BACKSTAGE:  Wierni pragnieniu
Próby do spektaklu

BACKSTAGE:
Wierni pragnieniu

Witold Mrozek

W „O dobru” zamiast perspektywy „zanim zwyciężymy”, Strzępka i Demirski przyjmują perspektywę „już zwyciężyliśmy”. Wrażenia z prób do ich najnowszego spektaklu w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym

Jeszcze 2 minuty czytania

1. Z czym kojarzą mi się początki „O dobru”? Z dowcipami o barakach i o resocjalizacji liberalnych elit po udanej rewolucji. Z rozmowami o iluzji politycznego działania, jaką stwarzają NGO-sy i nagłaśniane przez media fasadowe ruchy obywatelskie. Z Pawłem Demirskim, który – gdy w styczniu pytałem go o jakieś wątki z powstającej sztuki – godzinami opowiadał o aferze Watergate, jej kulisach i filmowych obrazach. I mówił, że chcą zrobić ze Strzępką spektakl o tym, że coś się może udać. 

Premiera w wałbrzyskim Teatrze im. Szaniawskiego była kilkakrotnie przekładana. Nie bez znaczenia była tu sytuacja protestu środowiska teatralnego, który rozpoczął się podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych. Z jednej strony zaangażowanie Strzępki, Demirskiego, aktorów Filipa Perkowskiego czy Andrzeja Kłaka – skutkowało brakiem czasu na pracę. Z drugiej strony, podczas przygotowywania spektaklu, w teatrze powstał związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza, a wątki związane z protestem przewijały się podczas prób, choć w ostatecznym scenicznym rezultacie część z nich nie została zawarta. Przede wszystkim zaś – po stworzeniu fikcyjnego ruchu społecznego przy pracy nad „Tęczową trybuną 2012”, Strzępka i Demirski przyczynili się tym razem do powstania ruchu jak najbardziej autentycznego. 

BACKSTAGE

Cykl w dziale teatru, stworzony z myślą o tym, „czego nie widać” (pamiętacie głośną farsę Michaela Frayna?). W tym wypadku mniej chodzi o to, co dzieje się za kulisami i w garderobach, bardziej o intelektualne zaplecze powstających przedstawień. Czego zazwyczaj nie widzą widzowie i recenzenci? Tygodni prób, czyli procesu dyskutowania, czytania, oglądania, słuchania, projektowania, burzenia, budowania na nowo. Myślenia.

BACKSTAGE ma być miejscem, gdzie autorzy spektakli (reżyserzy, dramaturdzy, muzycy, scenografowie, choreografowie, aktorzy, obserwatorzy i cała reszta) będą mogli ten proces, jego fragmenty, dokumentować. Pokazać marginesy i przypisy, konteksty, źródła. W formie notatek, esejów, dzienników, opowiadań, może zapisów nutowych, albo rysunków przestrzeni.

2. „Nie macie żadnej konstruktywnej propozycji”. To powracający zarzut, skarga czy żal wobec teatru zaangażowanego, ale też względem współczesnych ruchów protestu – od Nowego Jorku, przez Madryt po Warszawę i Moskwę. Tym razem więc u Strzępki i Demirskiego pojawia się zarys pozytywnego programu działania. Nie jest on tym, co zwykle rozumie się przez program polityczny: nie znajdziemy tu propozycji fiskalnych ani sposobu na rozwiązanie bezrobocia. Jak wskazuje sam tytuł przedstawienia, stawką politycznej zmiany jest etyka. 

3. Zamiast perspektywy „zanim zwyciężymy”, twórcy spektaklu przyjmują perspektywę „już zwyciężyliśmy”. Jest rok 2016 i doszło do bliżej nieokreślonego przewrotu. Napisano nową konstytucję, bankierzy gdzieś zniknęli. W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej grupa ludzi, którzy nie umieją się odnaleźć w nowym, egalitarnym porządku – poddawana jest terapii grupowej, rodzajowi etycznej reedukacji. Uczą się działać nie tylko we własnym, egoistycznym interesie – ale też samemu przyjmować ofiarność innych, czego oduczyły ich lata apoteozy samowystarczalności i straszenia „postawą roszczeniową”. Jak przy tak ustawionej sytuacji – przecież otwarcie dydaktycznej - nie popaść w pouczający ton sztuki socrealistycznej, uniknąć naiwności i pięknoduchowskiego moralizatorstwa, a zarazem nie poprzestać na ironicznych nawiasach? To bardzo grząski grunt. 

