrytmizowany amalgamat dźwięków, wcale nie pomagają zbliżyć się do drugiego człowieka. Niezależnie od tego, jak bardzo pragnie się bliskości innego ciała, nikt nie podejmie ryzyka empatii. Strach przed intymnością jest bezwarunkowy. Nawet najbardziej osobiste wyznania bierze się tu w nawias, by w geście samoobrony móc się z nich zawsze wycofać. Społeczeństwo staje się aspołeczne. Życie staje się walką, a nie chorobą, którą trzeba diagnozować i leczyć. W tej przestrzeni nikt nie jest chory, a wszyscy są samotni.

Reżyser rozmawia z reżyserem. Martin
Fassbinder (Marcin Czarnik) i Łukasz
Twarkowski. Berlin 2012
Według antypsychiatrycznych koncepcji filozoficznych Foucault'a, Thomasa Szasza i Wolfganga Hubera z Socjalistycznego Kolektywu Pacjentów SPK, choroba psychiczna nie istnieje – jest konstruktem myślowym wygenerowanym po to, by utrzymać w ryzach wszelkie oboczności psychiczne i emocjonalne. Radykalna koncepcja Szasza zakładała, że wszelkie trudy życia zostały użyte przez system jako droga do sztucznego diagnozowania i homogenizacji społeczeństw. Powstańcza koncepcja Wolfganga Hubera i SPK/PF(H) zakładała upodmiotowienie pacjentów, których system zdegradował do roli przedmiotu oraz renegocjację relacji pacjent/lekarz. Walka SPK z władzami uniwersyteckimi i rynkiem medycznym realizowana była jako teach-iny, okupacja uczelni, szpitalnych łóżek i pokoi, sitting-strajki i strajki głodowe, miejska guerilla i bojkot wszelkich autorytetów; żądania pustych recept, licencji na broń i uwolnienia pacjentów ze szpitali psychiatrycznych oraz warsztaty narkotykowe pożytkujące w niekonwencjonalny sposób to, co medycznie licencjonowane i zalecane. SPKowcy twierdzili, że już niedługo pojawią się zorganizowane grupy chorobowe, które będą formować bojówki walczące o niepowtarzalną osobowość, tożsamość i indywiduację. Wtedy dopiero będziemy mogli pielęgnować rzekome schorzenia i na własną odpowiedzialność wybrać najlepsze uzależnienia. To będzie nasza broń przeciw medycynie. 

Teza 5: miłość jest zimniejsza niż śmierć.

Dzisiaj prócz legalnych używek i leków psychotropowych, narkotyków „klasycznych" i designerskich (powstałych na drodze nowatorskiego miksowania już istniejących substancji), istnieją również digital drugs, za pomocą dźwięku zmieniające wzory fal mózgowych i wprowadzające  w odmienny stan świadomości, jak choćby tony Sheparda czy binaural beats. Optycznie działają z kolei visual drugs (Dysk Benhama czy infundybuła chronosynklastyczna), wywołujące niekontrolowaną i niezależną od zmysłów kreatywność mózgu. Zdalne sterowanie medialne, wirtualność i elektroniczne LSD, sztuczna stymulacja ciała i pobudzanie receptorów światła w ludzkim oku wytyczają już jednak nową drogę, na której człowiek gubi własne odbicie, a zyskuje stworzony przez siebie samego wirtualny obraz. 

 

W świecie „KLINIKEN /miłość...” odbicie przestało być już odpowiedzią na pytanie o to, kim jestem. Niezależnie od tego, jak długo wzrok wbija się w lustro, żadna odpowiedź nie padnie. Materialność już straciła wiarygodność. Rzeczywistość rzeczywista przylega do fikcyjnej, a wirtualność sprzęga się z wyobraźnią i ciężarem faktu. Nie wiadomo kim się jest: tożsamości można przymierzać, a każda próba ma siłę performatywną. Świat „KLINIKEN...” to kondensacja nigdy niezaspokojonego pragnienia bycia kimś innym lub bycia innym niż się jest. Stan latentny rzeczywistości rozpięty między początkiem, a pragnieniem końca, realizowanego koniecznością wejścia na inny poziom świadomości. Na inny poziom komunikacji z drugim człowiekiem. W świat równoległy. Tutaj  poszukuje się wszelkich możliwych sposobów na to, by komuś o sobie opowiedzieć i by zostać przez kogoś wysłuchanym. By przestać zagłuszać samotność słowami. Rola społeczna, filmowa i teatralna niesie taką możliwość. 

„KLINIKEN / miłość jest zimniejsza niż śmierć”
prapremiera polska – 29 września 2012, Teatr Polski we Wrocławiu,
Scena na Świebodzkim

projekt oparty na dramacie Larsa Noréna Klinika i utworze Anki Herbut Traumgruppe, inspirowanym twórczością Rainera Wernera Fassbindera

reżyseria – Łukasz Twarkowski
dramaturgia – Anka Herbut
scenografia – Piotr Choromański i Łukasz Twarkowski
kostiumy – Marta Stoces mizBeware
reżyseria światła – Bartosz Nalazek
wideo – Jakub Lech i Bartosz Nalazek
muzyka – Bogumił Misala

obsada:

Dagmara Mrowiec
Halina Rasiakówna
Teresa Sawicka
Katarzyna Strączek
Joanna Woźnicka
Marta Zięba
Marcin Czarnik
Mariusz Kiljan
Bartosz Porczyk
Adam Szczyszczaj

asystent reżysera – Marta Zięba
koordynator projektu – Katarzyna Majewska
inspicjent – Ewa Wilk
sufler – Magdalena Kabata


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.