Przeciążenia

6 minut czytania

/ Film

Przeciążenia

Jakub Socha

Rewelacyjny „Pierwszy człowiek” Damiena Chazelle'a opowiada o rożnego rodzaju przeciążeniach – tych wewnątrz statku kosmicznego i tych, którym podlegają ludzie w życiu rodzinnym

Jeszcze 2 minuty czytania

Do tej pory filmowe podróże kosmiczne kojarzyły mi się raczej ze względną wygodą. Oto facet w idealnie wykrochmalonym kombinezonie rozsiada się w wygodnym fotelu, takim jak w multipleksie, naprzeciwko panelu sterowania, świecącego wszystkimi kolorami tęczy, następnie przypina pasy, a potem odpala przycisk startu, uruchamiając panoramiczne kino: na przedniej szybie wielkości kortu tenisowego mkną obrazy w jakości HD. W „Pierwszym człowieku” Damiena Chazelle'a wygląda to inaczej. Kosmonauta przypomina zamkniętą w puszcze sardynkę, przed sobą ma szybkę, na której pojawiają się para i zacieki, przez co ty bardziej nic przez nią nie widać. W maszynie jest ciemno, stęka pod naporem ciśnienia, poszycie wygina się, trzeszczą mocujące poszczególne elementy nity i śruby, co chwilę zrywa się łącze z ziemią, wszystko dookoła wiruje z obłędną prędkością, przyciski zapalają się i gasną bez powodu. Jak tu utrzymać zwyczajny długopis, służący do opracowywania skomplikowanych obliczeń? Neil Armstrong naprawdę musi się starać i spieszyć, tym bardziej, że zaraz straci przytomność.

Motyw z utratą przytomności będzie kilkukrotnie powracał – w początkowej sekwencji, gdy Armstrong pracuje jeszcze jako pilot doświadczalny NASA w Ośrodku Lotów Doświadczalnych Edwards w Kalifornii, w przygotowaniach do programu Gemini, poprzedzającym niejako program Apollo, wreszcie w trakcie misji Gemini VIII. Jest ona konsekwencją przeciążeń, jakim poddawania są piloci kosmiczni – ale przecież nie tylko oni, na co jakoś nie wpadli ci, którzy przygotowali ostatnio dwa filmy o Dywizjonie 303. Chazelle, który ma dopiero 34 lata, a już zrobił cztery filmy, jest prawdziwym zwierzęciem filmowym, jak to się mówi, „ma rękę nabitą warsztatem” – gra tym elementem rewelacyjnie. Co chwila odbiera swojemu bohaterowi świadomość, a potem budzi go nagle i stawia przed jego oczami kosmos, który nie chce się ujarzmić. Huk wewnątrz maszyny przecina nagle złowrogą ciszą; zaburza perspektywę, zawęża pole widzenia, by nagle przejść do planu ogólnego i łagodnego walczyka. Bez podpierania się techniką 3D, bez spektakularnych komputerowych czarów autor „Whiplash” wrzuca nas w środek czegoś przerażającego i niesamowitego. Wreszcie podróż w kosmos jest przeprawą – ciężką dla ciała, wyniszczającą dla umysłu, obarczoną ryzykiem śmierci, a nie mistrzowskim skokiem poza atmosferą, wykonanym bez wielkiego trudu.

Scenariusz Josha Singera skonstruowany został na modnych ostatnimi czasy elipsach. Zamiast powiedzmy ostatnich pięciu miesięcy przed startem Apollo 11, prawie dekada – zbiór scen z różnych lat, niekiedy nieoczywistych, niekiedy całkiem konkretnych, pozwalających zorientować się w kolejnych etapach podboju kosmosu i w życiu Armstronga, ale nie dopowiadających tego życia, nie sytuujących go tylko w kontekście księżycowego sukcesu. Chazelle prowadzi swoją porwaną opowieść jak fachura – z precyzją i lekkością. Nieustająco zderza sferę prywatną z tą niemalże kosmiczną: astronautę i jego żonę; ładny domek na amerykańskim przedmieściu z lat 60. z chłodnymi hangarami, gdzie grupka białych mężczyzn szykuje się do wielkiej misji. Tu ojciec ma zaraz postawić nogę na księżycu, a syn pyta matkę, czy może iść się pobawić do ogrodu; rakieta pruje przed siebie, a zza zasłoniętych zasłon leniwie przebija się słońce. Księżyc widziany z ogrodu przyciąga Armstronga, ale gdy jest już na nim, to z takim samym napięciem wpatruje się w ziemię. Tęskniąc za czymś, co jest nieosiągalne. Zagłuszając popęd śmierci, tylko czym? Poczuciem misji? Chęcią podboju? Przeanielenia całej ludzkości? Gdy pytają Armstronga na konferencji prasowej przed startem: co poczuje, gdy dotknie stopami księżyca, ten odpowiada, że pewnie będzie zadowolony.

„Pierwszy człowiek”, reż. Damien Chazelle„Pierwszy człowiek”, reż. Damien Chazelle, USA 2018, w kinach od 19 października 2018Chazelle ściąga swojego bohatera uparcie na ziemię, ostatecznie pierwszy człowiek jest zwykłym człowiekiem. Jego żona mówi przyjaciółce, że zdecydowała się wziąć go za męża, bo był poukładany i porządny. To wszystko prawda – Armstrong jest facetem zapiętym pod szyję, dobrze wychowanym, panującym nad sobą i pracowitym. Ale równocześnie złamanym, oddalonym od ludzi, wkładającym dużo wysiłku, by uciec od wspomnień i zapanować nad emocjami, które rozrywają go od środka – Gosling umie te rzeczy zagrać. Równie nieoczywistą postacią jest Janet Armstrong, cierpliwie znosząca humory męża i równocześnie coraz bardziej wściekła, że jej życie wygląda tak, jak wygląda – zasadza się na czekaniu w napięciu na powrót męża na odciętym od świata osiedlu, w otoczeniu dzieci i żon innych astronautów, tych, które już swoich mężów pochowały i tych, które jeszcze mają na kogo czekać. Claire Foy, znana z serialu „Korona”, znajduje się w „Pierwszym człowieku” niby na drugim planie, ale bez jej doskonałej roli nie byłoby tego filmu, którego tematem są tak naprawdę rożnego rodzaju przeciążenia – te wewnątrz maszyny i te, którym podlegają ludzie w życiu rodzinnym.

Choć mówi się tu o niespotykanych osiągnięciach człowieka, tym opowieściom towarzyszy nieustannie śmierć. „Wielki skok ludzkości” przegląda się w widmie zmarłych tragicznie astronautów, a przede wszystkim w widmie zmarłej córeczki Armstronga. Gdy szef, przejęty kolejnym śmiertelnym wypadkiem, mówi do niego, że może powinni przerwać kolejne próby, ten odpowiada z zacięciem, że teraz to już chyba na to za późno.  Gdy przesiąknięty żałobą po dziecku rozmawia z żoną o tym, czy powinien przystąpić do projektu Gemini, obydwoje stwierdzają, że to będzie nowe otwarcie. Potrzeba nowego otwarcia w podboju kosmosu nakłada się na potrzebę nowego otwarcia w życiu – „Pierwszy człowiek” wcale nie mówi, które z tych otwarć jest łatwiejsze. Stopę na księżycu stawia się tylko przez moment, po ziemi chodzi się jednak dużo dłużej.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).