4. Sytuacja terapii stwarza dla reżyserki i dramatopisarza wygodną narracyjną ramę, w której można rozgrywać poszczególne wątki – od koncertu Amy Winehouse, przez prywatyzację szkolnych stołówek, po aferę Watergate. Kolejne psychodramy i omówienia nie tylko umożliwiają ich zgrabny montaż, ale też usprawiedliwiają ciągłe skoki między emocjonalnym zaangażowaniem a dystansem. Inscenizowanie ustawień zaś pozwala nadać pojedynczemu wykonawcy wiele tożsamości. „Wielopostaciowość” aktorów pojawiała się w teatrze Strzępki i Demirskiego już wcześniej, począwszy od ich pierwszej wspólnej pracy, „Dziadów-Ekshumacji”, gdzie sam charakter przepisywanego tekstu narzucał rodzaj „opętania” czy „pochwycenia” przez kolejne zjawy traumatycznej pamięci. Kluczową rolę zabieg ten odegrał w „Niech żyje wojna!”, gdzie w ciele aktora Marcina Pempusia walczą ze sobą przedwojenny inteligent Olgierd i plebejski obiekt kpin Czereśniak. Wreszcie na nim opierało się „W imię Jakuba S.”, gdzie tożsamość scenicznych figur  przeskakuje między bohaterami „Śmierci komiwojażera” Arthura Millera, współczesną polską klasą średnią a aktorami historycznego dramatu rabacji galicyjskiej; a wszystkie te warstwy fabularne i czasy akcji się przenikają. 

Jasne więc, że inscenizowanie ustawień nie było niezbędne, by w ramach scenicznej figury jednego aktora dokonywać montażu rozmaitych postaci. Jednak w „O dobru” realistyczne umotywowanie takiego zabiegu sytuacją terapii ma jeszcze kilka funkcji. 

5. Łatwo zauważyć, że to polityczna prowokacja – ironiczne przechwycenie opowieści o bolszewikach zamykających wrogów ludu w „psychuszkach”. Trudno do końca odróżnić, co we wspomnieniach pacjentów ze spektaklu Strzępki i Demirskiego stanowi element dokonanego niedawno przełomu, a co – zbitkę klisz, fałszywych wspomnień mających swoje źródło w liberalno-zdroworozsądkowym lęku przed radykalną zmianą społeczną, czymś rzekomo nierozerwalnie związanym ze zbrodnią i totalitaryzmem. W każdym razie – na terapii pojawiają się dobrowolnie, choć snują wizje o więzieniu ludzi w barakach i na stadionach, masowych egzekucjach i rażeniu wrogów politycznych prądem. 

O dobru

tekst: Paweł Demirski
reżyseria: Monika Strzępka
scenografia i kostiumy: Michał Korchowiec muzyka: Jan Suświłło

premiera 27 kwietnia 2012

Występują: Małgorzata Białek, Andżelika Cegielska, Agnieszka Kwietniewska, Rozalia Mierzicka, Mirosława Żak, Andrzej Kłak, Filip Perkowski.

6. Ważniejsze jednak, że sytuacja starcia dwóch etyk – „starej” i „nowej” – odpowiada w spektaklu Strzępki i Demirskiemu również pewnemu napięciu estetycznemu: konfliktowi teatru politycznego czerpiącego z Brechta, opartego na dystansie, z pragnieniem patosu i pełnej identyfikacji ze Sprawą. To pragnienie przewijało się już we wcześniejszych przedstawieniach duetu, przede wszystkim w przerywających je pieśniach – dość wspomnieć „Piosenkę o strajku” i „No pasaran” z „Położnic szpitala św. Zofii”, czy „Balladę o Janku Wiśniewskim” i „L'estaca” z „Był sobie Andrzej, Andrzej, Andrzej i Andrzej”. Sytuacja terapii pozwala grać tym pragnieniem, uwalniać emocje i od razu to komentować. Zapewniając przedstawieniu ramę bądź co bądź realistyczną (nawet jeśli to realizm „psychiatryczny”), pozwala podjąć próbę mówienia jednocześnie serio i w nawiasach. 

7. Ten projekt z definicji nie może zakończyć się pełnym sukcesem w ramach teatralnej sali, ponieważ mówi o pewnej odwadze wychodzenia poza zastaną sytuację – również teatralną, bieżącą, polityczną. W spektaklu podskórnie obecna jest etyka Alaina Badiou, choć nikt tu nie nazywa jej językiem francuskiego filozofa. W przywoływanych podczas terapii scenach, postaci z „O dobru” stają – bądź chcą stanąć – wobec wydarzenia, które przekracza ich codzienną racjonalność, codzienną logikę partykularnego interesu. Muszą więc tę logikę również same przekroczyć, zaangażować się w coś, co rządzi się nie do końca znanymi zasadami i przyniesie rezultat, którego nie mogą być do końca pewne. Muszą pozostać wierne pragnieniu zmiany.

Witold Mrozek uczestniczył w próbach do spektaklu. Obecnie pracuje nad wywiadem-rzęką z Moniką Strzępką, który ukaże się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej.