Droga Aidy
„Aida”, reż. Jasmila Žbanić

8 minut czytania

/ Film

Droga Aidy

Iwona Kurz

Autorki „Drogi Aidy” nie interesuje odgórna perspektywa strategicznych decyzji politycznych. Skupia się raczej na ich skutkach i na emocjach osób, które muszą sobie z nimi radzić, w niewiedzy i pogubieniu

Jeszcze 2 minuty czytania

Nic tu się nie zdarzy inaczej, niż przeczuwamy, że się zdarzy. Nikt spośród skazanych na śmierć nie ocaleje. „Aida” dedykowana jest kobietom Srebrenicy oraz ich 8372 ojcom, mężom, braciom, synom, kuzynom i sąsiadom, którzy zginęli w lipcowej masakrze 1995 roku z rąk żołnierzy Sił Zbrojnych Republiki Serbskiej pod dowództwem generała Ratko Mladicia. Ten napis kończy film, ale jego autorka, Jasmila Žbanić, konsekwentnie buduje atmosferę nieuchronności i grozy – zarazem nie chce pozbawiać swoich bohaterów nadziei, a przynajmniej sił do nieustawania w próbach, by odwrócić los.

W centrum opowieści jest Aida, nauczycielka w podstawówce w Srebrenicy, która po wygnaniu trzydziestu tysięcy mieszkańców miasta, bośniackich muzułmanów, odgrywa rolę tłumaczki. W uniwersalnym języku angielskim pośredniczy pomiędzy społecznością bośniackich uchodźców i obsadzonym przez Holendrów batalionem sił ONZ formalnie gwarantującym stabilizację w „bezpiecznej strefie”, jaką miało być to miasto. Punktem wyjścia do scenariusza były wspomnienia Hasana Nuhanovicia. W trakcie pracy reżyserka postanowiła jednak odejść od dokumentalnych szczegółów (np. nie odtwarzała wszystkich rozmów między Holendrami a Mladiciem, notabene skrupulatnie zarejestrowanych przez Serbów i do obejrzenia na YouTubie). Uznała też, że w filmie dominować powinna perspektywa kobieca.

Wojna jest radykalnym naruszeniem porządku społecznego, a ta radykalność polega często na wyostrzeniu różnic i podziałów – co oczywiste, etnicznych, ale też płciowych. Żołnierzami są mężczyźni, a ich podstawowym narzędziem – siła. Niekiedy pozwalają „honorowo” ocaleć kobietom, czasem karzą je „jedynie” gwałtem – co było tematem „Grbavicy” (2006) tej samej autorki. Jako tłumaczka Aida jest mediatorką, nie mówi swoim głosem, lecz przekazuje głosy cudze – swój własny, lęku i rozpaczy, zyskuje, gdy jako matka i żona próbuje ocalić męża i dwóch synów.

Tak też, jako posłańca – „pianistę”, jak mówi, w sensie wykonawcę – postrzega siebie dowódca holenderskiego batalionu, gdy orientuje się, że został w Bośni sam, na dodatek, jak mówił potem podczas procesów haskich, zmuszony do „walki z rękami na plecach”. Ściślej należałoby powiedzieć: pozbawiony możliwości walki – dysponujący siłami niewspółmiernymi wobec armii serbskiej, bez jednoznacznego wsparcia militarnego i politycznego. Ultimatum postawione Serbom okazuje się wystrzałem z kapiszonu i żadne naloty NATO im nie grożą. Autorki filmu nie interesuje jednak odgórna perspektywa strategicznych decyzji politycznych. Skupia się raczej na ich skutkach i na emocjach osób, które muszą sobie z nimi radzić, w niewiedzy i pogubieniu, bez pomocy i możliwości dokonywania wyborów.

Niemniej dokonują tych wyborów. W kontekście historii Srebrenicy oczywiste wydają się porównania z innymi ludobójstwami. Bałkańska wojna – „jak to, w centrum Europy?” – prowokowała do geopolitycznych i historiozoficznych syntez. Wiek XX pomiędzy strzałami w Sarajewie w czerwcu 1914 roku a rozpadem Jugosławii na początku lat 90. niczego nas nie nauczył, komentowano. Kogo miał jednak nauczyć? Narrator „Losu utraconego” Imre Kertésza próbuje wytłumaczyć swoje doświadczenie przeżycia Zagłady: w każdej następnej grupie, kolejce, w której go stawiano, zawsze posuwał się, jak mu kazano, krok za krokiem. Jedne kolejki prowadziły do następnych transportów, inne do komór gazowych. Wojna i masowa przemoc odbierają ludziom poczucie sprawstwa: „wojna przychodzi”, „przychodzą oni”, ale każdy z tych kroków po czasie wydaje się bohaterowi, nastolatkowi, który przetrwał wojnę, aktem zgody. Kertész formułuje trudne i paradoksalne pytanie. Co to znaczy sprostać sytuacji: wymknąć się jej czy właśnie się z nią zmierzyć?

