Mimikra
„Między dwoma światami”, reż. Emmanuel Carrère

6 minut czytania

/ Film

Mimikra

Jakub Socha

Prekariat jest pokazywany w „Między dwoma światami” bezpretensjonalnie i bez egzaltacji. Ludzie wydają się bez wyjątku mili i sympatyczni, zachowują się naturalnie

Jeszcze 2 minuty czytania

Mariane Wincler jest pisarką, chciałaby napisać coś o dzisiejszych prekariuszach, postanawia więc wejść między nich, żeby przekonać się, jak to jest, i zasilić swoją prozę prawdą. Taka strategia to w środowisku literackim nic nowego, szczególnie wśród tych, którzy zajmują się non-fiction. Najczęściej są to relacje towarzyszące – ktoś zabrał się na koniku z grupą arabskich partyzantów; ktoś nie odstępował na krok dyktatora przez całą jego pierwszą kadencję; ktoś przeszedł pieszo cały szlak do Santiago de Compostela, choć ani razu w tym czasie się nie przeżegnał. Jest jednak także coś takiego jak reportaż wcieleniowy, gdy na przykład ktoś daje się zamknąć w zakładzie psychiatrycznym, żeby napisać o panujących tam warunkach. Dokładnie tak postąpiła legendarna amerykańska dziennikarka Nellie Bly, kiedy pracowała pod koniec XIX wieku nad tekstem dla „New York World”, gazety wydawanej przez Josepha Pulitzera. 

Chyba najważniejszą reprezentantką tej metody jest książka „Czarny jak ja” Johna Howarda Griffina, który postanowił zmienić kolor skóry na czarny, by poznać z bliska problemy Afroamerykanów – w tym celu przyjmował leki zwiększające pigmentację, używał farby, naświetlał się ultrafioletem. Zachowanie Barbary Ehrenreich, amerykańskiej dziennikarki, autorki książki „Za grosze pracować i (nie)przeżyć” – która pracując jako ekspedientka, kelnerka, sprzątaczka, sprawdzała, jak się żyje w USA za minimalną stawkę – wydaje się przy tym niewinne. To jej śladem idzie Mariane Wincler. Plan francuskiej pisarki nie jest więc jakoś specjalnie oryginalny, zresztą szybko zostaje zdekonspirowana przez urzędniczkę w pośredniaku; urzędniczka zgadza się, mimo wszystko, trzymać język za zębami.

Gdy zobaczyłem po raz pierwszy plakat do „Między dwoma światami” Emmanuela Carrère’a – zdjęcie grupy kobiet na nabrzeżu, wśród których centralne miejsce w kadrze zajmuje Juliette Binoche, pod zdjęciem napis: „oparta na głośnym reportażu opowieść o społecznych nierównościach” – pierwsze, co sobie pomyślałem, to to, że Binoche tu nie pasuje. Byłem w błędzie. Słynna aktorka, laureatka Oscara, gra w filmie Wincler przybyszkę z zewnątrz, paryżankę. Carrère stawia sprawy uczciwie, dziennikarka jest w filmie raczej naszą reprezentantką, to dzięki niej, osobie nienawykłej do ciężkiej fizycznej pracy, widzowi ma być łatwiej złapać jej prawdziwy ciężar. Pobudka przed świtem, trzy zmiany, nocne autobusy, zarzygane, zasrane toalety, mikrofalówki, które lepią się od tłuszczu, detergenty, które niszczą skórę, ból w krzyżu, wieczna walka z czasem. Pisarka najpierw zostaje zatrudniona do sprzątania domków campingowych, a następnie promów, które kursują między Francją a Anglią. Praca ją wykańcza, kadra zarządzająca zachowuje się po chamsku, jednym słowem: mordęga, dla Wincler jednak to tylko chwilowa zmiana w jej normalnym życiu, może dlatego po skończonym dniu stać ją na to, żeby zjechać z obwodnicy i ruszyć na plażę, zażyć kąpieli w zimnym morzu. Koleżanka z roboty patrzy na nią wtedy jak na wariatkę, mówi, że na takie wymysły to ona zwyczajnie nie ma czasu. Trudno jej się dziwić.

Prekariat jest pokazywany w „Między dwoma światami” bezpretensjonalnie i bez egzaltacji. Ludzie wydają się bez wyjątku mili i sympatyczni, zachowują się naturalnie. Praca, rozmowy między zmianami w kantynie, domowe mohito pite z plastiku na parkingu przed kręgielnią, byle tylko zaoszczędzić na alkoholu w lokalu, randka ze starszym gościem w supermarkecie, papieros w oknie w bloku – przy stole, na którym leży cerata – rozmowy o tym, co zrobi się z wygraną w totolotka. Gdy tylko coś ciekawego jej się przydarzy – spotka włochatą świnkę morską w mieszkaniu nowej koleżanki, zderzy się z dwiema harpiami, które zarządzają campingiem – Wincler szybko odchodzi na bok i notuje co ciekawsze rzeczy w małym notatniku. Jest fachowczynią, wie, który detal zażre. Siłą rzeczy, chcąc pokazać te jej cechy, Carrère, w końcu też pisarz, musi je wyeksponować w swoim filmie. Może dlatego trochę to wszystko wydaje się zbyt wypolerowane i poukładane. 

„Między dwoma światami”, reż. Emmanuel Carrère„Między dwoma światami”, reż. Emmanuel Carrère. Francja 2021, w kinach od czerwca 2022Nie to że od razu marzy mi się jakaś patologia, francuska ekstrema, strzykawki w żyłach, pijackie burdy, ale jakieś przekleństwo, jedno lub dwa na krzyż, emocje inne niż empatia by nie zaszkodziły. Wszystko grzęźnie w uprzejmości – gdy nasza pisarka wreszcie wydaje swoją książkę i na zorganizowanym przez wydawcę spotkaniu z autorką zjawiają się jej bohaterowie, to dziękują Wincler, że opisała ich trud, co może doprowadzi do tego, że ludzie będą dla nich milsi. Odzyskanie podmiotowości, sprawienie, by ktoś szanował twoją pracę – nie, to nie są małe sprawy. Ale są też równie duże albo nawet większe – zabetonowanie struktury społecznej, klasowy wyzysk, którego nie uśmierzy żadna uprzejmość, logika późnego kapitalizmu; tych problemów w „Między dwoma światami” się raczej nie dotyka. Jedna ze sprzątaczek mówi, że nie ma co się łamać, bo przecież mogliśmy wszyscy żyć nie w Caen, małym francuskim miasteczku, tylko, dajmy na to, w Sudanie. Wtedy byłoby gorzej, bo zawsze może być gorzej. Jestem tu, gdzie jestem, nic tego nie zmieni – oto jej wizja świata. Co ciekawe, Wincler, a za nią Carrère, zdają się myśleć podobnie. I może dlatego ten film, reklamowany jako opowieść o nierównościach społecznych, to tak naprawdę opowieść o paryskiej pisarce i etycznych problemach związanych z jej metodą. Paryskich elitach przemyśliwujących, jak odnosić się do prekariuszy. Jasne, to jest pewien problem – czy pisarz powinien pisać o świecie, którego nie zna, czy powinien kłamać i pod wymyśloną tożsamością zakradać się do życia innych ludzi – no ale przyznajmy – są na świecie poważniejsze sprawy. Co nie znaczy oczywiście, że zajmując się poważniejszymi sprawami, z zasady robi się lepsze filmy. Są to jednak filmy prawdopodobnie odrobinę uczciwsze.