„Aida”, reż. Jasmila Žbanić

Film Jasmili Žbanić z jednej strony oddaje to poczucie bezradności: kobiet i mężczyzn; cywili wyrzuconych ze swojego życia i holenderskich żołnierzy. Bezradność Boszniaków miesza się z wiarą, że przecież jakoś to będzie, że autobusy pod serbskim nadzorem wywiozą wszystkich po prostu gdzie indziej, że przecież toczą się negocjacje, że niewinni ocaleją. Ale w logice czystek winą jest samo urodzenie. Zasady okazują się natomiast co najmniej niejednoznaczne – gdy Holendrzy „zasadami” tłumaczą niemożność ratowania pojedynczych osób i kiedy „wbrew zasadom” Aida próbuje uratować „swoich”: męża i synów, przynajmniej synów, chociaż jednego z nich. Dziś Holandia uznaje swoją winę moralną za to, co stało się w Srebrenicy, nie uznaje jednak odpowiedzialności prawnej. O jej uznanie przez Holendrów walczy w Hadze m.in. wspomniany tłumacz, Hasan Nuhanović. Długa lista koproducentów „Aidy” wymownie wskazuje na pięcioletni okres poszukiwania funduszy, ale jest też listą krajów w różny sposób uwikłanych w pamięć o tej wojnie i o poprzednich. Nie jest to też historia łatwa dla twórców filmu, także aktorów, z których wielu pamięta wojnę, a dziś narażonych jest na nacjonalistyczne ataki. Obsesja czystości nie ustaje wraz z czystkami.

„Aida”, reż. Jasmila Žbanić. Austria, Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Polska, Turcja, Rumunia, Bośnia i Hercegowina 2020, w kinach od 17 września 2021„Aida”, reż. Jasmila Žbanić. Austria, Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Polska, Turcja, Rumunia, Bośnia i Hercegowina 2020, w kinach od 17 września 2021Reżyserka jednak podkreśla odzyskanie sprawczości, które dokonuje się po masakrze, w wyniku nieustępliwości kobiet, których Aida staje się upostaciowieniem. Bohaterka przejmuje swój los. Wraca do miejsca, gdzie przemoc może się powtórzyć: żywi w końcu przypominają o zadanym gwałcie. Ich nieobecność nie jest jednak gwarantem, że przemocy nie będzie; pamięć o zabitych nie daje się wyprzeć, ale tylko obecność kobiet pozwala o nich pamiętać. W Bośni ciągle jeszcze trwają ekshumacje, nie odnaleziono wszystkich ciał. Aida wraca do Srebrenicy, do swojego mieszkania, zajętego już przez nową rodzinę, szuka ciał męża i synów, ale wraca też do szkoły jako nauczycielka. Metaforycznie można powiedzieć, że na nowo podejmuje się mediacji. Jasna Đuričić w roli bohaterki oddaje całość tej przemiany – od opuszczenia domu do powrotu, po latach, w żałobie – i zarazem jednoczesność sprzecznych emocji odczuwanych przez nią w każdej chwili.

Film nie skupia się na przemocy, choć z dużą sugestywnością pokazuje, że jest ona obecna, wisi w powietrzu. Poza atakiem na miasto na początku filmu pojawia się jedna scena rozstrzelania, krótka, gwałtownie i bezdyskusyjnie przecinająca całą wcześniejszą szarpaninę. To zarazem metafora kina, które się karmi przemocą, które tę masakrę pokazało teraz, ale które nie chciało jej wcześniej widzieć, pozostawiając poza zasięgiem kamer. Cała ta opowieść toczy się bez patosu i bez szantażu emocjonalnego. Może to z obawy przed nim tak często pomija się w wypowiedziach o filmie pytanie zadane w oryginalnym tytule (pominięte także w polskim): quo vadis? Droga Aidy jest drogą ryzykowną, zmierzającą od ratowania swoich za wszelką cenę ku pamięci opartej jednak na sprawiedliwości, na rezygnacji z przemocy, a nie na zemście.

W kilku sekwencjach filmu: w mieszkaniu przed wygnaniem, we wspomnieniu lokalnego balu, na ulicy pod blokiem, kamera zwalnia, a postaci wyglądają wtedy, jakby pozowały – ustawiały się do zdjęcia albo do strzału. Jakby reżyserka prowokowała do pytania: kim są? Co zrobią lub co już zrobili? Jest to w końcu historia o sąsiadach, koleżankach i kolegach ze szkoły, nauczycielach i uczniach, mieszkańcach jednej społeczności. Na koniec na szkolnym przedstawieniu kamera znów zwalnia, pokazując tych, co przeżyli, i tych, którzy zabijali, zgodnie oglądających swoje dzieci. I znów stawia znak zapytania w obrazie, który jednocześnie budzi nadzieję – i wywołuje grozę.